Więcej

    Wileńszczyzna — Ukrainie! W ramach akcji przekazano generatory prądu

    Do Ukrainy dotarła kolejna pomoc ze środków zebranych w ramach akcji charytatywnej prowadzonej przez Polaków na Wileńszczyźnie. Tym razem za pieniądze ofiarodawców kupiono 12 generatorów prądu.

    Czytaj również...

    — Zebraliśmy w ramach akcji naprawdę sporo pieniędzy, ponad 13 tys. euro. Największa część została przekazana na środki medyczne, a później staraliśmy się realizować inne potrzeby. Okazało się, że jednym z największych problemów mieszkańców Ukrainy jest obecnie brak prądu. Postanowiliśmy więc, że kupimy generatory prądu. Wystarczyło nam aż na 12, naprawdę dobrych, które dzięki pomocy wielu ludzi już dotarły do potrzebujących — mówi dla „Kuriera Wileńskiego” Artur Ludkowski, dyrektor Domu Kultury Polskiej w Wilnie, a więc instytucji, która od początku koordynuje akcję „Wileńszczyzna — Ukrainie”.

    Czytaj więcej: „Wileńszczyzna — Ukrainie” — akcja trwa tak długo, jak długo potrzebna będzie pomoc

    Jednym z największych problemów jest brak prądu

    W zakupie sprzętu bezpośrednio od producenta pomogła Alena Zieniewicz z Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”, która zajmuje się tam pomocą charytatywną dla Ukrainy.

    — Generator to rzeczywiście jeden z najbardziej potrzebnych sprzętów na terenach objętych wojną. Wcześniej już je zamawialiśmy, udało nam się znaleźć bardzo dobry sprzęt w dobrych cenach. Teraz również producent miał dla nas odpowiednią propozycję — komentuje Zieniewicz.

    Oczywiście najtrudniejszą częścią tego rodzaju charytatywnych akcji jest dotarcie z pomocą bezpośrednio na miejsce. Generatory zakupione za pieniądze z Wileńszczyzny trafiły na tereny objęte walkami dzięki pomocy Stanisława Łopuszyńskiego, pianisty i klawesynisty, który od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę przejechał już prawie 50 tys. km w konwojach humanitarnych, przewożąc tony pomocy, a także wywożąc ludzi z Ukrainy, również z terenów leżących na froncie i pod ostrzałem…

    — Trwająca prawie tydzień ostatnia eskapada była trasą długą i wymagającą, ale jak zwykle satysfakcja wynagrodziła wszelkie trudy! Pierwszy raz pomagałem tak dużej liczbie organizacji i ludzi, bo trafiłem aż do siedmiu różnych miejsc. Oprócz generatorów wiozłem także musy owocowe, napoje energetyczne i jedzenie dla dzieci zebrane przez zaprzyjaźnionych ludzi i organizacje — opowiada wolontariusz.

    Czytaj więcej: Klawesynista, który został kierowcą

    Agregaty dotarły również do Białogrodu nad Dniestrem (czyli słynnego Akermanu) do okręgowego sztabu World Central Kitchen
    | Fot. Facebook, Stanisław Łopuszyński

    Pomoc dotarła na tereny ostrzeliwane przez Rosjan

    Łopuszyński zawiózł część agregatów do Odessy, skąd trafiły one do żołnierzy Korpusu Piechoty Morskiej i Artylerii Morskiej. Pozostałe dostarczył do Mikołajewa — miasta leżącego na froncie czarnomorskim, które niemal nieustannie jest ostrzeliwane. Tam agregat otrzymał m.in. Mikołajewski Szpital Onkologiczny.

    — Właściwie przez przypadek trafiłem do tego miejsca. Żona kolegi, z którym jechałem, dowiedziała się, że są w wielkiej potrzebie, że niedawno prąd odłączono, gdy prowadzone były dwie operacje. Bardzo się ucieszyli, gdy okazało się, że możemy ich wesprzeć — wyjaśnia Łopuszyński. Agregat trafił tam również do polskiej parafii pw. św. Józefa, ponieważ tam również często brakuje prądu, a pomoc potrzebującym, w tym uciekinierom, świadczona jest od dawna.

    Agregaty dotarły również do Białogrodu nad Dniestrem (czyli słynnego Akermanu) do okręgowego sztabu World Central Kitchen oraz miejsca, które bardzo obrazowo ukazuje okrucieństwo najeźdźców — Serhijiwki.

    — Jeszcze niedawno był to kurort czarnomorski. 10 dni wcześniej został brutalnie zbombardowany. Zniszczone jest w zasadzie wszystko, bloki mieszkalne, pensjonat. Mnóstwo zabitych i rannych, ponad 80 rodzin straciło swój dom. Z agregatem trafiła też muzyka, bo okazało się, że w ośrodku, do którego dotarliśmy (tam czasowo schronienie znalazły osoby, które przeżyły atak rakietowy), jedna z osób obchodziła swoje urodziny. Znalazł się również fortepian — opowiada Łopuszyński.

    Czytaj więcej: Wileńszczyzna — Ukrainie: jak nasza pomoc trafia do potrzebujących

    Agregat dotarł również do Serhijiwki, zbombardowanego przez Rosjan czarnomorskiego kurortu
    | Fot. Facebook, Stanisław Łopuszyński

    Teraz jest trudno, ale zimą będzie gorzej

    Agregaty trafiły również do niedawno ostrzelanej Winnicy. Z Warszawy odebrała je s. Irena Maszczycka, która prowadzi katolickie przedszkole działające przy Chrześcijańskim Centrum Wychowawczym św. Jana Pawła II w Winnicy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    — Brak prądu to obecnie problem całej Ukrainy, nie tylko terenów znajdujących się blisko frontu. Czasami elektryczności nie ma całymi dniami, więc taki generator bywa naprawdę potrzebny. To bardzo duża pomoc i bardzo za to dziękuję. Bez prądu nie jesteśmy w stanie ugotować obiadu dla dzieci, na pewno trudniej jest je także sprowadzić do schronu w czasie alarmu. Teraz jest jednak jeszcze znośnie, ale na pewno dużo trudniej będzie zimą — opowiada siostra zakonna.

    Akcja „Wileńszczyzna — Ukrainie” nadal trwa, więc jeśli znajdą się chętni — można wspierać ją, wpłacając pieniądze na konto lub kontaktując się z Domem Kultury Polskiej w Wilnie. Można również wesprzeć działania Stanisława Łopuszyńskiego.

    — Pierwsze wyjazdy organizowałem z własnych środków. Pomiędzy podróżowaniem na Ukrainę grałem koncerty i na początku wystarczało. To nie jest jednak tanie, ten ostatni wyjazd z konwojem humanitarnym to 3,5 tys. km. Kosztuje oczywiście paliwo, w Ukrainie zacznie droższe niż w Polsce czy na Litwie, ale także obsługa samochodu. Niestety, na ukraińskich drogach, zwłaszcza w miejscach blisko linii frontu, łatwo wjechać tam, gdzie nie trzeba. Ostatnio częściowo urwał mi się tłumik, niemal za każdym razem coś się dzieje. Po prostu, jeśli ktoś chciałby wesprzeć moje wyjazdy finansowo, to zapraszam do zbiórki — zachęca wolontariusz.


    Akcja „Wileńszczyzna — Ukrainie”
    Środki finansowe można przekazywać na konto:
    LT897044090102949299
    Fundacja Dobroczynności i Pomocy „Dom Kultury Polskiej w Wilnie”,
    AB „SEB” bank — SWIFT: CBVILT2X
    Z dopiskiem „Wileńszczyzna — Ukrainie”.

    Wolontariat Stanisława Łopuszyńskiego można wesprzeć, biorąc udział w zrzutce:
    https://zrzutka.pl/954fu7


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...