Maria Janion to jedna z największych polskich badaczek literatury XIX i XX w., a zwłaszcza tej spod znaku romantyzmu. Urodziła się 24 grudnia 1926 r. w Mońkach na terenie Litwy (dzisiejsze woj. podlaskie). Los sprawił, że 128 lat wcześniej, w tym samym dniu, przyszedł na świat Adam Mickiewicz, więc samo przez się nasuwa skojarzenie – jakżeby nie mógł jej zafascynować romantyzm…
Przeciw romantyzmowi stereotypów
Mówiła, że źródeł jej romantycznej pasji należałoby szukać właśnie w charakterze ziem bliskich jej dzieciństwa, tych białorusko-litewskich, a zwłaszcza Wilna jako miasta z przestrzenią romantyczną. Miejsca te zachowały kapitał cudowności, ich kultura była wrażliwa na to, co irracjonalne, demoniczne, ciemne, groźne. Ten wielki romantyzm wywiozła z duchem tych miejsc – ten polski romantyzm i jego „życie pośmiertne”, czyli wpływ na naszą współczesność.
Na niezależnym Kongresie Kultury Polskiej 12 grudnia 1981 r., dzień przed ogłoszeniem stanu wojennego w Polsce, mówiła: „Jeśli ruch emocjonalny nie przekształcił się w ruch intelektualny, tak jak to miało miejsce w wielkim romantyzmie, to stwierdzić można, że to, co się dzieje w kulturze, zatrzymało się na poziomie małego romantyzmu krajowego, romantyzmu popularnych stereotypów i wzruszeń”.
Maria Janion pochodziła z niezamożnej rodziny. Matka samotnie wychowywała ją i jej brata, borykając się z utrzymaniem rodziny; na ojca nie można było liczyć, gdyż był to chory, uzależniony od hazardu człowiek. Mimo tych przeciwności losu starała się, aby dzieci zdobyły wykształcenie.
Marię od dzieciństwa pasjonowały książki. Mieszkając w Wilnie, miała do nich dostęp i czytała ich po kilka dziennie. Jej czytanie to była pasja na pograniczu „pożerania” książek i wszelkiego słowa drukowanego. Książki dla niej były kluczem do wiedzy, analizy, przeżywania, głębszego poznawania życia. Maria Janion wspominała jednak, że nie była zbyt pilną uczennicą. Będąc u wujostwa (ze względów finansowych matka oddała ją na jakiś czas do rodziny do Siedlec), zadawała się z dziecięcą „bandą z podwórka”, jednak w świecie literatury czuła się jak u siebie. Jednym z autorów, który ją fascynował (jak się okazało, przez całe życie), był Adam Mickiewicz. Jego cytat z prologu „Dziadów” – „Niedobre dziecię” – użyła jako podtytuł tomu jej osobistych wspomnień.
Czytaj więcej: Cemach Szabad – jedna z postaci najbarwniejszych dawnego Wilna
Lata wileńskie
Do Wilna wróciła w 1937 r. i mieszkała do 1945 r. Tam ukończyła szkołę powszechną, podczas okupacji sowieckiej uczyła się w szkole średniej, a kiedy do miasta wkroczyli Niemcy, zaczęła uczęszczać na tajne komplety gimnazjalne. Po wojnie, w ramach tzw. akcji repatriacyjnej, wyjechała wraz z rodziną do Bydgoszczy. Maturę zdała w Toruniu, a studia podjęła na Uniwersytecie Łódzkim. Tam też zafascynowała się marksizmem i zapisała do PZPR, pisała teksty do lewicującej „Kuźnicy”. I tą ideologią zerwała w latach 60.
W drugiej połowie lat 40. XX w. przeniosła się do Warszawy, została zatrudniona w Instytucie Badań Literackich, z którym związała się przez całe zawodowe życie. Profesurę uzyskała w 1963 r. (w wieku 37 lat). Wykładała również w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku (w roku akademickim 1968/1969, jak większość inteligencji polskiej, była represjonowana na fali wydarzeń marcowych). Rok później, kiedy WSP została przekształcona w Uniwersytet Gdański, pracowała nadal, prowadząc swoje osławione seminaria.
Doświadczenia życia, znajomość historii idei, literatury, ogrom przeczytanych książek, jej osobiste myśli/słowa przelewane na strony licznych publikacji, kontakty z wielkimi osobowościami literatury i polityki oraz praca ze studentami (prowadziła słynne seminaria, a ich plonem stała się m.in. seria wydawnicza „Transgresje”) powodowały, iż jej wrażliwość na sprawy ludzkie stała się bardzo wyrazista. Zawsze stawała po stronie sprawiedliwości dziejowej, przeciwko fałszowaniu historii, przenikliwie i bezkompromisowo odsłaniała ciemne strony polskiego dziedzictwa.
Tematy janionowskie
Z jej wspomnień wynika, że jedną z największych traum jej życia były czasy okupacji, kiedy obserwowała ostatni marsz wileńskich Żydów do lasu w Ponarach, gdzie rozstrzelanych zostało ok. 100 tys. ludzi. Uważała, że to właśnie wtedy ukształtował się jej wstręt do antysemityzmu. Kilka lat później stała się kronikarką obecności Żydów w polskiej kulturze, pisząc „Do Europy tak, ale tylko z naszymi umarłymi” czy m.in. wspominając o antysemickiej wymowie „Nie-Boskiej Komedii” Krasińskiego (Berek Joselewicz). O jej stosunku do Żydów mówi też cytat z pierwszych wspomnień w „Niedobrym dziecięciu”. „Bardzo dużo czytałam, także »Mały dziennik« ojca Kolbego, który ciocia prenumerowała. To była moja lektura codzienna (…). Tam były straszne rzeczy popisane na Żydów. Na przekór wszystkiemu zrodziła się we mnie miłość do nich”. Ta wczesna żydowska empatia miała znaleźć swój bardzo ważny ciąg w życiu i pracy twórczej zwieńczony książką „Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie”.
Trudno jest streścić ogromny obszar badawczych zainteresowań Marii Janion. Mówiła i pisała o wolności, patriotyzmie i feminizmie w nieznany wcześniej sposób. Była profesor totalną. Z trudem odmawiała sobie czegokolwiek. W „Księdze Janion” – prezencie uczniów na jej 80. urodziny – zamieszczono indeks spraw, jakie ją zajmowały. Tematów były setki. Ich spis zapełnia kilka stron. Jest tu miejsce na antypsychiatrię i antysemityzm, na arcydzieło i na kicz, na braterstwo i na siostrzeństwo, na mówienie i na milczenie albo na takie pytania, jak: „Co będzie z Polską za 200 lat?”. Wśród tzw. janionowskich tematów są takie o charakterze naukowym, ale też te bardzo bliskie problemom egzystencji. Mówią o tym już same tytuły jej książek: „Romantyzm, rewolucja, marksizm”, „Wobec zła”, „Projekt krytyki fantazmatycznej”, „Szkice o egzystencjach ludzi i duchów”, „Kobiety i duch inności”, „Czy będziesz wiedział, co przeżyłeś”, „Niesamowita Słowiańszczyzna: fantazmaty literatury”, „Żyjąc, tracimy życie” i inne.
„Maria Janion to badaczka literatury polskiej o kolosalnym dorobku, zarówno pod względem naukowych publikacji, jak i licznej plejady wybitnych uczniów i kontynuatorów badań pani profesor. Każde jej opublikowane dzieło pozostawiło znaczący ślad w zbiorowej świadomości społecznej. Teksty prof. Marii Janion nadal należą do kanonu wykształconego filologa, działają na wyobraźnię, wywołują dyskusje. Lektura takich dzieł, jak: »Gorączka romantyczna«, »Życie pośmiertne Konrada Wallenroda«, »Niesamowita Słowiańszczyzna« czy »Romantyzm i historia«, to niezapomniane przeżycie intelektualne” – podkreślił doc. dr Romuald Naruniec z Centrum Języka Polskiego i Kultury Polskiej Akademii Edukacji Uniwersytetu Witolda Wielkiego w wypowiedzi dla Wilnoteki.
Czytaj więcej: Jan Barchwic – kryształowa postać, zagubiona w historii
Książki jak żywe rośliny
Prof. Maria Janion była i jest nadal niekwestionowanym autorytetem literaturoznawstwa. Wydała wiele książek, które również dopełniały jej ogromny prywatny domowy księgozbiór. Jej mieszkanie przypominało bibliotekę, w której chodziło się labiryntem korytarzy między sięgającymi sufitu wieżami książek, jak wspominali jej studenci. Według tej wybitnej literaturoznawczyni książki są bowiem kluczem do głębszego, bardziej uważnego życia.
„Jesteśmy w tzw. gabinecie. Jest jeszcze pokój romantyczny, ale książki są również w kuchni i w łazience, nie mówiąc o przedpokoju. Ludzie mi mówią, że mam jakąś niesamowitą umiejętność upychania książek i papierów, a one są jak żywe rośliny, które się pną” – mówiła o swoim księgozbiorze. „Czytając książki, pochłaniając poezję i powieści, coś takiego w sobie budujemy, czego nic nie zdoła pokonać i obalić”.
„Pani profesor była nieustannie przejęta dialogiem z twórcami kultury dawnej i współczesnymi. Jeżeli nie czytała książek, to czytała gazety, oglądała programy telewizyjne. Po prostu interesowało ją wszystko, co działo się w naszym kraju, Europie i na świecie. Humanistyka była dla niej wszechświatem” – wspominała dr Katarzyna Nadana-Sokołowska, jedna z uczennic Marii Janion.
Korzystałam ze strony Janion.pl, wywiadu rzeki przeprowadzonego przez Kazimierę Szczukę z prof. Janion, jej osobistych przemyśleń zapisanych na YouTubie oraz konsultacji z Ludwikiem Janionem, bratankiem profesor.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 35 (102) 03-09/09/2022