23 września, na Litwie obchodzono Dzień Zagłady Żydów Litewskich. Obchody te upamiętniają likwidację w 1943 r. Getta Wileńskiego.
– Ponary, Paneriai – imię śmierci składające się z trzech sylab. Milczymy o prawdzie, która straszy, ale ona była. Nie tylko tutaj, nie tylko dzisiaj my idziemy, ale oni nie idą. Oni nie mają przyszłości. Ta niesprawiedliwość, ta śmierć nie pozwoliła na dalsze życie. Zrozumieć, co działo się wtedy z narodem żydowskim nie da się. Ciężko jest dzisiaj być tutaj, tak samo ciężko jest dzisiaj widzieć dziecięce butki w gettach, które dzisiaj zamieniły się w muzea. Tak samo ciężko jest czytać ostatnie listy ludzi skazanych na zagładę. Jeden taki list pod tytułem „Ostatnie moje słowa” znalazłem w książce mojego ojca. Zacytuję urywek tego listu: „Wszystkich nas nie pozabijają, będziemy we wszystkich krajach świata, nasza niewinnie przelana krew będzie krzyczała dniami i nocami. Podpisał się Samuel Bekin”. Nieznośnie ciężko jest zrozumieć, co się działo tutaj na Litwie, w Wilnie, w Ponarach, gdzie zapach wiatru zamieniał się w zapach krwi. Egzekucje były tutaj codziennością – mówił przewodniczący sejmu Viktoras Pranckietis.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ponary powinny istnieć w świadomości narodowej
Prezydent Gitanas Nausėda nie mógł wziąć udziału w obchodach, ponieważ w tym czasie wziął udział w sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Prezydent do zgromadzonych wystosował list, który przeczytała Sonata Šulcė, doradca prezydenta:
„Na Litwie są takie miejsca, gdzie stąpać jest trudno, ponieważ są przesiąknięte bólem. Ale tutaj trzeba przyjść, ponieważ są otwarte rany, które trzeba leczyć. Jeżeli nie będziemy leczyć, to one wypalą nas z wewnątrz. Przypominając ten urywek naszej historii, boli nas wszystkich. Przeszłości nikt nie przepisze, nikt też nie ożywi martwych, a słowa nie zmniejszą bólu. Natomiast dzisiaj jest ważne przypomnieć i przemyśleć to zło. Im bardziej przestępstwa oddalają się w czasie, tym ważniejsza staje się pamięć”.
Wicekanclerz rządu Deividas Matulionis także uczestniczył w Dniu Holokaustu w Ponarach.
„Ponary są największym świadkiem tej tragedii. Jestem tutaj nie po raz pierwszy jako przedstawiciel rządu, obywatel lub ojciec. Jednak za każdym razem wiąże się to z wyjątkowym uczuciem. Ponary to obelisk wiecznego bólu – powiedział Matulionis.
Podkreślił, że stosunek społeczeństwa litewskiego do historii stosunków litewsko-żydowskich, do tragedii żydowskiej zmienia się, wzrasta zrozumienie i empatia: „Teraz rozumiemy lepiej, co straciła Litwa”.
Przedstawiciele Stowarzyszenia „Rodzina Ponarska” wzięli udział w państwowych uroczystościach 76. rocznicy likwidacji wileńskiego getta.
– Jesteśmy tutaj z całej Polski, a najwięcej z Gdańska. „Rodzina Ponarska” istnieje już 25 lat. Maria Wieloch jest prezesem Stowarzyszenia „Rodzina Ponarska”, jej ojciec Stanisław Wieloch, gdy zginął, Marii jeszcze nie było. Ale on do nienarodzonej córki pisał grypsy. Jestem tutaj, żeby wspomagać w modlitwie – powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” ksiądz Jerzy Błaszczak.
Dzień Zagłady Żydów Litewskich został ustanowiony w 1994 roku. Jest związany z datą likwidacji
Getta Wileńskiego, którego ostateczna eksterminacja nastąpiła 23-24 września 1943 r. Osłabionych i chorych Żydów wywieziono wtedy do obozów zagłady w Majdanku i Sobiborze lub rozstrzelano w Ponarach. Około 7 tys. osób zdolnych do pracy przewieziono do obozów pracy na Łotwie i w Estonii.
Podczas II wojny światowej na obszarze Wileńskiej Starówki utworzone zostało getto, podzielone na dwie części ulicą Niemiecką – na Małe i Duże Getto. Wkrótce nastąpiła też likwidacja Małego Getta, zaś Duże Getto, na terenie którego przebywało ponad 30 tys. wileńskich Żydów, zostało zlikwidowane po dwóch latach działalności – 23 września 1943 roku.
Część Żydów rozstrzelano w Ponarach, część trafiła do nazistowskich obozów koncentracyjnych, gdzie większość zginęła.
Holokaust na Litwie doprowadził do niemal całkowitej zagłady Żydów polskich i litewskich. Spośród ok. 210 000 Żydów zamieszkujących ten obszar do końca wojny przetrwało ok. 15 000.
Eksterminacja Żydów była zorganizowana przez okupanta niemieckiego, jednak w znaczącym stopniu była popierana lub biernie tolerowana przez kolaborantów litewskich. Największą niesławą cieszy się formacja Ypatingasis būrys, odpowiedzialna za zbrodnię w Ponarach.
Fot. Marian Paluszkiewicz