Sejm w pierwszym czytaniu zaaprobował poprawki do ustawy o ochronie najważniejszych osób w państwie. Poprawki przewidują, że ochrona premiera i przewodniczącej Sejmu RL będzie bardziej elastyczna. Zdaniem pomysłodawców obecny system ochrony ma więcej wspólnego ze wschodnimi autorytaryzmami niż z Zachodem.
W ubiegłym tygodniu Sejm rozpatrzył przygotowany przez rząd projekt poprawek do Ustawy o ochronie przywódców państwowych. Projekt zakłada, że prezydent państwa nadal będzie chroniony 24 godziny na dobę przez funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Natomiast w przypadku szefów parlamentu i rządu system ochrony będzie bardziej elastyczny. Przewodniczący Sejmu oraz premier będą chronieni „w trakcie wizyt zagranicznych i oficjalnych spotkań oraz kiedy osoba zaliczana do kierownictwa państwa bezpośrednio wykonuje funkcje, z powodu których jest mu przedzielona ochrona”.
Projekt poparło 73 posłów, 13 głosowało przeciw, natomiast 37 wstrzymało się od głosu. Teraz projekt powędruje do sejmowego Komitetu Prawa i Praworządności. Pod ponowne obrady Sejmu ma powrócić 14 czerwca.
Między Wschodem a Zachodem
Viktorija Čmilytė-Nielsen jest przekonana, że zmiany legislacyjne bardziej zbliżą Litwę do standardów zachodnich. „Nie sądzę, że będąc w tej kwestii gdzieś pośrodku lub bardziej bliżej państw wschodnich niż zachodnich, musimy orientować się na Wschód, czyli na Rosję, Kirgistan, Kazachstan i inne kraje, gdzie ochrona jest naprawdę bardzo duża. Sądzę, że musimy iść w stronę Zachodu. Poza tym, ani premier, ani przewodniczący Sejmu nie powinni specjalnie unikać kontaktu ze społeczeństwem” — oświadczyła przewodnicząca Sejmu.
Faktycznie, w wielu krajach Unii Europejskiej przewodniczący parlamentu nie posiada notorycznej ochrony. Tak jest w przypadku Irlandii, Austrii, Belgii, Danii, Luksemburga czy Holandii. W przypadku Słowenii, Portugalii lub Estonii ochroną szefów parlamentów zajmuje się policja, a nie specjalna powołana do tego jednostka.
Czytaj więcej: Co wraz z fotelem prezydenckim otrzyma nowa głowa państwa litewskiego?
Pieszo z dwoma samochodami
Zdaniem Ingridy Šimonytė obecnie dochodzi do absurdalnych sytuacji. „Teraz, jeśli powiem, że na imprezę do Pałacu Władców idę pieszo, to będą mi towarzyszyły dwa samochody. W żaden sposób nie mogę z nich zrezygnować” — mówiła przed głosowaniem premier. Szefowa rządu podała też inny możliwy przykład. „Jeśli na przykład w weekend będzie dobra pogoda i postanowię odwiedzić grób rodziców, to gdybym była osobą prywatną, wsiadłabym do samochodu i pojechała. Teraz natomiast muszę zaprosić masę osób, czekać przez pewien czas, aby mnie zawieźli na cmentarz” — ironizowała Šimonytė.
Premier dodała, że ciągła ochrona może być krępująca dla obu stron. „Obie, razem z przewodniczącą Sejmu, będąc kobietami, wiele rzeczy musimy załatwić osobiście, które dla wcześniejszych kierowników załatwiały żony” — podkreśliła szefowa rządu.
Pomysł nie podoba się prezydentowi Gitanasowi Nausėde. „Nie możemy bawić się w podobne zabawy, to jak by być trochę w ciąży”—powiedział prezydent.
Szowinistyczna replika posła
Przykład premier nie spodobał się posłowi Dainiusowi Gaižauskasowi, który reprezentuje w Sejmie opozycyjny Związek Chłopów i Zielonych. „Ochrona jest potrzebna nie tylko dla waszego bezpieczeństwa. Ochrona jest potrzebna dla wszystkich obywateli kraju, aby chronić nas od możliwych waszych działań niezgodnych z prawem. (…) Aby nie przyszło wam do głowy kiedykolwiek zapalić »trawkę«. (…) Być może wam, kobietom, wydaje się, że ochrona nie jest potrzebna. Być może wam chce się zwyczajnie kobieco pogadać, jak »to się mówi między nami dziewczynkami«. (…) Jeśli wam nie pasują te stanowiska, to możecie z nich zrezygnować w imię postulowanej wolności” — mówił polityk na posiedzeniu sejmowym.
Replika posła została skrytykowana przez przewodniczącą Sejmu. „Bardzo przykre jest, że potraficie spojrzeć na ten projekt ustawy tylko przez pryzmat własnej męskości. To absolutnie tego nie dotyczy” — oświadczyła Čmilytė-Nielsen. Natomiast minister ochrony socjalnej i pracy, Monika Navickienė, nazwała Gaižauskasa „starym szowinistą”.
Wcześniej, kiedy tylko projekt został zarejestrowany, pomysł został skrytykowany przez byłego premiera, Sauliusa Skvernelisa. „To jest wadliwa praktyka, kiedy ustawy są dostosowane do personaliów. Koleżanki nie rozumieją, jakie stanowiska zajmują. Nie ma miejsca na taką brawurę: albo jesteś chroniony, albo nie” — zaznaczył polityk.
Czytaj więcej: Dramat Sauliusa Skvernelisa
Problem z rezydencjami
W trakcie posiedzenia sejmowego Ingrida Šimonytė oświadczyła, że w przeszłości najważniejsze osoby w państwie bardzo wybiórczo stosowały się do regulacji prawnej w tej dziedzinie. „Są i były różne sytuacje życiowe, kiedy przywódcy państwa stawiali na wygodę, tym samym stawiając pewne wyzwania dla ochrony. Z przewodniczącą Sejmu proponujemy nie prawo do wygody, tylko możliwość bardziej zbalansowanego podejścia do ochrony” — powiedziała premier.
Zgodnie z obowiązującym ustawodawstwem premierowi i prezydentowi przysługuje również, oprócz całodobowej ochrony, rezydencja w Turniszkach. Niektórzy litewscy przywódcy woleli nie przenosić się do Turniszek i dalej mieszkać w prywatnych domach. Jednak obecna premier na początku kadencji postanowiła przenieść się ze swego niedużego prywatnego domu w sadach zespołowych, do rządowej rezydencji. „Kiedy ochrony jest dużo i kiedy rozumiesz, że musisz być chroniona całą dobę i kiedy naprawdę nie chcesz, aby ludzie (funkcjonariusze ochrony red.) mieszkali na niedużej działce, gdzieś pod płotem” — tłumaczyła swoją decyzję o przeprowadzce do Turniszek Šimonytė. Jej poprzednik Skvernelis do rezydencji nie przeprowadził się i przez całą kadencję mieszkał we własnym domu w rejonie wileńskim.
Do rezydencji prezydenckiej nie przeprowadził się też Gitanas Nausėda. „Przy obecnym domu prezydenta specjaliści ze Służby Ochrony Państwa już wcześniej zrealizowali wszystkie działania dotyczące bezpieczeństwa. Zdaniem prezydenta rezydencja w Turniszkach mogłaby służyć nie tylko jako mieszkanie dla rodziny prezydenckiej, ale również jako miejsce do przyjmowania gości z zagranicy” — tłumaczyła decyzję prezydenta jego kanclerz, Algė Budrytė. Wcześniej w rezydencji mieszkali Valdas Adamkus, Rolandas Paksas oraz Dalia Grybauskaitė. Ogółem kancelaria prezydenta w Turniszkach posiada trzy budynki.
Czytaj więcej: Turniszki — oazą wileńskiej tradycji, śpiewu, tańca i pogody ducha