Rozmowa z ks. Waldemarem Pawelcem, pallotynem posługującym w Kijowie.
Sobota, 26 lutego, trzeci dzień rosyjskiej agresji na Ukrainę
Co chwila docierają do nas informacje o wydarzeniach na Ukrainie, przede wszystkim dotyczące działań wojennych. Jak wygląda życie w Kijowie? Jak się czują ludzie, którzy zdecydowali się na pozostanie w mieście?
Bardzo wiele osób opuściło Kijów przedwczoraj, kiedy można to było zrobić dosyć sprawnie. Wyjechali przede wszystkim ci, którzy mieli dokąd, ci którzy mają krewnych, przyjaciół tam, gdzie jest bezpieczniej. Kijów praktycznie opustoszał, a ci, którzy zostali starają się żyć normalnie. Mamy stan wojenny, została przedłużona godzina policyjna, od 17 do 8 rano. Generalnie ludzie się nie przemieszczają, ale są otwarte sklepy, ludzie robią to, co jest konieczne. My uruchomiliśmy różne punkty pomocy, wspierają nas głównie Polacy, różne organizacje. Dajemy ludziom schronienie, zwłaszcza tym, którzy mieszkają w wieżowcach, bo bardzo się boją. Wszyscy chyba widzieli, że dziś Ruscy walnęli w budynek w centrum Kijowa na wysokości 17. piętra, więc jest czego się bać. Najgorzej jest w nocy, bo co chwile są strzały, wybuchy. Jednak żyjemy i mamy nadzieję, bo prawda jest po naszej stronie.
Chyba nie jest łatwo głosić Dobrą Nowinę w takiej sytuacji jak teraz… Co Ksiądz mówi na kazaniach?
Mówię to co zawsze, że Bóg jest Miłością. To jest jedyne przesłanie Ewangelii i nawet teraz ludzie doświadczają tego, że Bóg w tym wszystkim jest, że ich nie zostawia. To co dzieje się teraz, porównuję często do sytuacji Dawida i Goliata. Mówię, że Dawid był słabszy, ale Bóg był z nim, dlatego pokonał Goliata pewnego swojej siły. To są takie proste rzeczy, ale ważne. Kościół od dwóch tysięcy lat niesie to przesłanie i ludzie czują, że jest ono prawdziwe. Czują ogromną wspólnotę. Kościoły stały się miejscami, gdzie wielu znajduje schronienie. W naszym domu pallotyńskim w Kijowie przedwczoraj było 37 osób, przede wszystkim bardzo młodzi ludzie z dziećmi i nawet dla tych, którzy wcześniej może byli dalej od Kościoła, stał się on bliższy.
Jest Ksiądz na Ukrainie od 19 lat i nie były to łatwe lata. Jak w tym czasie zmieniło się ukraińskie społeczeństwo?
To bardzo bogate 19 lat. Mogę powiedzieć na pewno, że w ciągu ostatnich trzech dni ukraińskie społeczeństwo zmieniło się bardziej, niż przez całe 23 lata niepodległości do 2014 r. Zadziwia mnie ogromna siła tego narodu. Ukraińcy doceniają ogromne wsparcie ze strony Polski, ale także państw bałtyckich jest ogólnie i wielokrotnie słyszałem, że dopiero teraz widać, kto jest ich prawdziwym przyjacielem. To społeczeństwo się bardzo mocno skonsolidowało. Dziś, kiedy obudziły mnie wybuchy za oknem (nie spałem do piątej a potem na trochę udało mi się zasnąć), pomyślałem, że dziś Ukraina spełnia taką rolę w Europie jak Polska w 1920 r.
Co roku przychodził Ksiądz do Wilna z pielgrzymką Suwalską, ma Ksiądz na Litwie wielu znajomych. Czego oczekujecie teraz od Polaków z Wileńszczyzny?
Na pewno bardzo zależy nam na tym, żebyście w tym trudnym czasie byli z nami. Oczywiście życzę nam wam wszystkim i sobie, żebyśmy po raz kolejny spotkali się w Wilnie. Bardzo dziękuję za wsparcie, którego doświadczam, bo otrzymuję bardzo wiele wiadomości również z Litwy. Piszą do mnie nie tylko Polacy z Wileńszczyzny, ale również z dalszych części Litwy, od Litwinów. W tym wszystkim to doświadczenie wsparcia, solidarności ludzkiej jest bardzo piękne i daje dużo siły, choć czasem może nie nadążam odpisywać na wiadomości. Ale to bardzo ważne, że tyle osób o nas pamięta.
Wywiad jest częścią materiału, który ukaże się w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” w sobotę 5 marca