Więcej

    Frątczak: Bycie dobrym fotografem mi nie wystarcza

    Czytaj również...

    Jedno ze zdjęć nominowanych do nagrody Grand Press Photo
    | Fot. Bartosz Frątczak

    Bartosz Frątczak przyjechał na Litwę w 2014 r. jako absolwent filozofii, który dopiero zaczynał przygodę z fotografią. Dziś jego prace są znane zarówno w polskim, jak i litewskim środowisku, zdobywają uznanie w prestiżowych konkursach fotograficznych. W rozmowie z „Kurierem Wileńskim” fotograf opowiada o zdjęciach, które zostały nominowane w tym roku do nagrody Grand Press Photo, o swoich celach i inspiracjach.

    Co oznacza dla Ciebie nominacja w konkursie Grand Press Photo?

    To coś bardzo ważnego, bo to największy polski konkurs fotograficzny, który śledzę od wielu lat. Najlepsi polscy fotografowie wysyłają tam swoje zdjęcia z całego roku kalendarzowego. W tym roku na wysłanie zdjęć zdecydowałem się również ja. Miałem pewien problem, bo w tym roku w konkursie zabrakło kategorii kultura, większość moich zdjęć dotyczy właśnie tego obszaru. Zgłosiłem więc zdjęcia w dwóch kategoriach: „Ludzie” – zdjęcie mężczyzny skaczącego przez ogień w Noc Kupały w Rumszyszkach i „Projekt dokumentalny długoterminowy”. Wybrałem projekt, nad którym pracuję od 2015 r. – „Dos Togbukh”. To fotograficzna opowieść o Zagładzie Żydów na Litwie ukazana z perspektywy ruin i opustoszałych synagog, to wejrzenie w historię Holokaustu na Litwie, który do dziś pozostaje trudnym tematem, również opowieść  złożona ze wspomnień ocalonych. W opracowaniu tego projektu bardzo cenię współpracę z Ewą Meissner, redaktorką wspaniałej książki pt. „Echo” autorstwa Maksymiliana i Magdaleny Rigamontich, która w 2019 r. została ogłoszona książką fotograficzną roku w konkursie Pictures of the Year International w kategorii „Photography Book of the Year”. Razem z nią przeglądaliśmy zdjęcia, wybieraliśmy te, które warto pokazać. To nie było łatwe, bo są one bardzo różne. Niektóre bardzo reporterskie, inne bardziej poetyckie, niełatwo było więc stworzyć z tego całość, opowieść o tak ważnym temacie, taką, na jaką ten temat zasłuchuje. Myślę, że ostatecznie to się udało, w dużej mierze dzięki pomocy Ewy.

    Siedem lat temu przyjechałeś na Litwę jako początkujący fotograf… To dobre miejsce, by rozwijać swoje umiejętności?

    Tak, właściwie dopiero tutaj zacząłem być fotoreporterem. Miałem szczęście, bo od razu obdarzono mnie bardzo wielkim zaufaniem, jednocześnie bardzo wiele wówczas się działo. Potem kolejną możliwość rozwoju dała mi praca w Instytucie Polskim w Wilnie. Byłem blisko wydarzeń kulturalnych, artystów czy polityków, którzy z różnych okazji odwiedzali Litwę i oczywiście ich fotografowałem. To była okazja do rozwoju, którą, wydaje mi się, że dobrze wykorzystałem. Oczywiście – równolegle stale się uczę. Przed pandemią bardzo często jeździłem do Polski na warsztaty fotograficzne, teraz robię to również, ale online. Po prostu, cały czas chcę być lepszym fotografem, bo bycie dobrym fotografem mi nie wystarcza.

    Kto jest dla ciebie inspiracją w tej drodze od „dobrego” do „lepszego” fotografa?  Od jakich fotografów się uczysz?

    Staram się nie przywiązywać do czyjejś konkretnej twórczości, żeby przypadkiem nie stać się naśladowcą, ale jest wielu fotografów, którzy mnie bardzo inspirują. Przez długi czas był to np. Jacob Aue Sobol, autor bardzo mocnych, charakterystycznych zdjęć, wielkie wrażenie wywarła na mnie twórczość Henri Cartier-Bressona czy Josefa Koudelki. Inspirują mnie także litewscy fotografowie, jak Antanas Sutkus czy polscy – jak Wojciech Grzędziński, od którego miałem okazję wiele się nauczyć, bo wielokrotnie uczestniczyłem w jego szkoleniach. Jeśli chodzi o wileńskie środowisko, bardzo cenię prace Waldemara Dowejki, który jest dla mnie wielkim autorytetem w dziedzinie fotografii, z którym chętnie rozmawiam o fotografii i proszę o radę. Staram się co dzień czegoś nowego nauczyć, można powiedzieć, że mam zwyczaj wieczorem podsumowywać dzień i pytać samego siebie, czy wykorzystałem dziś wszystkie okazje do rozwoju.

    Czytaj więcej: Bartosz Frątczak nominowany do Grand Press Photo — w kategorii „Projekty dokumentalne” i „Ludzie”


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...