94-letni Valdas Adamkus, który przed kilkoma dniami obchodził urodziny, od kilkunastu lat nie udziela się w czynnej polityce. Tym niemniej, nadal pozostaje autorytetem moralnym oraz człowiekiem, który do litewskiego życia politycznego wniósł zachodnie standardy.
Wielu obserwatorów życia publicznego Litwy zauważa, że wygrywając na początku stycznia 1998 r. II turę wyborów prezydenckich Valdas Adamkus zmienił wizerunek Litwy na świecie.
– Jeśli weźmiemy wszystkich prezydentów, których mieliśmy po odzyskaniu niepodległości, i których mamy teraz, to wszyscy razem nie dorównują poziomowi Valdasa Adamkusa. Przede wszystkim ze względu na kulturę polityczną. Wniósł do litewskiej polityki standardy zachodnie. To był człowiek, który lubił radzić się, a nie narzucać własne zdanie. Inni tego nie potrafili. Wolał rozmawiać i radzić się nie z pochlebcami, a z ludźmi różnych poglądów. Był znany w Ameryce i Europie. Nie był znany tylko z nazwiska, ale jako figura polityczna. Angażował się mocno we wszelkiego rodzaju mediacje międzynarodowe. Pośredniczył w rozmowach między Lechem Kaczyńskim a Angelą Merkel. Pod względem rozpoznawalności naszego kraju, jeśli zobaczy się na wielkość i potencjał państwa, to zrobił bardzo dużo – przekonuje w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” znany litewski dziennikarz i publicysta Rimvydas Valatka
Z Kowna na emigrację
Valdas Adamkus, a właściwie Voldemaras Adamkavičius, urodził się 3 listopada 1926 r. w Kownie w rodzinie urzędniczo-wojskowej. Jego ojciec, Ignas Adamkavičius, był wojskowym i jednym z pierwszych litewskich pilotów wojskowych. W maju 1919 r. stanął na czele Litewskiej Szkoły Lotnictwa Wojskowego. Później pracował w policji. Matka, Genovaitė Adamkavičienė Karalienė, pracowała w ministerstwie łączności. Co prawda, kilka lat po urodzeniu Valdasa jego rodzice rozwiedli się i, na dobrą sprawę, przyszły prezydent poznał ojca na emigracji w Ameryce, mając ponad 60 lat. Chociaż zarówno na Litwie, jak i w Stanach Zjednoczonych mieszkali w odległości kilku kilometrów. „Dlatego, że od mamy oraz od rodziny słyszałem o przyczynach rozwodu. Byłem młody i wrażliwy. Być może nawet oskarżałem ojca, że zniszczył naszą rodzinę. Nic dla mnie nie znaczył, dlatego nie szukałem go. Myślałem, że jeśli nie jestem mu potrzebny, to tym bardziej on mi nie jest potrzebny” – wspominał przed kilkoma laty w wywiadzie dla dziennika „Lietuvos rytas”.
W Kownie ukończył prestiżowe gimnazjum „Aušra”, gdzie sporo czasu poświęcił na uprawianie różnych dyscyplin sportowych. Kiedy w 1944 r. zbliżała się Armia Czerwona, udał się na emigrację. Po kilku miesiącach wrócił, aby walczyć z sowietami, potem opuścił kraj, jak wtedy wyglądało, „na zawsze”.
– Jego charakter ukształtowało całe jego życie. Urodził się w rodzinie, która należała do elit politycznej, przedwojennej Litwy, bliskiej ówczesnej władzy. Samo imię, Voldemaras, o tym świadczy, ponieważ otrzymał je na cześć Augustinasa Voldemarasa, który był jego ojcem chrzestnym. Ukończył też bardzo dobre gimnazjum. W Ameryce również robił karierę w Environmental Protection Agency. Był tam za republikanów i demokratów, a to o czymś świadczy. To jest człowiek, który od samego początku rozumiał, jak odpowiedzialną rzeczą jest władza – podkreśla Valatka.
Od konspiracji do ekologii
W Stanach Zjednoczonych mieszkał od 1949 r. Tam odsłużył w wojsku, a później pracował jako inżynier. Karierę zrobił w dziedzinie ochrony środowiska. Nigdy nie zapomniał o swych korzeniach. Angażował się w działalność emigrancką. Był organizatorem demonstracji i autorem petycji przeciwko zniewoleniu Litwy. Na początku lat 60. XX w. wchodził w skład zarządu Lithuanian-American Community. Był też aktywnym członkiem Litewskiego Stworzyszenia „Santara-Šviesa” skupiającego litewską inteligencję liberalną. Od lat 70., co kilka lat, odwiedzał Litwę.
Historyk Egidijus Aleksandravičius z Uniwersytetu Witolda Wielkiego jest przekonany, że Valdas Adamkus za swoją działalność na uchodźstwie zasłużył na miejsce w podręcznikach historii.
– Uczestniczył w konspiracji antynazistowskiej. Sowietów spotkał z bronią, a nie z uśmiechem. Później działał na emigracji. Był jednym z uczestników ruchu obywatelskiego, jakim była Santara-Šviesa – wylicza zasługi polityka.
Zgodnie z konstytucją
Po odzyskaniu niepodległości przez Litwę Adamkus zaczął aktywnie działać w litewskim życiu politycznym. W 1993 r. był szefem sztabu wyborczego Stasysa Lozoraitisa w wyborach prezydenckich. Cztery lata później w wyborach wystartował samodzielnie, pokonując Arturasa Paulauskasa. Po czterech latach nie udało mu się powtórzyć sukcesu, ponieważ przegrał walkę wyborczą z Rolandasem Paksasem. Jednak po odsunięciu tego ostatniego w drodze impeachmentu ze stanowiska prezydenckiego, ponownie został głową państwa na kolejnych pięć lat.
– Był prezydentem, jakiego potrzebuje konstytucja Litwy. Konstytucja wymaga, aby prezydent był osobą niepartyjną. Brazauskas był komunistą, później socjaldemokratą. Po kadencji znów został liderem socjaldemokratów. Grybauskaitė może udowodnić, że była bezpartyjna. Jednak wszyscy dobrze wiemy, że do ostatnich dni była u Burokevičiusa. Inaczej wygląda sprawa z Nausėdą. Teraźniejszy prezydent nie jest powiązany z żadną partią, ale nie ma doświadczenia działacza społecznego. Nie ma zaplecza intelektualnego. Niestety, Litwie po sowieckiej okupacji, na dobrą sprawę, nie udało się wykształcić elity politycznej i kulturalnej. W odróżnieniu od tej samej Polski. Tam widzimy ferment polityczny. U nas czegoś takiego nie ma. Nie ma żadnych protestów. To jest złudzenie, że biurokracja może utrzymać demokrację – podkreśla Egidijus Aleksandravičius, którego zdaniem Adamkus jest swoistym „koktajlem” składającym się z zasad i reguł amerykańskiej demokracji oraz przedwojennej kultury politycznej.
Nadal komentuje
Zakończywszy 12 lipca 2009 r. drugą kadencję, Adamkus nie wycofał się całkowicie z życia politycznego. Nadal aktywnie komentuje litewską rzeczywistość polityczną. „Na Litwie brakuje kultury politycznej. (…) Nie mamy osobistej kultury i to widać na przykładzie instytucji publicznych. To widać na przykładzie rozmów. Pewne przemówienia w sejmie nie byłyby tolerowane w pozostałych krajach świata. To wskazuje na nasz niski poziom kultury politycznej. Miejmy nadzieję, że podnosząc kulturę osobistą podniesiemy też kulturę polityczną” – powiedział dla LRT w dniu swych 94 urodzin były prezydent.