Na Litwie mamy największą inflację od 1994 r. Wojna w Ukrainie jest jedną z przyczyn zaistniałej sytuacji. Ekonomista Žygimantas Mauricas twierdzi, że w ciągu roku będziemy musieli zmienić swoje podejście do konsumpcji.
Departament Statystyki poinformował, że roczna inflacja według wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w marcu wyniosła 15,6 proc. Zdaniem Eurostatu jest to najwyższa roczna stopa inflacyjna od 1994 r., kiedy to wyniosła ona 45 proc.
Ceny będą rosły
Starszy ekonomista banku Luminor Žygimantas Mauricas dostrzega kilka przyczyn wzrostu inflacji w kraju.
— Podstawową przyczyną rosnącej inflacji są rosnące ceny energii. W roku ubiegłym, na przełomie jesieni i zimy, obserwowaliśmy wzrost cen gazu i prądu. W tym roku również wzrosły ceny za ogrzewanie. W ostatnim miesiącu zaczęły rosnąć ceny na paliwo. Drugi front to wzrost cen na artykuły spożywcze. Niestety, nic nie wskazuje, że ceny na te produkty spadną. Trwająca w Ukrainie wojna przyczynia się do wysokich cen w tych segmentach gospodarki. Jest duże prawdopodobieństwo, że te ceny jeszcze bardziej wzrosną. Bo Ukraina jest jednym z największych eksporterów zboża na świecie. Rosja podobnie — podzielił się swoimi przewidywaniami z „Kurierem Wileńskim” ekonomista.
Trochę odmienna sytuacja jest w przypadku sektora usług konsumpcyjnych.
— Poza tym na Litwie mamy też trzeci front, czyli wzrost cen na usługi. Wpływ na ceny w tym sektorze w pierwszej kolejności ma wzrost wynagrodzeń, który przyczynia się do zwiększenia popytu. Można zaobserwować też tendencję, że ceny rosną również w tym przypadku, kiedy nie ma do tego obiektywnych podstaw — dodał Mauricas.
Energia i artykuły spożywcze
Agresja Rosji względem Ukrainy spowodowała, że Unia Europejska twardo postanowiła szybko uniezależnić się od dostaw surowców energetycznych z Rosji. Alternatywne źródła energii spowodują, przynajmniej w początkowej fazie, wzrost cen.
— Co w takiej sytuacji muszą robić mieszkańcy? W przypadku energetyki, to przede wszystkim trzeba przeanalizować, czy da się zmniejszyć wydatki na energię. To w pierwszej kolejności dotyczy osób, które ogrzewają się gazem. Trzeba zastanowić się, czy można zmienić system grzewczy. Na przykład zainstalować system grzewczy opierający się na alternatywnych źródłach energii. Dużo czynników wskazuje na to, że ceny na gaz będą wysokie również w następnym sezonie grzewczym. Mogą również wzrosnąć, jeśli na przykład dostawy gazu z Rosji zostaną wstrzymane. Jeśli nie da się zamienić systemu grzewczego, to wówczas trzeba przygotować oszczędności na następny sezon grzewczy — podkreślił zapytany przez nasz dziennik ekonomista.
Czytaj więcej: Sejm chce większych rekompensat za ogrzewanie. Skorzysta więcej mieszkańców
Wzrost cen na artykuły spożywcze nie oznacza, że mieszkańcy Litwy będą niedożywieni
— W przypadku artykułów spożywczych trzeba pamiętać, że oferta w tym zakresie jest bardzo szeroka. Ceny wzrosły nie na wszystkie produkty. Z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że ceny owoców nie wzrosną w Unii Europejskiej, ponieważ zostały zniesione ograniczenia kwarantannowe, pojawiło się więcej pracowników. Ten sektor jest mniej uzależniony od nawozów. Wpływ paliwa na cenę również nie jest zbyt duży. Można też samemu uprawiać na działce owoce i warzywa. Trzeba ciągle monitorować swój „koszyk konsumpcyjny”. Obserwować ceny i wybierać te produkty, gdzie ceny nie rosną raptownie. Z pewnością znajdzie się też grupa artykułów, gdzie w ogóle nie zostanie odnotowany wzrost cen — wyjaśnił Mauricas.
Wojna a konsumpcja
Niewątpliwie mieszkańcy Litwy będą musieli zmienić podejście do dotychczasowych zachowań.
— Trzeba będzie wprowadzić pewne zmiany w codziennym zachowaniu. Podczas pandemii nastąpił skok cenowy w niektórych segmentach. Na przykład ceny w restauracjach mocno poszły w górę. Dlatego mniej osób będzie mogło wybrać się z rodziną do restauracji. Trzeba będzie w związku z tym zmienić swoje dotychczasowe nawyki. Warto zauważyć, że inflacja rośnie szybciej niż wynagrodzenia. Wzrost inflacji jest na poziomie 15 proc., natomiast wynagrodzeń wynosi 8 proc. Emerytury też powolniej rosną niż inflacja. Siłą rzeczy siła nabywcza zmalała. Dlatego trzeba będzie zastanowić się nad zaradnością, aby nie zapędzić siebie do kąta — dodał ekonomista.
Czytaj więcej: Ceny na Litwie dziś i sprzed 10 lat. Zauważalna inflacja
Zmienić swe nawyki warto też ze względu na solidarność z walczącą Ukrainą
— Trzeba zastanowić się nad zużywaniem paliwa. Zwłaszcza dotyczy to oleju napędowego, bo wygląda na to, że Unia Europejska może zetknąć się z dużym niedoborem tego produktu. Jedna piąta oleju napędowego w Europie pochodzi z Rosji. Teraz spółki szukają alternatywnych dostawców, ale to nie jest takie łatwe. Poza tym, jeśli zapotrzebowanie na paliwo będzie duże, to będą duże ceny, co automatycznie spowoduje większe dochody Rosji. Teraz pojawiają się inicjatywy wzywające do niekupowania rosyjskiej produkcji. Jednak podstawowym produktem, który Rosja eksportuje, są surowce energetyczne. Dwie trzecie całego eksportu Rosji stanowią gaz i ropa. Natomiast w przypadku wszystkich surowców, to eksport Rosji wynosi 80 proc. Oczywiście pozostałe 20 proc. eksportu rosyjskiego są ważne, jednak podstawa to są gaz i ropa. Dlatego trzeba czynić kroki we własnym zakresie, aby zmniejszyć zużycie tych surowców. Może warto więcej chodzić pieszo lub jeździć rowerem. Tym bardziej, że zbliża się sezon letni. Zauważyłem, że pojawiło się większe zainteresowanie wśród mieszkańców dotyczące samochodów elektrycznych. Przejrzałem ogłoszenia w necie, pojawiło się więcej ofert z normalnymi cenami. Poza tym warto korzystać z transportu publicznego. Na przykład Niemcy chcą wprowadzić bezpłatny transport publiczny, aby zmniejszyć korzystanie z samochodów osobowych. Trzeba też inwestować w odnawialne źródła energii. Na litewskim rynku są dosyć dobre możliwości w tej dziedzinie. Można nabyć odpowiedni sprzęt w przystępnej cenie i być nie tylko użytkownikiem takiej energii, ale również producentem — podkreślił Žygimantas Mauricas.
Czytaj więcej: Rząd szykuje się do podniesienia akcyzy na paliwa
Nastroje społeczeństwa
45 proc. mieszkańców kraju oświadczyło, że ze względu na inflację i wzrost cen zrezygnuje z pewnych towarów i usług. To wynika z badań opinii publicznej przeprowadzonych przez agencję Norstat na zlecenie banku Citadele. Wskaźnik osób rezygnujących z towarów i usług w dwóch pozostałych krajach bałtyckich jest wyższy o kilkanaście procent. W przypadku Łotwy wynosi 50 proc., a Estonii nawet 57 proc.
Tylko 15 proc. ankietowanych na Litwie oświadczyło, że nie odczuwa wzrostu cen. Na Łotwie takich osób jest 12 proc., a w Estonii tylko 10 proc. 34 proc. mieszkańców Litwy oświadczyło, że zrezygnuje w najbliższym czasie z większych inwestycji. Na Łotwie i w Estonii odpowiednio 32 i 30 proc. 20 proc. respondentów litewskich poinformowało, że zrezygnuje z kupowania pewnych produktów codziennego użytku, aby zwiększyć rezerwę finansową. Na Łotwie takie podejście ma 18 proc. mieszkańców, a w Estonii aż 29 proc.