Pod koniec ubiegłego tygodnia rzekomi przyszli partnerzy koalicyjni przeprowadzili pierwszą rozmowę. Na razie nie wiadomo, jakie zapisy znajdą się w przyszłej umowie koalicyjnej i jakie stanowiska przypadną poszczególnym ugrupowaniom. Jedno jest pewne, że premierem nowego rządu będzie konserwatystka Ingrida Šimonytė.
Rozmowy koalicyjne toczą się między konserwatystami, Ruchem Liberałów oraz Partią Wolności. Podczas piątkowego spotkania – które odbyło się online, ponieważ liderka Ruchu Liberałów, Viktorija Čmilytė-Nielsen, przebywa w samoizolacji – przyszli koalicjanci uzgodnili formę przyszłej umowy. „Krótko porozmawialiśmy o formie i treści umowy. Uzgodniliśmy, że będzie składała się z dwóch części, podstawowej i towarzyszącej. Część podstawowa będzie zawierała ogólne zasady, a część towarzysząca odpowiednie konkretne rozwiązania” – po spotkaniu powiedziała Čmilytė-Nielsen.
Sprawy socjalne i światopoglądowe
Przyszli koalicjanci planują, że umowa oraz skład przyszłego rządu zostaną zaprezentowane opinii publicznej przed pierwszym posiedzeniem nowego sejmu, które ma odbyć się nie później niż 16 listopada. „Chciałoby się wierzyć, że zanim sejm zacznie pracę, będziemy w stanie wymienić wszystkie osoby, które mogą pretendować na jedno lub drugie stanowisko” – zaznaczyła Šimonytė.
Chociaż uczestnicy negocjacji koalicyjnych raczej starają się nie komentować przebiegu rozmów, to do mediów przesączyła się informacja o niektórych tarciach. O ile konserwatyści, najbardziej liczna frakcja w nowym sejmie, chcieliby do programu rządowego wpisać bardziej ogólne rzeczy (skupiając się przede wszystkim na sprawach socjalnych i gospodarczych), o tyle partie liberalne mają bardziej szczegółowe propozycje. Ruch Liberałów proponuje w następnym roku podpisać ponadpartyjną umowę dotyczącą oświaty oraz zmniejszyć VAT do 15 proc. Ruch Liberałów i Partia Wolności są również zwolennikami legalizacji związków partnerskich osób tej samej płci. Poza tym Partia Wolności chce przeprowadzić referendum w sprawie oryginalnej pisowni nazwisk i dekryminalizacji posiadania tzw. „miękkich narkotyków”.
Raczej wątpliwe, aby te postulaty znalazły się w umowie koalicyjnej czy programie rządowym. Tuż po II turze Ingrida Šimonytė oświadczyła, że te sprawy nie będą priorytetowe dla koalicji i posłowie będą głosowali w tych kwestiach zgodnie z własnym sumieniem. Najprawdopodobniej wszystkim trzem partiom uda się dogadać w sprawie złagodzenia przepisów antyalkoholowych wprowadzonych przez rząd Sauliusa Skvernelisa. „Sądzę, że trzeba uchylać i liberalizować większość zakazów. Pod tym względem są zgodne wszystkie partie. Jednak to nie może być robione bez odpowiedzialności, ponieważ wolność bez odpowiedzialności to anarchizm” – mówił w ubiegłym tygodniu jeden z liderów Ruchu Liberałów Simonas Gentvilas.
Pomysł liberałów został skrytykowany przez Związek Chłopów i Zielonych. „Dobrze rozumiemy, jakie wartości i idee wyznaje część liberałów. Musimy zrozumieć, że są duże pieniądze i chęci, aby wrócić coś, co nie jest zbyt potrzebne Litwie. (…) Musimy mieć cel narodowy, przecież kobiety w regionach bardzo cieszą się z tych decyzji” – oświadczył wiceprzewodniczący tej partii, Tomas Tomilinas.
Komentarz prezydenta
Powyborczą sytuację skomentował prezydent. „Ta władza ma wszelkie szanse udowodnić, że potrafi pracować inaczej niż poprzednia. Być może słowo inaczej nie jest odpowiednie, bardziej odpowiednie byłoby lepiej. Zostało trochę czasu do powołania rządu. Lubię mówić, że ten rząd powinien rozpocząć pracę jeszcze zanim zacznie pracować. Sytuacja z koronawirusem jest taka, że trzeba szykować się i przejmować obowiązki” – powiedział Gitanas Nausėda w wywiadzie z delfi.lt.
Szef litewskiego państwa dodał, że liderka Ruchu Liberałów byłaby dobrą przewodniczącą Sejmu RL. „Sądzę, że Čmilytė-Nielsen byłaby dobrą przewodniczącą, ale czy jest jedyną kandydatką? Z pewnością nie” – dodał prezydent.