Więcej

    Skąd się biorą małe bankomaty?

    Z tego samego miejsca, co i duże. Z Chin. Dlatego opóźnia się wspólny projekt działających na Litwie banków, mający na celu umieszczenie bankomatów w małych miejscowościach, żeby ich mieszkańcy nie musieli podróżować autostopem (wszak autobusy i pociągi zostały „zoptymalizowane”) do dużych miast tylko po to, żeby mieć dostęp do własnych pieniędzy.

    Zamówione w Chinach bankomaty pierwotnie miały jechać na Litwę pociągiem – przez pewną krainę, która teraz toczy ludobójczą wojnę przeciw Ukrainie. Rosja, jak wiadomo, jest państwem bandyckim i terrorystycznym, chociaż do 24 lutego udawaliśmy, że nie. No więc jedzie taki pociąg towarowy po rosyjskich kolejach i koleinach przez tydzień, wiezie bankomaty z Chin.

    Kto i co stoi na przeszkodzie, żeby na bezkresnych połaciach ktoś do tego pociągu wsiadł i trochę przy tych bankomatach pomajstrował, przykładowo dodając do nich funkcję kradzieży danych użytkownika oraz kodu PIN i wysyłania tych danych na serwery gdzieś w podmoskowiu, żeby tam ktoś inny mógł wyzwolić konta litewskich użytkowników bankomatów z zalegającej na nich gotówki? Najwidoczniej przed 24 lutego miłościwie nam panujące banki nie zastanawiały się nad takimi scenariuszami. Oprócz bezpieczeństwa informacyjnego nasuwa się inne pytanie. Dlaczego te sto czy tysiąc bankomatów zamawiamy w Chinach?

    Elektroników, informatyków i spawaczy jeszcze na rynku pracy mamy, podobnie jak firmy, które się tym zajmują.

    Nie jest to produkt masowy ani tani. Monitor, elektronika, system operacyjny – to są komponenty dość standardowe, które można kupić w każdym sklepie z elektroniką w podobnej cenie.

    Zasadnicza część bankomatu to tych części złożenie i zaspawanie w pancernej konstrukcji, a potem doposażenie w sensory i elementy do liczenia pieniędzy, które również są dość standardowe i dostępne w sklepach z elektroniką. Jak się policzy koszt transportu i jego ewentualnego zabezpieczenia, cła i innej biurokracji – to różnica w cenie jest na tyle mała, że wypada zapytać, dlaczego nie możemy produkować tych bankomatów na Litwie.

    Elektroników, informatyków i spawaczy jeszcze na rynku pracy mamy, podobnie jak firmy, które się takimi rzeczami zajmują. A nawet gdyby bankom na tym zależało, to przecież mogą wspólnie stworzyć międzybankowy projekt, żeby w ramach jakiejś „chałtury” dać zarobić potrzebnym specjalistom. A i bez ryzyka, że po drodze ktoś uzupełni taki produkt we wkład kradnący pieniądze użytkowników. No, ale kogo interesuje, skąd się biorą małe bankomaty…


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 19 (56) 14-20/05/2022