28 października w bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie kard. Stanisław Ryłko w towarzystwie arcybiskupów Gintarasa Grušasa z Wilna i Marka Jędraszewskiego z Krakowa odprawił uroczystą mszę świętą z okazji 230. rocznicy Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów. Główny celebrans przypomniał zapomniane dziś nieco wydarzenie, a mianowicie fakt, że 20 października 1791 r. uchwalone zostały przepisy wykonawcze do Konstytucji 3 maja, dzięki czemu pierwsza w Europie i druga na świecie ustawa zasadnicza mogła wejść w życie.
W trakcie uroczystości głos zabrał ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej Janusz Kotański, który stwierdził: „Jako spadkobiercy Rzeczypospolitej Obojga Narodów mamy prawo i obowiązek przypominać współczesnej Europie, iż właśnie w jej granicach, 450 lat temu, potrafiliśmy wspólnie budować: wolność, tolerancję, parlamentaryzm i bogatą w swej różnorodności kulturę. A, co najważniejsze zachować swoją odrębność. Unia polsko-litewska powinna być inspiracją dla całej europejskiej wspólnoty. »Wolni z wolnymi, równi z równymi« – takie było jej szlachetne i zrealizowane założenie”.
Unia polsko-litewska powinna być inspiracją dla całej europejskiej wspólnoty: wolni z wolnymi, równi z równymi.
Wspomniane słowa szczególnie mocno wybrzmiewają w kontekście dzisiejszej sytuacji w Unii Europejskiej, która daleko odeszła od ideału obecnego w unii polsko-litewskiej. Dzisiejszą dewizą UE mogłaby być parafraza słów George’a Orwella z jego „Folwarku zwierzęcego”: „Wszystkie narody są równe, ale niektóre narody są równiejsze od innych”, z obowiązkowym dodatkiem: „lecz żaden naród nie może się równać z narodem niemieckim”.
Tę nierówność i podwójne standardy widać szczególnie w presji, jakiej poddawana jest dziś Polska na forum unijnym tylko dlatego, że chce być wierna swojej konstytucji i nie uznawać zwierzchności potęg zewnętrznych. Warto przypomnieć, że pod koniec XVIII w. Rzeczpospolita została zaatakowana przez sąsiednie mocarstwa właśnie dlatego, że chciała być wierna Konstytucji 3 maja i dokonać reform wewnętrznych.
Wywołało to brutalną reakcję zaborców, czyli oświeconych absolutyzmów, które przedstawiały się jako nosiciele postępu, zatroskane stanem praworządności w zacofanej Rzeczypospolitej. Agresorzy szybko znaleźli wsparcie kolaborantów, skupionych w obozie targowicy, którzy nazywali siebie obrońcami zagrożonych wolności demokratycznych. Wiemy, jak dalej potoczyła się ta historia. Obyśmy nigdy nie musieli podobnego scenariusza powtarzać…
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 46(132) 13-19/11/2021