O tym, co wybór, jakiego dokonali Włosi, oznacza dla ich kraju oraz Europy z dr. Andrzejem Puksztą, politologiem z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie rozmawia Ilona Lewandowska.
Czytaj więcej: „Litewski wyborca chce widzieć w prezydencie Boga Ojca”. Komentarze ekspertów o rankingu polityków
Ilona Lewandowska: Wybory we Włoszech przyniosły ogromny sukces konserwatystów. Co to oznacza dla tego kraju?
Dr Andrzej Pukszto: To bardzo trudne pytanie, widać to również w opiniach komentatorów politycznych. Zarówno po stronie polskiej, jak i po litewskiej, możemy spotkać się z bardzo różnymi ocenami sytuacji. I chyba faktycznie bardzo trudno dzisiaj określić, jakie będą skutki wyboru Włochów. Oczywiście, same wyniki wyborów były do przewidzenia, wskazywały na nie sondaże przedwyborcze. To swego rodzaju paradoks, że pierwsza w historii Włoch kobieta, która może stanąć na stanowisku premiera, reprezentuje bardzo prawicowe poglądy. To też wyzwanie dla lewicy, jak też ruchu feministycznego, bo po prostu ta sytuacja burzy schematy. Ale to tylko po raz kolejny pokazuje, że obecne systemy partyjne w Europie już nie są tymi samymi systemami, które były przed 20 laty. Ja bym był bardzo ostrożny z prognozami, raczej powiedziałbym, że — tak jak zwykle — politykom trzeba patrzeć na ręce. Oczywiście, taką czerwoną linią z perspektywy europejskiej, która może pozwolić na jasną ocenę działań nowego rządu, będzie stosunek do rosyjskiej agresji na Ukrainie. Wydaje mi się jednak, że dla włoskiego wyborcy kluczowe są inne kwestie. Z perspektywy Włochów ważna jest sytuacja ekonomiczna kraju, bezpieczeństwo wewnętrzne, w tym bezpieczeństwo socjalne. Tak już jest, że ludzie, którzy idą do urn, dokonują wyborów przede wszystkim z perspektywy własnych potrzeb i doświadczeń. Czy ich oczekiwania zostaną spełnione, to pokaże czas. Teraz wiele zależy od samej Meloni, czy będzie chciała zjednoczyć Włochów, czy pogłębiać antagonizmy.
Meloni w czasie kampanii wyborczej mówiła wiele o ratowaniu włoskiej gospodarki. Czy nowy rząd ma szansę na rozwiązanie tych problemów?
To na pewno bardzo trudny obszar. Włochy to kraj, którego jednym z największych od lat problemów jest wysokie zadłużenie. Wskaźnik długu publicznego jest we Włoszech drugi co do wysokości w Unii Europejskiej (wyższy jest tylko w Grecji). Sytuacja ekonomiczna Włoch jest więc fatalna, pogłębić może ją jeszcze kryzys energetyczny. Możliwy jest również konflikt nowej premier z Komisją Europejską, co jeszcze bardziej skomplikowałoby sytuację. Nie sądzę jednak, by sprawy poszły w tym kierunku. Włochy, co prawda, nie poradzą sobie bez unijnych dotacji, ale nie sądzę, by Komisja Europejska chciała otwierać drugi front, obok już istniejącego konfliktu z Węgrami. Ta sytuacja jest oczywiście nowa, ale wpisuje się w zwykłe reguły polityczne. Polityka po prostu wymaga umiejętności lawirowania pomiędzy własnymi interesami i kompromisem.
Czy wyniki wyborów we Włoszech mogą być sygnałem, że Europa coraz bardziej kieruje się na prawo?
Ja bym raczej powiedział, że coraz bardziej się radykalizuje. Zarówno po stronie prawicy, jak i lewicy, coraz bardziej słyszalne są głosy skrajnych ugrupowań. Pierwszy przykład, który przychodzi mi do głowy, to choćby sukces partii Jeana-Luca Mélenchona. We Francji w wyborach parlamentarnych w 2022 r. koalicja skupiająca formacje lewicowe, komunistyczne i ekologiczne zajęła drugie miejsce, za blokiem prezydenckim. Partie lewicowe cieszą się popularnością także w Hiszpanii czy Grecji, także w Niemczech. W tym największym kraju Unii Europejskiej to wahadło polityczne zatrzymało się raczej po lewej stronie. Oczywiście, taką radykalizację poglądów zwykle przyspieszają znacznie kryzysy gospodarcze. Teraz mamy bardzo trudną sytuację w tym obszarze, kryzys energetyczny, wojna na Ukrainie, a społeczeństwa są zmęczone pandemią. Tu bym widział powód tego, że coraz bardziej na popularności zyskują skrajne poglądy.
Czy zwycięstwo Giorgii Meloni może mieć wpływ na Unię Europejską?
Dla Unii Europejskiej jest to wyzwanie, ale to także pokazanie, że Europa jest bardzo, bardzo różnorodna. To sygnał, że niemożliwe jest takie szybkie, jakby to niektórzy sobie wyobrażali, zjednoczenie Europy pod jednym szyldem. Wyniki wyborów we Włoszech potwierdziły, że mamy do czynienia z różnymi poglądami w samej Unii Europejskiej. To oczywiście jest taki trochę krok w bok od tego, co mówi Bruksela, ale taka jest rzeczywistość. Jak ta współpraca będzie się układać, na ile Bruksela i instytucje unijne są skłonne do kompromisów, na ile skłonni są do kompromisów Włosi — zobaczymy. Wypowiedź szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która jeszcze przed wyborami stwierdziła, że jeśli sprawy we Włoszech pójdą „w trudnym kierunku”, Komisja Europejska „ma narzędzia”, jak w przypadku Polski i Węgier — spotkała się z krytyką ze strony różnych środowisk. Obecna sytuacja będzie wyzwaniem, ale również bodźcem do tego, by jeszcze raz przemyśleć przyszłość Unii Europejskiej i zasady europejskiej integracji. Powtórzę, że Włochom byłoby bardzo trudno bez Unii Europejskiej, ale także trudno jest sobie wyobrazić Unię Europejską bez Włoch. To nie tylko jeden z największych krajów, największych gospodarek strefy euro, to także kraj o ogromnym znaczeniu historycznym.
Czytaj więcej: Włochy/Prasa po szczycie UE: połowiczne rezultaty, Rzym jest dalej sam
Giorgia Meloni urodziła się w 1977 r. w Rzymie. W wieku 29 lat została wybrana do Izby Deputowanych z listy prawicowego Sojuszu Narodowego i w latach 2006–2008 była wiceprzewodniczącą niższej izby parlamentu. W 2008 r. została minister do spraw młodzieży w rządzie Silvio Berlusconiego jako najmłodsza minister w historii republiki. W 2012 r. założyła nową partię, która od 2014 r. nosi nazwę Fratelli d’Italia. Meloni znana jest z konserwatywnych poglądów. W wywiadach wielokrotnie podkreślała, że definiują ją cztery słowa: suwerenistka, nacjonalistka, chrześcijanka, matka.