Więcej

    Trzecie partnerstwo

    Ostatnio na Litwie coraz głośniej o Polsce. Nie mówię tutaj wyłącznie o wizycie prezydenta Andrzeja Dudy, tylko bardziej o sporze na linii Warszawa–Bruksela. Litwa i Polska, ustami swoich polityków, deklarują, że mamy do czynienia z partnerstwem strategicznym. Polska z pewnością czekała na jednoznaczne wsparcie w sporze ze strony Litwy. Tak się nie stało.

    Stanowczy głos w obronie Polski zabrał tylko prezydent Litwy. – Skutki mogą być tragiczne: tragiczne dla nas, dla Polski, dla całej Unii Europejskiej. Dlatego musimy zrobić wszystko, osobiście zrobię wszystko, żeby Komisja Europejska oraz władze Polski nie oddalały się od siebie, a tylko zbliżały się poprzez szukanie kompromisu i zgody – oświadczył Gitanas Nausėda, oferując rolę pośrednika.

    Podobne zaniepokojenie wyraził też Saulius Skvernelis. – To, co teraz dzieje się, naprawdę wywołuje niepokój. Mamy do czynienia z ultimatum i dosyć drastyczną presją względem Polski. (…) Polska ma prawo wcielać reformy. Te reformy muszą być realizowane bez naruszania traktatów unijnych. Jeśli są jakieś wątpliwości albo spory w sprawie jednej lub drugiej decyzji, to jedyną drogą jest dialog – podkreślił były szef rządu, ale trzeba rozumieć, że wpływ na obecną politykę Skvernelisa jest dziś równy zeru.

    Landsbergis podtrzymał słowa o partnerstwie, ale dał też do zrozumienia, że Litwa „za Gdańsk nie będzie umierała”.

    Na te słowa niemal od razu zareagował szef litewskiej dyplomacji. – Nie jestem pewien, czy Litwa może być mediatorem. Wydaje mi się, że w Unii Europejskiej jesteśmy oceniani trochę subiektywnie z racji naszych relacji historycznych i partnerstwa strategicznego. Arbiter powinien być neutralny – powiedział Gabrielius Landsbergis.

    Niby podtrzymał słowa o strategicznym partnerstwie, ale słowa jego można też odczytać, że Litwa „za Gdańsk nie będzie umierała”. Stanowisko ministra poparł były premier Andrius Kubilius. Wydaje się, że podejście Landsbergisa ma duże szanse na powodzenie. To z pewnością wpłynie na jakość dwustronnych relacji. Niewykluczone, że znów strategiczne partnerstwo stanie się czymś jedynie formalnym.

    To z kolei będzie miało wpływ na realizację tzw. polskich postulatów, jak chociażby w przypadku nowej ustawy o mniejszościach narodowych. Bo, niestety, realizacja żądań litewskich Polaków nadal w dużym stopniu zależy od poprawnych relacji między Wilnem a Warszawą. Czy zrealizuje się ten pesymistyczny scenariusz? Mam nadzieję, że nie.


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 44(127) 30/10/2021