Niejeden z nas i niejeden raz słyszał, że gdzieś tam, w nadąsanym dobrobytem świecie zachodnim, kłopoty z prawem mają pasażerowie drugiej klasy Arki Noego. Zwierzętom i ptactwu domowemu nie wolno zakłócać ciszy nocnej ludzi — głośnym szczekaniem, ryczeniem tudzież pianiem i gdakaniem.
Na Litwie takie wynaturzenie przeciwne Matce Naturze też się wynurzyło. Od półtora roku pewien rolnik był ciągany po sądach za to, że rankami wczesnymi (o godz. 6!) — doił swoje krowy! Sąsiadów zbiesiło, że nie robił tego ręcznie, a z pomocą dojarki mechanicznej, która zdaniem pozywających „wydawała piekielny hałas, zakłócając tym samym porządek publiczny”. I oto wreszcie nastąpił kres gehenny rolnika i jego bydełka. Sąd Najwyższy Litwy wydał ostateczne i niepodlegające zaskarżeniu orzeczenie. Uchylił postanowienia poprzednich sądów — rejonowego, okręgowego i apelacyjnego, że „dźwięk emitowany przez aparat udojowy krów jest zakłóceniem porządku publicznego”. „Do naruszenia mogło dojść tylko wtedy, gdyby urządzenie nie było wykorzystywane do wykonywania przypisanej mu funkcji, ale do zakłócania spokoju sąsiadów” — napisano w uzasadnieniu decyzji.
Rolnik sprawę wygrał, ale nadal musi zakłócać ciszę nocną (trwającą od 22-7 rano), bo krowy zegarów we łbach przecież nie przestawiają, tak jak unia na zimę wszystkim kazała…
Czytaj więcej: Przestawiamy zegarki. Znów, choć Litwa tego nie chce. Sposoby na radzenie sobie ze zmianą czasu