Prezydent Gitanas Nausėda udał się w poniedziałek na szczyt NATO w Londynie, który oficjalnie rozpocznie się 3 grudnia. Wcześniej planowano, że spotkanie będzie miało świąteczny charakter z powodu 70-lecia powstania sojuszu. Plany może zakłócić konflikt Turcji z częścią krajów sojuszniczych.
Eksperci przewidują, że na szczycie mogą być poruszone następujące tematy – plany obronne, rosyjskie zagrożenie oraz finansowanie sektora obrony. Agencja informacyjna Reutera, powołując się na anonimowe źródła we władzach NATO, poinformowała, że Turcja odmawia poparcia planu pomocy NATO dla Polski i krajów bałtyckich, dopóki sojusz nie zaoferuje jej politycznego poparcia w walce przeciw kurdyjskim milicjom YPG w Syrii. Turcja chce, aby państwa zachodnie uznały ugrupowania syryjskich Kurdów za organizacje terrorystyczne. Z takim stanowiskiem nie zgadza się część państw sojuszu, ponieważ Kurdowie byli sojusznikami Zachodu podczas walk z Państwem Islamskim.
Kierownictwo NATO stara się pozyskać poparcie do obrony Polski oraz krajów bałtyckich przed rosyjską agresją od wszystkich 29 członków sojuszu. Bez aprobaty Ankary sojuszowi trudno będzie szybko wzmocnić mechanizmy obronne dla tych krajów.
Poza tym dużo kontrowersji wywołały słowa prezydenta Francji, Emanuela Macrona. „To, czego teraz doświadczamy, jest śmiercią mózgową NATO. Nagłe wycofanie amerykańskich wojsk z północnej Syrii to oznaka odwracania się USA od nas. Tej decyzji Donald Trump nie skonsultował z sojusznikami. Kraje członkowskie NATO powinny się przebudzić i na nowo przemyśleć rolę sojuszu, biorąc pod uwagę politykę prowadzoną przez USA” – powiedział francuski przywódca na początku listopada w wywiadzie dla „The Economist”. Macron dodał, że nie jest pewny, czy w obecnej sytuacji zadziałałby słynny art. 5, który mówi o kolektywnej obronie w ramach NATO. Wspomniał również o potrzebie powołania sił wojskowych UE. Zdaniem prezydenta Francji, większym zagrożeniem jest terroryzm niż Rosja.
CZYTAJ WIĘCEJ: 20 lat Polski i 15 lat Litwy w NATO
Słowa Macrona wywołały pewien niepokój również w Polsce. „Mówi się o powołaniu grupy refleksji na temat politycznego wzmocnienia NATO. Polska ma w tej kwestii jasno sprecyzowane zdanie – najpierw powinniśmy się dowiedzieć, jak ten proces ma wyglądać, jakie są jego ograniczenia. Przede wszystkim ta debata – także nad relacjami z Rosją – musi wybiegać w przyszłość, nie może wstrzymywać procesów, które się dokonały bądź się dokonują, jak adaptacja sojuszu do nowych wzywań czy wzmocnienie na wschodniej flance. Z naszego punktu widzenia, wbrew krytykom, którzy twierdzą, że sojusz buksuje lub się cofa – pokazuje ono dynamizm NATO” – powiedział po spotkaniu z Andrzejem Dudą szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Paweł Soloch.
Szczyt NATO to jedna z płaszczyzn współpracy między członkami Sojuszu Północnoatlantyckiego na szczeblu szefów państw i rządów. W trakcie spotkań są wypracowywane strategiczne kierunki działalności. W 2016 r., podczas szczytu w Warszawie, zostały podjęte decyzje o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO. To była reakcja sojuszu na aneksję Krymu i agresję Rosji na wschodzie Ukrainy. Postanowiono m.in. powołanie czterech batalionowych grup bojowych stacjonujących na zasadzie stałej rotacji w państwach bałtyckich oraz w Polsce.
Ostatnio Litwa znalazła się wśród 9 krajów NATO, które na obronę przeznaczają 2 proc. PKB. We wrześniu 2018 r. sześć partii – konserwatyści, liberałowie, Socjaldemokratyczna Partia Pracy, Związek Chłopów i Zielonych oraz AWPL-ZChR – podpisało porozumienie zakładające, że do 2030 r. środki na obronę będą wynosić 2,5 proc. PKB. Porozumienia nie poparli tylko socjaldemokraci. Nausėda zaapelował do sił politycznych w kraju, aby wywiązały się ze swych zobowiązań w kwestiach obronnych