Więcej

    Oczekiwania a rzeczywistość

    17 października minęło 50 lat od pamiętnego remisu 1:1 polskich piłkarzy na Wembley. Podopieczni Kazimierza Górskiego nie dali się ograć w jaskini lwa Anglikom, awansowali na mundial, a w następnym roku zadziwili w Niemczech cały świat, ogrywając m.in. Argentyńczyków, Włochów czy Brazylijczyków i zajmując w mistrzostwach globu trzecie miejsce.

    W 2023 r., dwa dni przed tym pięknym jubileuszem, następcy Tomaszewskiego, Deyny, Laty i Domarskiego znów zadziwili świat remisem 1:1. Tym razem we własnym domu, na Stadionie Narodowym w Warszawie, z Mołdawią, która w rankingu FIFA jest aktualnie za Afganistanem, Jemenem i Malediwami. Przed przerwą Biało-Czerwoni sprawiali wrażenie, że (podobnie jak większość publiczności) bardziej interesują ich publikowane sondażowe wyniki wyborów parlamentarnych w Polsce (mecz rozgrywano w niedzielę 15 października) niż to, co dzieje się na murawie. Mołdawianie zasłużenie prowadzili. Po przerwie, gdy pierwsze emocje wyborcze nieco opadły, było trochę lepiej i udało się wyszarpać punkt. Wynik ten oznacza, że tylko cud może sprawić, by Polska wywalczyła awans z grupy na przyszłoroczne mistrzostwa Europy, które, o ironio, jak przed 50 laty, odbywać się będą w Niemczech. Nie pomogła zmiana selekcjonera po wcześniejszych kompromitacjach (vide: porażka z Mołdawią w pierwszym meczu w Kiszyniowie), nie pomogła wymuszona kontuzją nieobecność Roberta Lewandowskiego, w którym niektórzy domorośli eksperci upatrywali największego problemu kadry. Nowy trener Michał Probierz nie tylko nie okazał się cudotwórcą, ale nawet nie dał przesłanek do tego, by wierzyć, że buławę marszałkowską ma gdzieś głęboko ukrytą w plecaku i wkrótce ją wyciągnie.

    Polskie społeczeństwo, upojone przed półwieczem sukcesami Orłów Górskiego, wciąż funkcjonuje w przeświadczeniu, że ma reprezentację, przed którą powinien drżeć cały świat. Oczekuje wyłącznie sukcesów i nie chce przyjąć do wiadomości, że te oczekiwania – za które w olbrzymim stopniu odpowiadają rozgorączkowane media – nijak mają się do twardej rzeczywistości. A ta jest taka, że Polska ma dziś pokolenie przeciętnych, średniej klasy piłkarzy, o których nie zabijają się drużyny rywalizujące w Lidze Mistrzów ani nawet te grające w słabszej Lidze Europy. Oczywiście, z takich też można zbudować ciekawy zespół, ale do tego trzeba pokory, ambicji i chęci. Na razie żadnej z tych cech, wbrew zapewnieniom nowego selekcjonera i samych piłkarzy, nie widzę. 

    Czytaj więcej: Robert Lewandowski sportowcem roku 2020


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 42 (122) 21-27/10/2023