Więcej

    Wojna w życiu piłkarza

    Czytaj również...

    Jak po ataku Rosji wyglądały 32 godziny z życia ukraińskiego piłkarza występującego w polskiej ekstraklasie – Serhija Krykuna.

    Serhij Krykun (ur. 22 września 1996 r. w Karpiłówce, Ukraina) – obecnie pomocnik w piłkarskim zespole Górnik Łęczna (miasto znajduje się 60 km od granicy polsko-ukraińskiej)
    | Fot. FACEBOOK

    Serhij Krykun pochodzi z Karpiłówki, wioski w powiecie kiwereckim na ukraińskim Wołyniu. W Polsce mieszka od 2014 r., gdy przyjechał na studia do Białej Podlaskiej. Wtedy też kontynuował piłkarską karierę i mozolnie przebijał się od czwartej ligi do ekstraklasy, gdzie dziś występuje w barwach Górnika Łęczna.

    Pomocni Polacy

    Nie o futbolowych popisach 25-latka będzie to jednak tekst, ale o tym, co przeżył, gdy najeźdźcy z Rosji zaatakowali jego ojczyznę. Na Ukrainie została bowiem cała jego rodzina.

    Krykun rozpoczął akcję ewakuacyjną, żeby wydostać najbliższych i zapewnić im w Polsce dach nad głową. Nie wszystkim, bo rodzice piłkarza zdecydowali o pozostaniu w Karpiłówce. – Namawiałem ich, ale powiedzieli, że nie ma szans. Cokolwiek by się działo, oni się nie ruszają – opowiada „Kurierowi Wileńskiemu” Krykun.

    Zostali też jego dwaj bracia. Prezydencki dekret zatrzymał na Ukrainie mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. O nastrojach w kraju piłkarz rozmawiał z mamą. Usłyszał, że takiej mobilizacji i chęci walki nie widziała nigdy. – Ukraińcy chcą bronić swoich domów. Wolą zginąć niż się poddać. Są gotowi na śmierć – mówi Krykun.

    W dniu rosyjskiej agresji nie rozstawał nie z telefonem. Łączył się z Karpiłówką, Międzyrzecem Podlaskim, Białą Podlaską. Do dwóch ostatnich miast w Polsce mieli trafić jego najbliżsi: żony braci i ich dzieci. Z pomocą zgłosił się teść Krykuna, który mieszka w Międzyrzecu. Dla gości wyszykował całe piętro w domu. Pozostałych miał przyjąć Dariusz Magier, były prezes klubu TOP 54 Biała Podlaska, pierwszego, w którym po przyjeździe do Polski grał Krykun. O Magierze zawodnik mówi, że stał się jego rodziną.

    Górnik Łęczna z Krykunem w składzie w sobotę 26 lutego rozegrał mecz ze Stalą Mielec w ramach PKO BP Ekstraklasy. Piłkarze wyrazili też solidarność z walczącą Ukrainą.
    | Fot. TWITTER

    Czytaj więcej: Kompromisu nie ma, a wojna nadal realna

    Sielska Ukraina

    Krykun: – Kiedyś Rosjanie byli jak bracia. A teraz? No gdzie… Putinowi przestało się podobać, że Ukraina staje się coraz bardziej ukraińska. Pamiętam z dzieciństwa, że w miastach na zachodzie, jak Łuck, Iwano-Frankiwsk aż do Kijowa, gadało się po ukraińsku. Na wschodzie dominował rosyjski. Później zaczęło wdzierać się coraz więcej ukraińskiej kultury, muzyki. Nawet Cerkiew, której siedziba wcześniej była pod Moskwą, teraz jest ukraińska.

    Mam znajomych z Rosji i tam żyją naprawdę fajni ludzie. Są też debile, którzy idą za tłumem z telewizyjnym przekazem i ich nie przekonasz. Moja rodzina mieszka w Donbasie, jest tam wujek, brat mamy. I on nie wyjechał. Tak szczerze, to wojna na Ukrainie trwa już osiem lat, tylko świat o niej nie mówił. Dopiero teraz zrobiło się głośno. Na początku myślałem, że Putin zajmie Donbas i da sobie spokój. A on wali w cały kraj, bombarduje Kijów. Nie ukrywa, że chce odtworzyć Związek Sowiecki.

    Niedawno graliśmy ze Śląskiem Wrocław, a kolejne dni mieliśmy wolne. Zastanawialiśmy się z żoną, czy jechać na Ukrainę, bo Putin już od dawna wygrażał. W końcu zdecydowaliśmy: jedziemy. Dotarliśmy do Karpiłówki, a tam, kurczę, taki spokój, cichutko. No sielsko. Posiedzieliśmy z rodziną, zjedliśmy kolację, następnego dnia śniadanie i wróciliśmy. Wtedy ostatni raz byłem na Ukrainie. Nie minęły dwa tygodnie, a obok spadają bomby. Moi najbliżsi chwycili za broń i będą się bronić. Jesteś w środku, zaczyna się to wszystko i nie wierzysz…

    Czytaj więcej: Litwa przekazała Mołdawii 750 tys. euro na uchodźców z Ukrainy. Gotowa jest przyjąć do 2 tys. osób

    Rozmowy z braćmi

    Na przejście w Zosinie piłkarz przyjechał w nocy z czwartku na piątek 24–25 lutego. Pierwsza grupa przekroczyła granicę o 9, druga o 14. W sumie 17 osób. Wszyscy znaleźli schronienie w dwóch domach położonych nie tak daleko od siebie.

    Krykun po kilka razy dziennie rozmawia teraz z braćmi, którzy zostali na Ukrainie. – Są spokojniejsi. Rodziny dotarły bezpiecznie, a oni mogą zająć się swoimi sprawami. Dostali broń, przygotowali barykady i będą bronić domów. W Karpiłówce jest godzina policyjna, mieszkańcy zmieniają się na wartach. Najgorsi są dywersanci, pojawiło się ich sporo. Dostali pieniądze od ruskich i oznaczają dla nich miejsca do ataków z powietrza. Jeden był też w naszej okolicy, postrzelili go w nogi. Nie wiem, czy przeżył, w sumie mnie to nie obchodzi. U nas nikt litości mieć nie będzie – zapowiada.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Szymon Dudek


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 9(27) 05-11/03/2022

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Przegląd BM TV z księżną Elżbietą Drucką-Lubecką de Séjournet, przewodniczącą Fundacji im. św. Jana Pawła II w Belgii

    Rajmund Klonowski: W Przeglądzie dzisiaj gości księżna oraz przewodnicząca Fundacji im. św. Jana Pawła II w Belgii Elżbieta Drucka-Lubecka de Séjournet. Poznaliśmy się w Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki...

    Nieznany obraz św. Kazimierza w Altötting w Bawarii

    Dziś Altötting jest miastem partnerskim Częstochowy. To szczególne miejsce przyciąga co roku ponad milion pielgrzymów, a jego ściany pamiętają wizyty wielu wybitnych osób, w tym cesarzy, królów, książąt oraz...

    Ojciec i syn na jednej scenie. Zbigniew Lewicki na koncercie 60-lecia zagra w specjalnym duecie

    Zbigniew i Konrad Lewiccy Na scenie pojawi się jego syn, skrzypek Konrad Lewicki, z którym wykona koncert Mozarta na dwoje skrzypiec. „Nie tylko ja będę grał. Zagram ze swoim synem, Konradem...