6 stycznia na Litwie obchodzono katolickie święto Trzech Króli. Z tej okazji, po Mszy św., ulicami wsi Połuknie w rejonie trockim przejechała świąteczna karawana przystrojonych traktorów i samochodów. Widowisko było wyjątkowo efektowne i bardzo się wszystkim spodobało.
Następnego dnia, 7 stycznia, na facebookowym koncie litewskojęzycznego Gimnazjum „Medeina” w Połukniu pojawił się wpis zatytułowany „Nielitewscy Trzej Królowie w Połukniu”. Ten wpis bardzo uraził połuknian, którzy byli świadkami imprezy.
– Ulicami wsi Połuknie przejechała świąteczna karawana z trzema królami, z głośników leciały polskie i litewskie kolędy, a mieszkańcy witali ją z płonącymi pochodniami przy ulicy Rudziskiej. Impreza była wizualna, bardzo efektowna, zakończyła się fajerwerkami – mówi członkini wspólnoty lokalnej Dienmedis Jolanta Rainska.
Jak zaznaczyła, pomysł zorganizowania zmechanizowanej karawany powstał w trakcie rozmyślań o tym, iż pandemia „ukradła” przed rokiem święto Bożego Narodzenia oraz Wielkanoc, ludzie nie zaznali prawdziwej radości najpiękniejszych świąt katolickich.
– Swym pomysłem podzieliłam się ze starostą gminy Jolantą Gardžiulienė, która ideę poparła i aktywnie uczestniczyła w organizowaniu karawany świątecznej. Żadnego finansowania z samorządu nie było. Nie było też żadnych przemówień w żadnym języku. W tym trudnym okresie pandemii święto przyniosło wiele radości i dumy, że się udało – powiedziała Jolanta Rainska.
Radość mieszkańców nie trwała zbyt długo. Następnego dnia, 7 stycznia, na facebookowym koncie Gimnazjum „Medeina” w Połukniu pojawił się wpis zatytułowany „Nielitewscy Trzej Królowie w Połukniu” z tekstem:
„2022-01-06 w Połukniu obchodzony był Dzień Trzech Króli. W imponującej uroczystości wzięła udział także społeczność Gimnazjum „Medeina”. Szkoda tylko, że podczas całej uroczystości uczestnicy uroczystości nie usłyszeli ani jednego słowa w języku państwowym”.
– Nie było przemówień w żadnym języku. Na wsi ludzie gubią się w domysłach, że chyba to Pan Bóg powinien był przemówić z nieba w języku państwowym? W postach na Facebooku przedstawiciele gimnazjum „Medeina” piszą, że społeczność „Medeiny” licznie uczestniczyła w święcie, ale to nie jest prawdą, ponieważ widz od uczestnika różni się. Uczestniczyć, to znaczy coś robić, pomagać, a widzowie zwyczajnie oglądają – twierdzi Rainska.
Iwona Grigienė, organizatorka imprez kulturalnych w Połukniu, członkini wspólnoty lokalnej Dienmedis w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedziała, że otrzymała telefon od dyrektora Pałacu Kultury w Trokach i została poproszona o pisemne wyjaśnienie.
– W tym roku po raz pierwszy zapadła taka decyzja. Przyznam, że idea była nie moja, ale ta piękna idea była pani Jolanty Rainskiej. Odbyła się Msza św. w języku polskim. Jeżeli odbywają się Msze z okazji świąt państwowych i uczestniczą dwa gimnazja, polskie i litewskie, wtedy msza odbywa się w dwóch językach. A po Mszy karawan Trzech Króli. Poprosiliśmy rolników, żeby udostępnili traktory, upiększyli je lampkami, następnie karawana przejechała ulicami i na tym się święto zakończyło – opowiada Iwona Grigienė.
Wieczorem, po zakończeniu uroczystości, uczestnicy zaczęli dzielić się swoimi wrażeniami i zamieszczać na Facebooku zdjęcia i nagrania z uroczystości.
Czytaj więcej: „Santara w języku polskim”: jak wielokulturowe Troki zdały szczepionkowy egzamin?
– Otrzymałam telefony od miejscowych, że to piękne święto i żeby to już pozostała tradycja. A z rana na Facebooku komentarz: „Nielitewscy Trzej Królowie w Połukniu”. Pod tym wpisem posypały się komentarze, nie tylko od Polaków, ale też Litwinów. Pisano, co wy tutaj wymyślacie, czy to traktory musiały przemówić po litewsku? – tłumaczy Grigienė.
Grażyna Gołubowska, członkini wspólnoty lokalnej Dienmedis, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedziała, że po przeczytaniu takiego komentarza było i jest jej bardzo przykro.
– Osobiście nie byłam na uroczystości, ale była moja mama. Rozmawiałam z nią i z innymi osobami, które brały udział: wszyscy są zachwyceni. Ale ten wpis to dla mnie coś niezrozumiałego. Zapytałam mamę i wiele innych osób i nikt nie rozumie tej treści, bo nie było żadnych przemówień, a tylko kolędy po polsku i litewsku z głośnika. Bardzo nam przykro. Co mieli na myśli autorzy, pisząc taki komentarz? Staramy się, żeby w Połukniu każdy był zadowolony – opowiada pani Grażyna.
Jak mówi, mieszkańcy Połuknia w większości mówią po polsku, ale też mówią po litewsku, żeby nikogo nie skrzywdzić. Jej zdaniem, ten wpis to wydumany problem.
– Przeczytałam go kilka razy i było mi bardzo przykro. Tym bardziej, że gdyby ktoś chciał, to mógłby przemówić. Ten wpis nie jest bardzo złośliwy, ale do tej pory dzban wodę nosi… Przed dwoma czy trzema laty zaproponowaliśmy, żeby nazwać ulicę imieniem Barbary Sidorowicz, poetki, która pracowała w naszej szkole. Jej wiersze, piosenki są przetłumaczone również na litewski. No i była ulica Barbary Sidorowicz, ale samorząd zmienił nazwę, ponieważ pewna rodzina nie chciała mieszkać na ulicy o takiej nazwie. Nikt o tym nic nie pisał i wiele innych wypadków było, ale tym razem, kiedy wspólnota zrobiła coś razem, bez pieniędzy samorządowych i to organizowali Polacy i Litwini, zrobiono z tego aferę. Teraz to już nawet nie wiem, jakie my, jako polska mniejszość narodowa, mamy prawa na tych terenach. Może już nie możemy między sobą rozmawiać po polsku? – pyta Grażyna Gołubowska, mieszkanka Połuknia.
Konsekwencją powielania wpisu z komentarzem ,,Czyżby są tolerowane przejawy podżegania niezgody narodowej?” dla dyrektor Gimnazjum im. Longina Komołowskiego w Połukniu Renaty Krasowskiej było wezwanie na rozmowę do gabinetu mera samorządu rejonu trockiego. W rozmowie brali udział mer, wicemer, dyrektor administracji samorządowej, którzy oskarżyli o politykowanie, podżeganie niezgody narodowościowej oraz manipulacje właśnie dyrektorkę gimnazjum polskiego! Jest to bulwersujący wręcz fakt, mówiąc potocznie – odwrócono kota ogonem. Gwoli prawdy, ani dyrektorka osobiście, ani pracownicy gimnazjum nie brali udziału w organizowaniu tej imprezy.
Renata Krasowska, dyrektorka Gimnazjum im. Longina Komołowskiego, prezes koła ZPL w Połukniu w rozmowie z „Kurierem Wileńskim“ powiedziała, że nie rozumie, o co jest oskarżana.
– W tym roku święto Trzech Króli obchodziliśmy trochę inaczej. Była Msza święta, jak zawsze w Połukniu w języku polskim. Po Mszy, jak było napisane w ogłoszeniu, ludzie spotykali świąteczną karawanę, którą stanowiły traktory i samochody upiększone w kolorowe iluminacje. Ta druga część tej uroczystości, ta karawana, to było przedsięwzięcie 100-procentowo wizualne, nie było żadnego słowa ani w języku polskim, ani w języku państwowym. To był czas radości i piękne widowisko – podsumowała Renata Krasowska.
Pani Renata mówi, że gdy zobaczyła wpis na koncie sąsiadów, to znaczy Gimnazjum „Medeiny”, to odebrała go jako nieprzyjazny dla litewskiej społeczności. Komentarzy było bardzo dużo.
– Jako prezes naszego Związku Polaków w Połukniu otrzymałam niemało telefonów, prywatnych wiadomości, że musimy na to zareagować. Zareagowałam w ten sposób, na swoim prywatnym profilu na Facebooku napisałam jedno zdanie: „Czyżby są tolerowane przejawy podżegania niezgody narodowej”? – poinformowała dyrektorka gimnazjum.
Na ten wpis zareagował samorząd. Pani Krasowska otrzymała stamtąd telefon i musiała przyjechać z powodu treści wpisu.
– Moim zdaniem nikt nie może zabraniać na swoim prywatnym, osobistym profilu Facebooka coś takiego napisać. Przecież nikogo nie obraziłam. Po prostu zadałam pytanie: Czyżby są tolerowane przejawy podżegania niezgody narodowej? Nie zrozumiałam, za co zostałam obwiniona… – podkreśla dyrektorka Gimnazjum im. Longina Komołowskiego, prezes koła ZPL w Połukniu.
Członkowie wspólnoty lokalnej Dienmedis w poniedziałek, 10 stycznia, wystosowali pismo do mera rejonu trockiego Andriusa Šatevičiusa: „(…) Jesteśmy głęboko zaniepokojeni faktem, że takie nietaktowne, zniekształcające i obraźliwe informacje są publikowane na oficjalnym koncie placówki oświatowej na Facebooku. Pojawiły się wątpliwości, jakie wartości i poglądy wpaja się dzieciom w szkole, której dyrekcja publicznie wyraża nietolerancję wobec miejscowej ludności. Nie rozumiemy, co autor (autorzy) wpisu mają na myśli mówiąc, że „nie słyszeli ani jednego słowa w języku państwowym” na imprezie, podczas której w ogóle nie było przemówień w żadnym języku? Być może ma/mają on/oni pretensje, że większość mieszkańców Połuknia to Polacy i mówią w języku ojczystym? Mieszkamy w państwie demokratycznym, Litwie, której konstytucja gwarantuje nam (między innymi) prawo do swobodnego mówienia w naszym języku ojczystym i wyznawania wiary”.
Czytaj więcej: Troki pozostały łakomym kąskiem dla turystów i spragnionych kultury
Pisma o podobnej treści zostały wystosowane również do sejmowych komisji ds. oświaty oraz praw człowieka, Ministerstwa Oświaty, Nauki i Sportu oraz Ministerstwa Sprawiedliwości, jak też do Departamentu mniejszości narodowych przy rządzie Republiki Litewskiej oraz Europejskiej Fundacji Praw Człowieka EFHR.
Mer rejonu trockiego Andrius Šatevičius w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że szefowie placówek oświatowych nie powinni zachowywać się w taki sposób.
– Moim zdaniem szefowie placówek oświatowych nie powinni zachowywać się w ten sposób. Myślę, że takie rzeczy nie powinny trafiać do sieci społecznościowych, biorąc pod uwagę, że jest to instytucja edukacyjna. Należy zajmować się rzeczami związanymi z edukacją. Rozmawiałem z szefami placówek edukacyjnych, ale chciałbym, żeby ta rozmowa została między nami – zaznaczył mer rejonu trockiego.
Vytautas Gustas, dyrektor Gimnazjum „Medeina”, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że społeczność „Medeiny” zgadza się z treścią wpisu.
– Zgadzamy się z treścią. Zgadzamy się z tym, co napisaliśmy. Bardzo wyraźnie napisaliśmy, co nam nie podobało się. Była impreza społeczności. Społeczność w Połukniu jest wielonarodowa. Toteż napisaliśmy, co nam na tej imprezie nie podobało się. Porozmawialiśmy, poradziliśmy się i postanowiliśmy napisać na facebookowym koncie Gimnazjum „Medeina”. Ten wpis zamieściliśmy za wspólnym porozumieniem – zaznaczył Vytautas Gustas.