Jest taka wychwalana organizacja – Amnesty International. Zajmuje się przeważnie polityką, bo na niej można robić najlepsze zbiórki pieniędzy, chociaż powstała niegdyś, by toczyć walkę o prawa więźniów politycznych. Próżno jednak szukać jakichś jej inicjatyw na rzecz autentycznych więźniów politycznych, jak prześladowani przez reżim na Białorusi Polacy. Chętnie jednak Amnesty International wypowiada się w tematyce trwających konfliktów zbrojnych, jak napaść rosyjskich imperialistów na Ukrainę czy hamasowskich terrorystów na Izrael. I byłoby lepiej, gdyby tego nie robiła.
W raporcie z sierpnia 2022 r. Amnesty International oskarżyło broniącą się armię ukraińską o narażanie ludności cywilnej na niebezpieczeństwo. Raport był tak bardzo odklejony od rzeczywistości, że spowodował dymisję dyrektor ukraińskiego oddziału organizacji Oksany Pokalczuk. „W efekcie, chcąc nie chcąc, organizacja stworzyła materiał, który brzmiał jak wsparcie dla rosyjskich narracji. Zamiast chronić cywilów, badania te stały się narzędziem rosyjskiej propagandy” – napisała o swoim odejściu.
Podobnie dzieje się w przypadku materiałów Amnesty International o wojnie w Izraelu, gdzie rysuje się symetrię między walczącymi stronami, pomijając fundamentalną kwestię: gdyby przestał istnieć Hamas, Palestyńczycy żyliby lepiej, gdyby zaś przestał się bronić Izrael, wszyscy jego mieszkańcy by zginęli.
Tak jak łatwo przychodzi aktywistom „zapomnieć”, kto jest agresorem na Ukrainie, z równą łatwością pomijają oni też rzeczywistość, w której hamasowscy bojownicy blokują drogi ewakuacji szpitali, a dostawy wody są niemożliwe, gdyż to Hamas wykopał z ziemi rurociągi i przerobił na rakiety, co zresztą z dumą pokazuje w swoich propagandowych filmikach.
W Izraelu działają arabskie szkoły publiczne, a język arabski ma status urzędowego obok hebrajskiego. W Knesecie działają partie arabskie (zajmują 17 ze 120 miejsc poselskich), są też generałowie armii izraelskiej, ambasadorowie i sędziowie Sądu Najwyższego narodowości arabskiej. Można zaryzykować stwierdzenie, że Izrael więcej robi dla dobra mieszkających tam Arabów niż Hamas, ale o tym nie przeczytamy w raportach Amnesty International. A wynika to z tego, że pewna mentalność – która dziwnym trafem zawsze jest bezkrytycznie uległa wobec rosyjskiego imperializmu – jest też fundamentalnie podszyta antysemityzmem.
Czytaj więcej: Konflikt Hamas-Izrael: „Zrobić wszystko, żeby to się nie rozprzestrzeniło”
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 43 (125) 28/10-03/11/2023