Pytanie zadaję bez jadu i złośliwości. Chciałbym, żeby każdy pracujący w resorcie urzędnik na nie odpowiedział możliwie szczerze – być może nadałoby to litewskiej edukacji jakiś w końcu określony i konsekwentny kierunek.
Jedynym stałym elementem systemu oświaty w naszym kraju jest stan ciągłego reformowania, który skutkuje debilizacją szkolnictwa, obniżaniem standardów wiedzy w społeczeństwie, mimo wzrostu liczby posiadaczy dyplomów każdego szczebla. Najnowsze pomysły resortu oświaty dotyczą podzielenia przedmiotów na specjalistyczne bloki (nie pozwalamy piętnastolatkowi na kupienie napoju energetycznego, ale może już wybierać sobie deficyty wykształcenia na resztę życia?; może jeszcze niech płeć w takim wieku zmienia?), w tym niesławny pomysł na uczynienie języka ojczystego (polskiego) jedynie opcjonalnym.
Kolejnym genialnym planem jest likwidacja bądź reorganizacja małych szkół mających mniej niż 60 uczniów. I o ile, rzeczywiście, należałoby myśleć nad rolą i poziomem nauczania w takich szkołach, są one niewątpliwie potrzebne – choćby dlatego, że w wielu miejscach to ostatnia istniejąca instytucja w ogóle, a są też miejsca, gdzie jak uczeń nie pójdzie do takiej szkółki, to nie pójdzie do żadnej.
Warto, żeby pracownicy resortu oświaty myśleli czasem o szerszych konsekwencjach swoich działań, nie tylko o wskaźnikach w tabelkach. Z tych bowiem mogłoby wyniknąć, że taniej będzie zlikwidować ministerstwo niż 100 wiejskich szkółek.