Jarosław Tomczyk: Zatrzymanie przez policję obyczajową w Teheranie 22-letniej Kurdyjki, Mahsy Amini, z powodu rzekomo niedbale założonej chusty zakrywającej włosy, w wyniku którego młoda kobieta poniosła śmierć, wstrząsnęło nie tylko Iranem, lecz także światową opinią publiczną. Czy w szeregach irańskiej policji obyczajowej są także kobiety?
Dr Robert Czulda: Oczywiście, że tak. W patrolach są również funkcjonariuszki. I to one zatrzymują kobiety, jeśli autorytatywnie uznają, że ich strój nie spełnia muzułmańskich norm.
Śmierć dziewczyny stała się powodem protestów w całym kraju. Do czego mogą one doprowadzić?
Sam wybuch protestów nie jest czymś nowym. Trzeba pamiętać, że w Iranie protesty wybuchały już wcześniej. Bardzo duże w roku 1999, dziesięć lat później kolejne, zwane zieloną rewolucją. Tak naprawdę od kilku lat mamy protesty tlące się w różnych częściach kraju. Obecna ich skala jest niewątpliwie duża, ale raczej nie sądzę, by doprowadziła do upadku systemu. Historia pokazuje jednak, że nigdy do końca nie wiadomo, co się może wydarzyć. Kiedy w styczniu 1979 r. upadał reżim ostatniego szacha Iranu, to jeszcze w grudniu amerykańskie CIA pisało, że sytuacja w Iranie jest bezpieczna i szach się obroni. Kilka tygodni późnej już go nie było. Niechęć, marazm, depresja ludzi narasta i teraz też nie wiemy, co się naprawdę stanie. Kto wie?
A co się może stać?
Może upaść Republika Islamska, czyli struktury obecnie rządzące, albo może upaść ta grupa ludzi, która rządzi, a władzę przejmie wojsko. W Iranie są dwie armie: Regularne siły zbrojne i Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej, którego celem, jak sama nazwa wskazuje, jest strzec rewolucji. W pewnym momencie Strażnicy mogą powiedzieć, że sytuacja w kraju zaszła tak daleko, że teraz oni przejmują władzę. Ludziom każą wracać do domu, bo jak nie, to wyjdzie wojsko i ich do tego zmusi. I wtedy Iran stanie się juntą wojskową.
Czytaj więcej: Czy wojna w Ukrainie spowoduje kryzys żywnościowy?
Dla lepszego zrozumienia przybliżmy może czytelnikom system władzy, jaki obecnie funkcjonuje w Iranie.
Oficjalnie mamy Republikę Islamską. Jest to formalnie państwo republikańskie o dość specyficznym systemie. Mamy prezydenta, który jest szefem rządu, ale nad nim stoi tzw. najwyższy przywódca sprawujący funkcje teologiczne i polityczne. Można by go określić monarchą, dożywotnim królem. To on decyduje o wielu kwestiach, m.in. o programie jądrowym, o obronności. W teorii można go odwołać, ale w praktyce nie, bo ludzie, którzy mogliby to zrobić, to ludzie, których on sam wybiera. Prezydent także jest wybierany spośród osób, które zaakceptuje otoczenie najwyższego przywódcy. Może zgłosić się nawet tysiąc kandydatów do wyborów, ale ta grupa dopuści np. tylko pięciu i tylko z nich można wybierać w głosowaniu powszechnym. W ostatnich latach widzimy wyraźnie, że umiarkowani kandydaci i reformatorzy nie byli dopuszczani do list wyborczych. Irańczycy mają wybór, ale z bardzo wąskiego grona kandydatów o niemal takich samych poglądach. W praktyce to wybór pozorny.
Śmierć Mahsy Amini jest rzecz jasna tylko iskrą zapalną, przyczyny niezadowolenia Irańczyków są głębsze.
Oczywiście. Śmierć zwykłej, anonimowej dziewczyny to tylko kropla, która przelała czarę. Podobnie wybuchła arabska wiosna. Zaczęło się od samopodpalenia jednego człowieka, który był tak zdesperowany, że nie mógł już wytrzymać w Tunezji. Doprowadziło to do protestów w całym kraju. Ludzie w Iranie też są zdesperowani, ciężko im się żyje, nie są w stanie więcej wytrzymać. Sytuacja gospodarcza, obyczajowa, światopoglądowa jest bardzo trudna. Kraj się nie rozwija, nie ma wolności wypowiedzi, obyczajowej, jakiejkolwiek tak naprawdę. Inflacja jest bardzo wysoka, bezrobocie także, waluta od dłuższego czasu nie ma wartości. Jest to kraj, w którym ludzie nie mają perspektyw, jak długo będą tak żyć?
Destabilizacja wewnętrzna sprawi, że znów zacznie się szukanie wroga na zewnątrz, by wobec niego zjednoczyć niezadowolone społeczeństwo?
Element szukania wroga jest typowy dla Iranu od 40 lat. W amerykańskiej terminologii to się nazywa jednoczenie wokół flagi. Jest zagrożenie, to się ludzie jednoczą. Iran potrzebuje USA jako wroga, żeby mobilizować społeczeństwo. Natomiast ten mechanizm psychologiczny, mówienie ludziom, że owszem, w kraju są problemy, ale mamy wroga za rogiem, więc musimy wewnętrzne spory odłożyć na bok, zdaje się wygasać. Na końcu ludzie muszą przecież coś włożyć do garnka i już nie chcą słuchać o tym wielkim amerykańskim szatanie, o Izraelu, o wojnie z Irakiem w latach 1980–1988, która jest takim mitem założycielskim Republiki Islamskiej. Ta narracja, oferta rewolucyjna Republiki Islamskiej nie daje ludziom tego, czego oni chcą. A mówią, że chcą pracy i pełnego talerza, normalnego życia.
Czytaj więcej: Chore dzieci a wojna
Władze nie próbują nic robić z tą sytuacją?
Rząd Iranu uprawia politykę zapobiegania kryzysom przez wsadzanie ludzi do więzień, terroryzowanie ich, ale też otwiera szeroko drzwi. Nie podoba ci się w Iranie, to wyjedź. Ludzie mają paszporty, to nie jest tak jak w PRL czy ZSRS, że otrzymanie paszportu było nie lada sukcesem. Wiele osób z Iranu wyjechało, przez co liczba niezadowolonych malała. No, ale teraz już wszyscy są niezadowoleni, a wszyscy wyjechać nie mogą. Większość moich znajomych wyjechała z Iranu, pozostali też by to zrobili, tylko nie mają pieniędzy. Znajoma uzbierała potrzebną kwotę, ale wówczas wartość irańskiego riala znów spadła i to, co zebrała, nic już nie było warte. Co więcej, państwa europejskie, bez wahania legalizujące pobyty nielegalnym imigrantom, bardzo niechętnie wydają wizy Irańczykom, którzy starają się o nie zgodnie z prawem.
A swoją drogą, czy amerykańskie – czyli szatańskie – dolary można w Iranie legalnie nabywać i posiadać?
Generalnie nie ma z tym problemu. Dolary można kupować normalnie w prywatnych kantorach. W czasach kryzysu i niepokoju, kiedy wszyscy chcą wymieniać riale na dolary, wymiana jest zawieszana, bo władza chce utrzymać w ten sposób wartość swojej waluty.
Dlaczego Iran zaopatruje Rosję w broń?
Rosja od dłuższego czasu jest partnerem Iranu, który nie ma zbyt wielu sojuszników, za to wielu wrogów. Oprócz już wskazanych są też nimi państwa arabskie, szczególnie Arabia Saudyjska, z którą Iran rywalizuje o prymat w świecie muzułmańskim. Wrogiem są także, choć ostatnio napięcie nieco zelżało, Zjednoczone Emiraty Arabskie. Rosja jest jedynym państwem, które współpracuje z Iranem, także w Syrii. To jest tymczasowa kooperacja państw, które sobie nie ufają i nawet się nie lubią, ale pragmatyka polityki wymusza na nich współpracę. Natomiast, co istotne, Iran mając możliwość wsparcia Rosji, może przy okazji sprawdzić swój własny sprzęt w wojnie. Poza tym może liczyć zapewne na inne zyski. Nie wiem, czy finansowe, bo nie mam wiedzy, czy otrzymają za to pieniądze, ale przynajmniej barterowe, chociażby w postaci zboża czy maszyn.
Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 40 (117) 08-14/10/2022