Więcej

    Paweł Domański: „W obliczu dokonywanych przez Rosję zbrodni o 17 września powinniśmy krzyczeć”

    Z Pawłem Domańskim, reżyserem filmów dokumentalnych o jego najnowszym filmie dokumentalnym „Cena wyzwolenia” rozmawia Ilona Lewandowska.

    Czytaj również...

    Ilona Lewandowska: Pana najnowszy film dokumentalny „Cena wyzwolenia” opowiada o skutkach wydarzeń z 17 września 1939, ale nie jest to tylko film historyczny. Rozpoczyna go pan od przywołania analogii do czasów obecnych, do rosyjskiej agresji na Ukrainę… Czy pomysł realizacji tego filmu powstał już po 24 lutego, czy może dawne plany został zweryfikowane przez wydarzenia ostatnich miesięcy?

    Paweł Domański: Pomysł na powstanie tego filmu zrodził się niedługo po tym, jak zrobiliśmy z moim producentem i operatorem Marcinem Majerskim nasz poprzedni film pod tytułem „Obrońcy”. Była to historia żołnierzy, obrońców Westerplatte, którzy zostali odnalezieni przez archeologów z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku w miejscu, w którym zginęli, czyli właśnie na półwyspie Westerplatte. Zginęli przygnieceni gruzami wartowni nr 5 bombardowanej przez Luftwaffe… Miałem wrażenie, że nie do końca opowiedzieliśmy historię rozpoczęcia II wojny światowej, bo dla Polski ta wojna tak naprawdę miała dwa początki. Pomyśleliśmy, że żeby domknąć ten temat, trzeba powiedzieć również o 17 września. W momencie, w którym wybuchła wojna w Ukrainie, mieliśmy już wstępnie przygotowany scenariusz, ale oczywiście nie byliśmy przygotowani na to, że ten schemat 17 września będzie odtwarzany przez współczesną Rosję tak bardzo dokładnie. Poprzednią wersję filmu zamierzaliśmy oprzeć po prostu na micie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, którego częścią jest wielkie kłamstwo dotyczące 17 września. Postanowiliśmy rozprawić się właśnie z tym kłamstwem, bo 17 września to jest w Polsce przede wszystkim dzień ciszy, choć tak naprawdę chce się o tym krzyczeć. Tymczasem Alaksandr Łukaszenka w ubiegłym roku ogłosił 17 września dniem święta narodowego na terytorium Białorusi, potrafi w swoich przemówieniach podważać polskość Białegostoku… Rosjanie nadal żyją swoimi mitami. Dziś, w obliczu rosyjskich zbrodni na terenie Ukrainy, jest to szczególnie ważne. My, jako twórcy filmów dokumentalnych, musimy więc mówić jeszcze głośniej, musimy krzyczeć o tym, co wydarzyło się ponad 80 lat temu, bo rosyjski system działania się nie zmienił. Rosjanie nadal nie dojrzeli do tego, żeby swojego sąsiada traktować jak człowieka, po ludzku.

    Czytaj więcej: Tajemnice Westerplatte

    Dlaczego wybrał Pan właśnie Wilno jako miejsce realizacji filmu?

    Zadecydowały względy praktyczne, bo jest to dziś po prostu miejsce najłatwiej dostępne dla ekipy filmowej, choć oczywiście podchodzę do Wilna z bardzo dużym sentymentem. Znam bardzo dużo historii wileńskich, które mieliśmy okazję, przyjemność i zaszczyt wysłuchać od samych kombatantów, uczestników jeszcze wojny obronnej z września 39 r., ale też i żołnierzy, którzy zostali w 1944 r. aresztowani przez NKWD czy KGB, którzy trafili do łagrów, a potem, jeśli udało im się przeżyć, często trafiali do Szczecina, z którego pochodzimy. Można więc powiedzieć, że ze względu na te związki pomiędzy Szczecinem i Wilnem jest to dla nas miasto szczególne. Te miasta łączą nie tylko mieszkańcy, ale także to, że oba zmieniły swój charakter, tożsamość, w wyniku II wojny światowej i zmian granic. Oczywiście, chętnie pojechalibyśmy do Grodna czy Brześcia, ale nie ma obecnie takiej możliwości ze względu na sytuację polityczną.

    Zdjęcia do filmu były realizowane w muzeum znajdującym się w dawnym areszcie KGB
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Jako miejsce realizacji zdjęć wybrał Pan między innymi dawny areszt NKWD — KGB w Wilnie….

    Tak, to miejsce przerażające, bardzo symboliczne. Odwiedziłem je już w ramach prac nad moim filmem „Milczące pokolenie” w 2018 r. Chciałem zderzyć się z tym miejscem, poczuć jego atmosferę, żeby opowiedzieć historię ludzi, którzy tu byli więzieni. Zrobiło na mnie ogromne wrażenie, można powiedzieć, że miałem wrażenie, że te ściany są przesiąknięte śmiercią. To miejsce jest przerażające, uważam, że jak najwięcej osób powinno je odwiedzić. To, co jednak mnie przeraża najbardziej, to fakt, że z istnienia takich miejsc (takich katowni było przecież wiele, podobne mamy w Warszawie na Rakowickiej), które są dowodem na to, że człowiek jest zdolny do zbrodni, nadal ludzkość nie wyciąga wniosków, że z ich historii nie potrafimy się wystarczająco dużo nauczyć.

    Czytaj więcej: Jak odchodziły „tarcza i miecz partii”

    Jaki jest według Pana sposób na tworzenie filmu dokumentalnego, tak, by mógł on dotrzeć do młodego odbiorcy?

    Oczywiście taki film musi być atrakcyjny pod względem wizualnym, ale to nie wszystko. Odbiorca musi czuć więź z bohaterami filmu, utożsamiać z osobami, których historie ogląda. Do tworzenia tej więzi ma prowadzić obraz, sposób narracji. Widz ma przeżywać te wydarzenia emocjonalnie, a nie tylko poszerzać wiedzę. Trudno jest skutecznie opowiadać historię, kiedy próbujemy na siłę czegoś nauczyć, wbić do głowy pewne daty. Chodzi o to, byśmy motywowali do refleksji i poszukiwań. Dlatego jestem przekonany, że paradoksalnie (może dziwnie to zabrzmi) im mniej informacji pada w filmie dokumentalnym — tym lepiej. My stawiamy przede wszystkim na kino, które budzi emocje, bo to jest klucz do tego, by człowieka zainteresować. Chciałbym, żeby mój odbiorca pamiętał po tym filmie tylko jedną datę, 17 września 1939 r., ale żeby miał chęć do rozwijania wiedzy, chęć odwiedzenia Wilna, żeby poczuł tęsknotę za Grodnem, żeby potrafił zrozumieć żołnierzy podziemia niepodległościowego, którzy o te ziemie walczyli, żeby docenił po prostu ich wysiłek, żeby przynajmniej w myślach tym ludziom podziękował. Wydaje mi się, że zbyt rzadko czujemy taką prawdziwą autentyczną wdzięczność, wobec tego pokolenia. Dla mnie jest to ważne, bo ja tych ludzi poznałem i chciałbym przekazać to odbiorcom moich filmów.

    | Rys. Władysław Mickiewicz

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Prof. Stanisław Swianiewicz – patriota, naukowiec, świadek historii – doczekał się pełnej biografii

    Ilona Lewandowska: W marcu odebrał Pan Nagrodę „Przeglądu Wschodniego” w kategorii dzieła krajowe za książkę „Intelektualny włóczęga. Biografia Stanisława Swianiewicza”. Jakie znaczenie ma dla Pana to wyróżnienie?  Wojciech Łysek: Ogromne. O Nagrodzie „Przeglądu Wschodniego” słyszałem zawsze jako o prestiżowej. Dlatego...

    Biskup niezłomny

    Ilona Lewandowska: Jako jednego z patronów roku 2024 ustanowiono także abp. Antoniego Baraniaka, któremu poświęcił Ksiądz swoją książkę „Defensor Ecclesiae. Arcybiskup Antoni Baraniak (1904–1977). Salezjańskie koleje życia i posługi metropolity poznańskiego”. Co zdecydowało o wyborze takiego tytułu książki i...

    Chciałbym iść drogą Sprawiedliwych

    Ilona Lewandowska: W tegorocznych obchodach Dnia Pamięci Ratujących Litewskich Żydów zauważalnym akcentem była seria zrealizowanych przez Pana filmów „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” (lit. Pasaulio teisuoliai). Pokazywano je w szkołach, muzeach, także podczas konferencji zorganizowanej przez Centrum Badania Ludobójstwa i...

    Kulinarna opera wielkanocna, czyli jak świętowano w dworach dawnej Litwy

    „O kulturze życia codziennego w minionych wiekach nie wiemy wiele, bo to, co codzienne, rzadko bywa przedmiotem barwnych opisów. Wydaje się, że Wielkanoc, święto obchodzone co roku bardzo uroczyście, powinna być dobrze odzwierciedlona we wspomnieniach czy innych źródłach. Tak...