Odpierając atak bolszewików pod Warszawą, Józef Piłsudski uratował państwowość nie tylko Polski, lecz także Litwy. Niecałe dwa miesiące po tej wiktorii Polska zajęła Wilno. Mimo wrogich relacji Polski i Litwy w okresie międzywojennym obecnie postać Marszałka na Litwie nie wywołuje reakcji alergicznej.
Przed czterema laty znany litewski historyk, dziennikarz oraz antropolog kultury Virginijus Savukynas, jeszcze przed oficjalnymi uroczystościami z okazji Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia, złożył kwiaty przy Mauzoleum „Matka i Serce Syna” na Rossie.
„Dzisiaj odwiedziłem cmentarz Na Rossie, aby złożyć kwiaty przy grobie serca Józefa Piłsudskiego, aby uczcić zwycięstwo pod Warszawą 15 sierpnia 1920 r. Zwycięstwo to miało olbrzymie znaczenie dla litewskiej państwowości. Myślałem, że będę pierwszy, ale byli już przede mną ludzie, którzy przyszli uhonorować Piłsudskiego” – napisał dziennikarz w 2017 r. na Facebooku.
Budować mosty
Dzisiaj, wspominając tamto wydarzenie, Savukynas podkreśla, że z jego strony był to gest absolutnie naturalny.
– Wszyscy wiemy, że w litewskiej historii osoba Piłsudskiego wywołuje kontrowersje. Jednak nie da się mówić o Piłsudskim tylko negatywnie. Cud nad Wisłą z 1920 r. ocalił również Litwę. W tym samym czasie na Litwie był szykowany przewrót bolszewicki i gdyby udało się im zdobyć Warszawę, to raczej nie mielibyśmy niepodległości w okresie międzywojennym. Uważam, że musimy między sobą budować jak najwięcej mostów i zrozumieć siebie nawzajem. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, bo świat od 2017 r. nieco się zmienił. Teraz dobrosąsiedzkie stosunki są nader ważne. Czy zmienił się pogląd Litwinów na Piłsudskiego? Dobre pytanie. Trudno powiedzieć, ale w tym samym roku odbyła się konferencja poświęcona Piłsudskiemu. Sądzę, że po pewnym czasie pogląd się zmieni. Być może nawet już się zmienił, bo tamte działania nie wywołały jakiegoś dużego oburzenia i protestów – zauważa w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” historyk i dziennikarz.
Wspomniana konferencja to „Bez emocji. Polsko-litewski dialog o Józefie Piłsudskim”, zorganizowana przez Instytut Polski w Wilnie, która odbyła się na początku grudnia 2017 r. w wileńskim Ratuszu. Ówczesny dyrektor instytutu Marcin Łapczyński przyznał, że nie było to łatwe przedsięwzięcie. Konferencję odwiedziło kilkunastu ekspertów z obu krajów, a na sali siedziało ponad 200 słuchaczy.
–Było to nie lada wyzwanie, którego wiele osób się obawiało, głównie ze względu na emocje towarzyszące nazwisku Piłsudskiego. Do tego stopnia, że pod wileńskim Ratuszem nad spokojnym przebiegiem wydarzenia czuwała policja. Ale udało się. Jednym z namacalnych efektów jest pierwsza wspólna i dwujęzyczna publikacja o Piłsudskim, wydana przez IPN, Instytut Polski w Wilnie i Instytut Historii Litwy – wspomina w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” polski dyplomata.
Czytaj więcej: Data, która jednoczy Romów na całym świecie
Polityk i Żmudzin
Zdaniem byłego dyrektora Instytutu Polskiego zorganizowanie konferencji to krok do przodu w relacjach między Wilnem a Warszawą. – Z perspektywy prawie czterech lat wspominam tę konferencję jako bardzo karkołomny i odważny projekt. Józef Piłsudski wzbudza na Litwie, tak jak i w Polsce, wiele emocji. To postać, o której wiele się na Litwie mówiło, ale bez znajomości podstawowych nawet faktów. Temu miała właśnie służyć konferencja naukowa – organizowana wspólnie z polskimi i litewskimi partnerami – rzeczowemu zaprezentowaniu Marszałka nie tylko jako polityka i wojskowego, lecz także jako Żmudzina, osoby o ciekawych zainteresowaniach i specyficznym języku. Chcieliśmy też pokazać jego rolę w kształtowaniu losów ówczesnej Europy, także w kontekście wojny polsko-rosyjskiej 1920 r., która o dobre kilkanaście lat odsunęła w czasie sowiecką okupację Litwy. Była to pierwsza na tak dużą skalę polsko-litewska konferencja naukowa poświęcona Piłsudskiemu na Litwie – dodaje Łapczyński.
Dyplomata sądzi, że tamto wydarzenie trzeba traktować jako pewien etap w długotrwałym procesie. Jeszcze w trakcie konferencji w prasie litewskiej pojawiły się pozytywne artykuły. Litewscy intelektualiści zaczęli mówić o roli Piłsudskiego w polskiej i litewskiej historii, nie zapominając o momentach trudnych.
– Dzięki tej przełomowej konferencji możliwe było poruszenie także innych trudnych tematów w stosunkach polsko-litewskich, jak np. relacje w okresie międzywojennym. Tym wspólnym rozmowom Polaków i Litwinów nadaliśmy tytuł „Bez emocji”. Nie zdążyliśmy porozmawiać o Bitwie Warszawskiej w jej setną rocznicę, ale mam nadzieję, że cykl będzie kontynuowany. Jest o czym rozmawiać, a rozmawiać trzeba – tłumaczy swoje stanowisko były dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie.
Wspólne powody do dumy
Przez cały XX w. Józef Piłsudski na Litwie był odbierany przede wszystkim jako ten, który odebrał jej Wilno. Virginijus Savukynas uważa, że taki pogląd jest zbyt płytki.
– Zawsze oceniamy historię z punktu widzenia dnia dzisiejszego. Jak teraz wygląda sytuacja? Wilno należy do Litwy, a Polska jest przyjaznym krajem względem Litwy. To pozwala nam spojrzeć na przeszłość nie poprzez pryzmat konfliktu, który mieliśmy na początku XX w., ale szukając pod innymi kątami. Nawet kiedy zagłębimy się w biografię Józefa Piłsudskiego lub w jego idee, to zobaczymy, że chciał odrodzić byłą Rzeczpospolitą. Był wierny państwu, które zostało wytarte z mapy świata. Teraz Polacy i Litwini z dumą wspominają bitwę pod Orszą, Konstytucję 3 maja, Tadeusza Kościuszkę. Więc jeśli nie chcemy ich, to również możemy wyrzucić z niej Piłsudskiego, który mówił o sobie, że był Litwinem. Jednak jeśli nie chcemy skreślać tego, to w litewskiej historii znajdzie się też miejsce dla Piłsudskiego. Z drugiej strony Piłsudski nie był w żadnym wypadku człowiekiem, który chciał zlikwidować Litwę. Gdyby Polską wtedy rządziłby nie Piłsudski, tylko ekipa Dmowskiego, to całkiem możliwe, że byłaby okupowana cała Litwa, nie tylko Wileńszczyzna. Plan Piłsudskiego zakładał, że Litwa powinna była być w jakimś związku z Polską. Miał swoje wyobrażenie Litwy, które różniło się od Litwy Smetony, Maironisa lub Kudirki – komentuje dziennikarz.
Czytaj więcej: Deklaracja Wellesa zachowała resztki państwowości Litwy
Zwycięstwo 10:1
Historyk i politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego Andrzej Pukszto sądzi, że w tamtym czasie Litwa nie mogła raczej zachować Wilna w swoich granicach. Nie starczało im sił ani militarnych, ani dyplomatycznych.
– Żeligowski w zajęciu Wilna nie odgrywał głównej roli, bo cała inicjatywa należała do Piłsudskiego. Trzeba też pamiętać, że to było zwycięstwo Polski nie tylko militarne, lecz także dyplomatyczne. Teraz mamy mechanizmy przestrzegania prawa międzynarodowego, które, co prawda, też nie zawsze są przestrzegane. Niestety, na początku XX w. było tak, że zwyciężał ten, kto był silniejszy. Dlatego Litwa nie za wiele miała szans na zachowanie Wilna. Polska zwyczajnie była silniejsza. Poza tym zwycięstwo polskiej dyplomacji było nawet nie w stosunku 2:1, tylko moim zdaniem 10:1. Przynależność Wilna i Wileńszczyzny uznały wszystkie wielkie kraje europejskie. Uznały nie tylko Francja lub Wielka Brytania, ale nawet Stolica Apostolska – przypomina historyk i politolog.
Film o Piłsudskim
Rozmówcy „Kuriera Wileńskiego” są przekonani, że mimo widocznych momentów trudnych wizerunek Marszałka na Litwie nie jest obecnie malowany tylko w czarnych kolorach.
– Nazwisko Piłsudskiego już nie wzbudza na Litwie tak wielkich emocji. Dzięki konferencji „Bez emocji. Polsko-litewski dialog o Józefie Piłsudskim” oraz innym konferencjom na tę postać patrzy się trochę w szerszej perspektywie. Mówi się o jego litewskich korzeniach i powiązaniach zarówno ze strony ojca, jak i matki. Można śmiało powiedzieć, że Piłsudski został odczarowany. Z drugiej strony, wydaje mi się, że polscy badacze starają się zrozumieć litewski ruch narodowy i jego dążenia. Atmosfera wokół Piłsudskiego i wszystkich tych wydarzeń na pewno się polepszyła – zauważa Andrzej Pukszto.
Marcin Łapczyński zaznacza, że nie było przeprowadzonych żadnych badań opinii społecznej w sprawie społecznego odbioru postaci Piłsudskiego na Litwie. Niemniej poszlaki wskazują, że zmiany są.
–Wydaje mi się, że narracja wokół Piłsudskiego na Litwie się zmieniła. Nie jest on, oczywiście, postrzegany jako bohater. I nie taki był cel tego przedsięwzięcia. Ale litewskie społeczeństwo zaczęło dostrzegać i doceniać jego rolę w ówczesnej polityce europejskiej – głównie poprzez kontekst wspomnianej wojny 1920 r. i Bitwy Warszawskiej. Dla wielu zaskoczeniem były litewskie korzenie Piłsudskich, które przypomnieliśmy, organizując także wystawę o starszym bracie Marszałka, Bronisławie. Wzbudziła też, jak sądzę, zainteresowanie Piłsudskim. Kiedy podczas Festiwalu Filmu Polskiego w 2019 r. organizowaliśmy pokazy filmu Michała Rosy „Piłsudski”, bilety sprzedały się w kilka minut. W ostatnim czasie jedno z litewskich wydawnictw poszukiwało również dobrej biografii Marszałka, by wydać ją po litewsku. Miejmy nadzieję, że pojawi się ona w księgarniach na Litwie – zaznacza dyplomata.
Bitwa Warszawska, która wydarzyła się w dniach 13–15 sierpnia 1920 r., była przełomowym momentem w wojnie polsko-bolszewickiej. Zwycięstwo Wojska Polskiego zatrzymało ekspansję komunistycznej rewolucji w Europie. Brytyjski polityk i dyplomata Edgar D’Abernon Bitwę Warszawską, obok bitew pod Połtawą i Waterloo, zaliczył do 18 przełomowych bitew w historii świata.
Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 33(94) 14-20/08/2021