Więcej

    Artur Żak z „Kuriera Galicyjskiego” o niepodległości w świadomości Ukraińców

    O świętowaniu niepodległości Ukrainy w czasie pokoju i obecnie, w czasie wojny, rozmawiamy z Arturem Żakiem, dziennikarzem „Kuriera Galicyjskiego”.

    Czytaj również...

    Ilona Lewandowska: 24 sierpnia obchodzony jest Dzień Niepodległości Ukrainy. Jak będziecie świętować w warunkach wojny?

    Artur Żak: To będzie już druga rocznica obchodzona w warunkach pełnoskalowej rosyjskiej inwazji, a tak naprawdę dziewiąta rocznica, jaką świętujemy od początku wojny. Pomimo tego, niemal w każdej miejscowości, trwają przygotowania do święta, coś będzie się odbywać, oczywiście z zachowaniem ostrożności. Władze zachęcają do rezygnacji z dużych imprez masowych, unikania większych skupisk ludzkich, bo mogą się one stać celem rosyjskich ataków. Większość środowisk tak na szczeblu samorządowym jak i państwowym przygotowuje jakieś uroczystości. Ja osobiście jestem bardzo sceptyczny wobec organizacji większych wydarzeń, bo doskonale znamy zamiłowanie Rosjan do łączenia ataków z konkretnymi datami czy rocznicami.

    Czytaj więcej: Dzień Niepodległości Ukrainy w pół roku po rosyjskiej agresji

    Rozmawiamy o zewnętrznych przejawach świętowania, ale przecież od początku wojny zmieniły się nie tylko formy, ale również nastawienie ludzi do świętowania niepodległości. Jakie emocje budzi obecnie to święto?

    Wydaje mi się, że uświadomienie sobie znaczenia niepodległości następowało w naszym kraju etapami. Muszę przyznać, że przez lata miałem wrażenie, że na początku lat 90. wielu ludziom niepodległość niespodziewanie spadła na głowy. To wyrażało się również podczas uroczystości. Obserwując te, które odbywały się w latach 90., miałem wrażenie, że są one po prostu jakąś formą festynu. Treści patriotycznych, wyjaśniających obywatelom, że to jest ich państwo, które o nich dba, ale także o które oni jako obywatele mają się troszczyć praktycznie nie było. Zmiany przyszły wraz z zagrożeniem ze strony Rosji. Bardzo ważny był rok 2014, kiedy duża część obywateli Ukrainy zrozumiała ważność niepodległości i tym samym tego święta. Potem jednak w dużej mierze to się rozmyło. Front był daleko, ludzie chcieli żyć jak najnormalniej, nie można się temu zresztą dziwić. Wszystko zmieniło się w lutym 2022 r. Myślę, że to właśnie wtedy większość obywateli Ukrainy, nieważne, czy posługują się na co dzień językiem ukraińskim, rosyjskim czy innym, zrozumiała, że niepodległość Ukrainy jest w dużej mierze gwarancją ich bezpieczeństwa, ich funkcjonowania jako jednostek. Teraz na pewno świadomość znaczenia niepodległości dla Ukrainy jest ogromna.

    Ukraina obchodzi święto niepodległości w rocznicę uchwalenia Deklaracji Niepodległości Ukrainy przez Radę Najwyższą Ukraińskiej SRR 24 sierpnia 1991 r. Dlaczego jako symbol niepodległości wybrana została data z najnowszej historii, a nie powiązano go z wcześniejszymi dążeniami niepodległościowymi Ukrainy?

    Myślę, że 24 sierpnia był po prostu datą, która łączyła niemal całe społeczeństwo, był to punkt w historii zrozumiały dla wszystkich. Warto przypomnieć, że w referendum niepodległościowym, które odbyło się 1 grudnia 1991 r., ludność Ukrainy wyraziła bardzo szerokie poparcie dla Deklaracji niepodległości, „za” było ponad 90 proc. głosów przy 82 proc. frekwencji. Za oddzieleniem się od ZSRS głosowano również na Krymie czy w Donbasie. Oczywiście bardziej logiczne wydaje się świętowanie w odniesieniu do wydarzeń z roku 1917, czyli początków Ukraińskiej Republiki Ludowej. Jestem jednak przekonany, że na początku lat 90. większość obywateli nie identyfikowała się z tą tradycją, czego ja osobiście żałuję.

    24 sierpnia obchodzony jest Dzień Niepodległości Ukrainy. Będzie to już drugie święto w warunkach wojny
    | Fot. Marian Paluszkiewicz

    Wydaje się, że w twoim konkretnym przypadku, jesteś przecież Polakiem ze Lwowa, odwoływanie się do URL nie jest oczywiste… Dlaczego właśnie ten okres jest dla ciebie tak ważny?

    Tak. Pomimo tego, że w 1918 r. Ukraińcy walczyli z Polakami, także z moimi przodkami na terenie ziemi lwowskiej, uważam, że URL jest nośnikiem ważnych dla nas idei. Chodzi mi przede wszystkim o świadomą, państwotwórczą działalność a także o wartości, jakie deklarowano w dokumentach państwowych. Są one dla mnie bardziej czytelne i ważne niż ten festiwal wolności, który przeżyliśmy na początku lat 90. i po którym ostatecznie bardzo szybko przejęła władze postkomunistyczna nomenklatura, która miała po prostu doświadczenie polityczne.

    Czytaj więcej: Artur Żak: „Wyjątkowo ważna wizyta dla lwowskich Polaków”

    A jednak lata 90. rozczarowały bardzo wiele osób… Czy tęsknota za związkiem sowieckim była odczuwalna na Ukrainie?

    Tak jednoznaczne poparcie dla opuszczenia ZSRS wynikało przede wszystkim z doświadczenia długotrwałego kryzysu w tym państwie. Nie sądzę, że często ta decyzja miała podłoże polityczne. W porównaniu z tym, co działo się w tym czasie w Polsce czy na Litwie trzeba przyznać, że polityczny ruch na rzecz niepodległej Ukrainy był wówczas awangardą. Dla większości ludzi było to referendum, w którym opowiedzieli się przeciwko władzy sowieckiej, przeciwko warunkom życia, jakich doświadczali. Oczywiście byli też tacy, który pamiętali sowieckie represje, nie brakowało jednak też tych, który pamiętać o nich nie chcieli. Było to więc bardziej głosownie lodówek, niż politycznych poglądów. Rzeczywiście, lata 90. na Ukrainie okazały się bardzo trudne, więc niemała część z tych, którzy głosowali za wyjściem z ZSRS zaczęła za tą rzeczywistością tęsknić. Do tego doszły nieudane reformy, oligarchat, przez co dla wielu demokracja stała się synonimem dzikiego kapitalizmu, który nie zważa na żadne normy społeczne. Myślę, że działo się tak dlatego, że większość naszego społeczeństwa nie zaangażowała się w zachodzące przemiany, stała z boku.

    Teraz, w warunkach wojny, nieangażowanie się w życie społeczne, sprawy kraju wydaje się niemal niemożliwe…

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Tak, ale nie wykluczyłbym, że takich ludzi można spotkać. Oczywiście pełnoskalowa agresja Rosji na Ukrainę to według mnie najlepsza szczepionka na sympatie wobec sowieckiego czy rosyjskiego imperializmu, ale i ona nie zawsze działa. Faktem jest jednak, że wojna, w której żyjemy, jest inna niż konflikty XIX w., które miały na celu zagarnięcie terytorium, by zdobyć zasoby. Jestem przekonany, że to wojna cywilizacyjna. Ta warstwa ideologiczna zdecydowanie przeważa nad warstwą materialną. Ukraińcy walczą teraz o własne istnienie nie tylko w wymiarze fizycznym, ale również narodowym. Nie myślę tu o narodzie w sensie etnicznym, ale politycznym. Dla większości Ukraińców stało się więc jasne, że jeśli nie zaangażują się w walkę lub choćby pomoc tym, którzy walczą, przestanie istnieć wszystko to, co znają i co jest dla nich ważne. Może nie jest to doskonała rzeczywistość, może nie zawsze nam odpowiada, ale to ona decyduje o naszym istnieniu. Może te 32 lata niepodległości nie były jednym pasmem sukcesów, niemniej jednak zdobycze demokratyczne były w tym czasie realizowane. Wspomnę choćby dwie rewolucje, zmiany rządów czy prezydentów. Nawet ci, którzy nie mają wiele, zrozumieli więc, że nasz sąsiad ze Wschodu, jeśli tylko pozwolą, zniszczy cały ich świat. Teraz, gdy walki o niepodległość każdy doświadczył na sobie, swojej rodzinie, zmianie warunków życia ma nadzieję, że gdy wygramy wojnę — w co wierzę — nie dojdzie już do tego, by państwem ponownie zawładnął konglomerat oligarchatu i tzw. klasy politycznej. Mam nadzieję, że to doświadczenie będzie swego rodzaju zaworem bezpieczeństwa naszego systemu społecznego. Bardzo bym chciał w to wierzyć.

    Czytaj więcej: Wojna na Ukrainie, prognozy. „Aktywna faza nie potrwa wiecznie”


    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...