25 listopada to był najważniejszy dzień w życiu Stanisława Augusta Poniatowskiego. To dzień największego sukcesu, kiedy w 1764 r. został koronowany w Warszawie, oraz największego upadku, kiedy po ponad 30 latach od wejścia na tron abdykował w Grodnie.

| Fot. domena publiczna
Postać ostatniego króla i wielkiego księcia litewskiego bardzo często ocenia się przez pryzmat rozbiorów. „Niniejszym aktem najuroczyściej ogłaszamy, że wolnie i z własnej woli wyrzekamy się bez ekscepcji wszelkich praw Naszych do Korony Polskiej, do Wielkiego Księstwa Litewskiego i innych należących do nich krajów, jako też znajdujących się w nich posesji i przynależytości; akt ten uroczysty abdykacji korony i rządu Polski w ręce Najjaśniejszej Imperatorowej Wszech Rosji składamy dobrowolnie i z tą rzetelnością, która postępowaniem Naszym w całym życiu kierowała. Zstępując z tronu, dopełniamy ostatniego obowiązku królewskiej godności, zaklinając Najjaśniejszą Imperatorową, ażeby macierzyńską swą dobroczynność na tych rozciągnęła, których królem byliśmy, i to wielkości Jej duszy działanie wielkim swym sprzymierzeńcom udzieliła. Akt niniejszy dla większego waloru podpisaliśmy i pieczęć nań Naszą wycisnąć rozkazaliśmy” – czytamy w Akcie abdykacji Stanisława Augusta Poniatowskiego, sporządzonego pod dyktando ówczesnego generał-gubernatora ziem litewskich wcielonych do Rosji oraz byłego ambasadora Rosji, Nikołaja Repnina. Akt został podpisany przez króla 25 listopada 1795 r. w Grodnie, gdzie po stłumieniu insurekcji kościuszkowskiej znajdował się w domowym areszcie.
Historyk z Uniwersytetu Wileńskiego Eligijus Raila uważa, że mimo wielu zastrzeżeń wkład Poniatowskiego w rozwój instytucji i kultury państwa Litwinów i Polaków był olbrzymi.
– 30-letni okres jego rządów jest bezpośrednio powiązany z rozwojem państwa. Ten rozwój dotyczy gospodarki, ekonomii, kultury oraz polityki. Konstytucja 3 maja przecież też narodziła się w otoczeniu króla. Z jego inicjatywy. Zebrał wokół siebie ludzi, którzy chcieli reformować kraj. Poza tym, trzeba pamiętać o jego działalności jako mecenasa. Z pewnością był jednym z największych opiekunów sztuki. Wsparcie kultury uczynił polityką państwa. Był prawdziwym władcą oświeceniowym – podkreśla historyk w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
Czytaj więcej: Tajemniczy sad królowej Bony w Wilnie
Polityczny zbrodniarz?
To właśnie w XIX w., kiedy Litwa i Polska były wymazane z politycznej mapy świata i Europy, pojawiła się opinia króla chwiejnego, słabego i uległego. Kiedy w 1938 r. szczątki Stanisława Augusta zostały przekazane przez władze ZSRS władzom II Rzeczypospolitej, redaktor naczelny wileńskiego „Słowa” Stanisław Cat-Mackiewicz napisał: „Wielkim był Stanisław August jako artysta, małym jako człowiek, zbrodniarzem jako polityk”. Jednak po kilkunastu latach polski pisarz i publicysta polityczny zmienił diametralnie swoje zdanie. „Od lat 250 Polska wydała dwóch wielkich mężów stanu: pierwszym był Piłsudski, a drugim – ten sponiewierany… Stanisław August” – napisał w 1952 r. Cat-Mackiewicz.
Oczywiście, krytyka wobec króla była obecna również za życia Poniatowskiego. W 1788 r. z inicjatywy Stanisława Augusta z okazji 105. rocznicy zwycięstwa pod Wiedniem został odsłonięty pomnik Jana III Sobieskiego. W ten sposób, w obliczu zbliżającej się wojny rosyjsko-tureckiej, król chciał spotęgować nastroje antyosmańskie, ponieważ w tamtym czasie opinia publiczna coraz głośniej zaczęła wypowiadać się przeciwko narzuconemu sojuszowi z Rosją oraz upatrywać szansę na uniezależnienie się w sojuszu z Turcją oraz Szwecją. Pomysł się nie udał. Pewnej nocy ktoś na pomniku Sobieskiego zamieścił wierszyk ze słowami: „Sto tysięcy kosztował, ja bym dwakroć łożył, by Stanisław skamieniał, a Jan Trzeci ożył”.

| Fot. domena publiczna
Protekcja Katarzyny II
Urodzony w 1732 r. dzięki swym koneksjom rodzinnym od samego początku był powiązany z tzw.
Familią, czyli stronnictwem magnackim skupionym wokół rodów Czartoryskich i Poniatowskich, które próbowało wprowadzić reformy w państwie. W latach 50. XVIII w. dzięki protekcji Familii udał się do Petersburga jako prywatny sekretarz brytyjskiego ambasadora Charlesa Hanbury Williamsa. To właśnie wówczas nawiązał romans z przyszłą cesarzową Rosji, Katarzyną, która ponoć już wtedy obiecała mu, że poprze jego starania o tron Polski. 11 kwietnia 1764 r. Rosja i Prusy podpisały umowę, której celem było przeprowadzenie w Rzeczypospolitej elekcji wspólnego kandydata. Kilka miesięcy wcześniej Katarzyna II pisała do króla Fryderyka II: „Ze wszystkich kandydatów do polskiej korony ma najmniej możliwości osiągnięcia jej (…), a zatem będzie za nią najbardziej wdzięczny tym, z rąk których koronę otrzyma”. Pod koniec kwietnia 1764 r. wojsko rosyjskie weszło na terytorium Rzeczypospolitej.
7 września pod naciskiem Rosjan Stanisław August został wybrany na króla Polski i wielkiego księcia Litwy. Chociaż Poniatowski wstąpił na tron z woli Petersburga, to od samego początku próbował lawirować między Prusami a Rosją w celu wzmocnienia państwa. Co ciekawe, swe największe reformy, polegające na wzmocnieniu państwa i urzędu króla, zaczął realizować po I rozbiorze Polski. Nie spodobało się to magnatom, również jego początkowym sprzymierzeńcom – Czartoryskim. Tym niemniej, w 1776 r. udało mu się wzmocnić władzę Rady Nieustającej, która była nadrzędnym organem administracyjno-rządowym w I RP. W tym samym roku powołał Kancelarię Wojskową Króla, dzięki której bezpośrednio zarządzał wojskiem. W tym czasie została powołana również Komisja Edukacji Narodowej. Król wspierał również inicjatywy artystyczne oraz naukowe. Sytuacja powoli zaczęła się normalizować.
W 1780 r. wojska rosyjskie opuściły terytorium Rzeczypospolitej. W 1788 r. za zgodą Katarzyny II został zwołany Sejm, który przeszedł do historii, jako Sejm Wielki. To właśnie Sejm Wielki w 1791 r. uchwalił Konstytucję 3 maja. Niestety, reformy nie spodobały się sąsiadom i w 1793 r. Rosja i Prusy dokonały kolejnego rozbioru, który w znaczny sposób ograniczył niezależność państwa oraz cofnął wszelkie osiągnięcia reformatorskie z lat poprzednich. Po przegranej insurekcji Tadeusza Kościuszki w 1795 r. Rosja, Austria oraz Prusy dokonały ostatecznego rozbioru Rzeczypospolitej. Król zmarł w 1798 r. w Petersburgu, gdzie został pochowany w kościele św. Katarzyny.
Czytaj więcej: Sejm Litwy: Zygmunt August uosabia najlepsze tradycje polityczne w regionie

| Fot. Marian Paluszkiewicz
Opinie historyków
Sukcesy Poniatowskiego w różnych dziedzinach, jak twierdzi Eligijus Raila, przyćmiewa III rozbiór Polski.
– Nie da się uniknąć tezy, aby koniec państwa nie był kojarzony ze Stanisławem Augustem. Poza tym nie zrobił wszystkiego, aby chociaż spróbować w jakiś sposób uratować państwo polsko-litewskie. Po tym, jak po uchwaleniu konstytucji wybuchła wojna z Rosją, to w zasadzie król od razu skapitulował. I to jest największy dramat tej osoby. Zdecydował, że walki trzeba zaprzestać. A przecież niewykluczone, że gdyby walki trwały dalej, to być może udałoby się zawrzeć jakieś porozumienie. II rozbiór wcale nie musiał odbyć się albo mógł odbyć się na innych zasadach. To właśnie erozja osobowości doprowadziła do abdykacji. Poza tym, gdzie umarł? W Petersburgu, gdzie był traktowany jako zakładnik – ocenia historyk, którego zdaniem największy problem monarchy polegał „na braku silnej woli”.
Bardziej przychylną opinię Poniatowskiemu nakreślił Stanisław Cat-Mackiewicz w swym powojennym dziele „Stanisław August”. „On, Stanisław August, od chwili pierwszego rozbioru Polski miał następujący program: pozostać, dopóki trzeba, satelitą rosyjskim i w ten sposób bronić Polski przed dalszymi rozbiorami; wiemy, że dzięki tej polityce uzyskuje przecież to w tym czasie, że Fryderyk II i Austria wycofują się z pewnej części terytorium polskiego uprzednio zajętego, co jest dla Stanisława Augusta sukcesem bardzo poważnym. Pod osłoną tego upokarzającego uzależnienia, które najjaskrawiej nam Stanisław August sam opisał, skarżąc się na charakter swoich stosunków ze Stackelbergiem, chciał on odbudować państwo polskie – stworzyć w Polsce »rząd i wojsko«, jakby powiedział Piłsudski, zmienić nasz ustrój z anarchicznego i dostępnego dla wszelkich wpływów obcych na ustrój umożliwiający rządzenie państwem w sposób normalny i przez władzę samodzielną, niepodległą, państwowo-polską” – pisał wileński konserwatysta.
