Łukaszenka próbuje manewrować i ponownie kokietować Zachód. Politolog Šarūnas Liekis sądzi, że obecnie naprawa stosunków jest mało prawdopodobna, ponieważ Zachód i Białoruś zapędziły się w ślepy zaułek.
Minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej 6 kwietnia wysłał list do kilku szefów dyplomacji krajów UE. List został upubliczniony przez dziennikarza RFE/RL Rikarda Jozwiaka. Makiej w swym liście nawiązał do 30-lecia nawiązania relacji dyplomatycznych między Białorusią a Unią Europejską.
„Niefortunna sekwencja wydarzeń, które nastąpiły po 2020 r. (sfałszowanie wyborów prezydenckich — przyp. red.), sprawiła, że Białoruś i UE niemal wróciły do »epoki lodowcowej«” — napisał szef białoruskiej dyplomacji. Dodał, że „nam zawsze udawało się przezwyciężać tymczasowe trudności i rozwijać naszą współpracę”.
Politologa i historyka z Uniwersytetu Witolda Wielkiego Šarūnasa Liekisa nie dziwią działania władz Białorusi, ponieważ Łukaszenka od lat próbował manewrować między Zachodem a Rosją.
— Teraz naprawić relacji raczej się nie uda. Wcześniej może faktycznie mogłoby się udać. Trzeba jednak powiedzieć, że wcześniej Zachód również nie zachowywał się adekwatnie. W tym również Litwa. Naprawić teraz relacje jest bardzo trudno, ponieważ trwa wojna. Obecnie Białoruś musiałaby się jednoznacznie opowiedzieć, po której jest stronie. Trudno to sobie wyobrazić, ponieważ Białoruś już wcześniej wybrała, którą stronę popiera i poparła Rosję, przez którą jest faktycznie kontrolowana. Na Białorusi stacjonują rosyjscy żołnierze — komentuje w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” naukowiec.
Białoruś a wojna
Oficjalnie Białoruś nie jest stroną konfliktu na Ukrainie. Tym niemniej wojska rosyjskie zaatakowały Ukrainę również ze strony Białorusi. Z terytorium tego kraju były prowadzone też ostrzały rakietowe. W związku z tym Zachód nałożył na Białoruś dodatkowe sankcje. Z takim podejściem nie zgadza się Uładimir Makiej.
„Kategorycznie odrzucamy wszelkie insynuacje dotyczące tego, że Białoruś w jakikolwiek sposób jest zamieszana w działania wojenne na Ukrainie. Białoruś nie zamierza być wciągnięta w wojnę. W ciągu naszej długiej i skomplikowanej historii mieliśmy pod dostatkiem wojen” — podkreślił minister. Jego zdaniem wprowadzenie dodatkowych sankcji w żaden sposób nie polepszy relacji z Mińskiem, które w pierwszej kolejności uderzają w zwykłych mieszkańców. „Jeśli polityka sankcji UE ma doprowadzić do »zmiany zachowania Białorusi«, to obawiam się, że to tylko doprowadzi do mniejszej ilości »UE na Białorusi«. Czy to odpowiada czyimkolwiek interesom w Europie?” — podkreślił białoruski dyplomata.
Czytaj więcej: Łukaszenka wciągnął Białoruś w wojnę i oddał ją Putinowi
Borys i wizy
Poza tym ostatnio, po dwóch latach szeroko zakrojonych represji względem opozycji, władze w Mińsku zaczynają wykonywać drobne gesty. Na przykład 25 marca została wypuszczona z więzienia prezes Związku Polaków na Białorusi Andżelika Borys. Zmieniono też środki zapobiegawcze dla ośmiu pracowników portalu tut.by. Od 16 kwietnia do 15 maja obywatele Litwy i Łotwy mogą bez wizy odwiedzić Białoruś. Oficjalnie Mińsk, mimo ciągłej presji ze strony Moskwy, nie uznał aneksji Krymu. Pod koniec ubiegłego roku Aleksandr Łukaszenka poinformował, że jest gotów odwiedzić Krym, a samą wizytę można będzie traktować jako oficjalne uznanie przyłączenia półwyspu do Rosji. Jednak dotychczas prezydent Białorusi tego nie uczynił. 13 kwietnia rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że w najbliższym czasie wizyta Łukaszenki na Krym nie jest planowana. „Łukaszenka ma w planie dużą liczbę wizyt. Mamy nadzieję, że w kolejce znajdzie swoje miejsce i Krym” — powiedział wymijająco rosyjski funkcjonariusz.
Czytaj więcej: Darmowe wizy na Litwę dla Białorusinów prześladowanych przez reżim
Bez wyjścia
Zdaniem Šarūnasa Liekisa naprawić relacje z Mińskiem będzie bardzo trudno, ponieważ obie strony znalazły się w sytuacji bez wyjścia.
— Białoruś próbuje coś zrobić, ponieważ widzi, że sama siebie zapędziła w ślepy zaułek. Zrobiła to w dużym stopniu na własne życzenie. Czy uda się jej naprawić relacje? Nie wiem. Jeśli nie udało im się wcześniej, to dlaczego miałoby się udać teraz? Gdyby Zachód był bardziej rozsądny i roztropny, to dostrzegłby ten moment i próbował coś z tym zrobić. Jednak, jeśli w 2020 r. wszystko zrobiono inaczej, niż było trzeba, to nie sądzę, że teraz to się uda — podkreśla politolog.
Wybory 2020 roku
Zachód uznał wybory z 2020 r. za sfałszowane. Od tego czasu nie uznaje Łukaszenki za prawowitego prezydenta Białorusi. Za oficjalnego przedstawiciela Białorusi jest uznawana Swiatłana Cichanouska i Rada Koordynacyjna. Cichanouska była kontrkandydatem Łukaszenki w wyborach prezydenckich i ogłosiła swoje zwycięstwo. Obecnie Cichanouska przebywa na emigracji. Zdaniem Liekisa działania Zachodu po 2020 r. były błędne.
— Zachód przede wszystkim nie musiał pozbawiać Łukaszenki legitymizmu. Kiedy na skutek działań Zachodu stracił on legitymizm, od razu wpadł w ręce Putina. Zachód w pierwszej kolejności powinien był mówić o łamaniu praw człowieka, pomagać ofiarom reżimu. W zachowaniu Zachodu widoczny był brak konsekwencji, bo jeśli wybory były nielegalne, to jak można uznawać kogoś za prezydenta. Dlatego teraz mamy cały pakiet różnego rodzaju problemów. To, że Białoruś próbuje manewrować, jest czymś naturalnym, jednak po przekroczeniu swego rodzaju Rubikonu nie jestem pewien, czy da się coś zrobić — ocenia politolog.
Czytaj więcej: Minister Landsbergis spotkał się ze Swiatłaną Cichanouską