W latach 1975–1991 Kuba w porozumieniu ze Związkiem Sowieckim wysłała ponad 50 tys. swoich żołnierzy do Angoli i Etiopii, by siłą zaprowadzać tam rządy komunistyczne. Teraz władze w Hawanie starają się w podobny sposób pomóc Moskwie. O ile o ich poparciu dyplomatycznym jest głośno (Kuba odmówiła na forum ONZ potępienia Rosji za atak na Ukrainę), o tyle wojskowo przychodzą one w sukurs Kremlowi w najgłębszej tajemnicy.
Reżim kubański nie chce się bowiem narazić na międzynarodowe sankcje, więc pomaga Putinowi w sekrecie. Zaczęło się od werbowania obywateli Kuby mieszkających na terenie Rosji, którzy w zamian za podpisanie kontraktu wojskowego otrzymali jednorazową wypłatę w wysokości 204 tys. rubli (równowartość 2200 dol.).
Później przyszła kolej na młodych mężczyzn ściąganych z Karaibów dzięki ofercie na WhatsAppie. Proponowano im pracę dla armii rosyjskiej przy odbudowie miast zniszczonych przez działania wojenne. Obiecywano nie tylko pieniądze, lecz także możliwość sprowadzenia rodzin z Kuby, a nawet nadanie rosyjskiego obywatelstwa. Na miejscu jednak dano im broń i ekwipunek oraz wysłano na front na Ukrainę.
Dwóch z nich (Alex Vega i Androf Velázquez García) odmówiło walki, w związku z czym zabroniono im powrotu do kraju oraz potraktowano jak dezerterów. Obu mężczyznom udało się jednak zamieścić w internecie swoją relację. Wspomnieli, że razem z nimi przybyło ich 200 rodaków, których los pozostaje nieznany.
Kubańska Fundacja Praw Człowieka z siedzibą w Miami ustaliła z kolei personalia 746 rekrutów, z których co najmniej 62 to członkowie elitarnego oddziału sił specjalnych zwanego Czarnymi Osami. Według kubańskich środowisk emigracyjnych reżim w Hawanie zezwolił na przerzut do Rosji 14 tys. żołnierzy. Grupa hakerów, która włamała się do sieci rekrutacyjnej, ustaliła natomiast, że za akcją werbunkową stoją władze Rosji, które współpracują z płk Mónicą Milián Gómez, radcą wojskowym ambasady w Moskwie (prywatnie córką nieżyjącego generała Miliána Vegi, który walczył podczas rewolucji pod rozkazami Raúla Castro). Po ujawnieniu tych rewelacji do zabrania głosu poczuł się wezwany rząd w Hawanie. Tamtejszy MSZ oświadczył, że zdemaskowano grupę przestępczą, która przerzucała za ocean rekrutów na wojnę z Ukrainą. Trudno jednak uwierzyć, by w państwie totalitarnym, jakim jest Kuba, taka operacja mogła zostać zorganizowana przez kogoś innego niż władza.
Czytaj więcej: Włoska prasa o przełomie amerykańsko-kubańskim: osobisty sukces papieża
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 39 (113) 30/09-06/10/2023