NAU ma dwa zadania: zapewnić pokojowe zakończenie funkcji nielegalnych władz na Białorusi oraz ustabilizować system sprawowania władzy w kraju po przekazaniu jej narodowi. Jest on tymczasowym organem społecznym, który zapewnia zachowanie i wsparcie administracji publicznej w Białorusi do czasu wybrania nowego rządu drogą demokratyczną przez obywateli Białorusi. MSW Białorusi uznało NAU za „formację ekstremistyczną”, a jego działalność została zakazana na terytorium kraju.
Powstanie muzeum
Muzeum zostało oficjalnie otwarte w połowie lipca 2022 r. W tym czasie stało się jednym z najpopularniejszych miejsc dla społeczności białoruskiej w Warszawie — m.in. wielofunkcyjną przestrzenią muzealną, gdzie organizowane są wydarzenia kulturalne i edukacyjne oraz spotkania i debaty społeczno-polityczne. Jego zalążkiem jest ekspozycja poświęcona wolnościowym protestom rozpoczętym po wyborach prezydenckich 2020 r. Białoruscy opozycjoniści zamierzają nadal zbierać, przechowywać oraz pokazywać dokumenty związane z tymi wyborami. Eksponatami są też listy i rysunki więźniów politycznych, ulotki, plakaty, flagi oraz inne atrybuty protestu. Oprócz nich — także materiały foto i wideo.
— Kiedy przyjechaliśmy do Polski w roku 2020, wydawało się nam, że to wyjątkowy rok w historii naszego kraju. Bardzo chcieliśmy zachować w pamięci wszystkie wydarzenia z tego okresu. Chcieliśmy zapamiętać na zawsze, jak wyglądały protesty w naszym kraju po sfałszowanych wyborach przez obecnego dyktatora — opowiada nam Natalia Zadziarkouska, dyrektorka Muzeum Wolnej Białorusi.
I wtedy muzealnicy pracujący na Białorusi zaczęli zbierać i chronić wszystkie pamiątki związane z tymi protestami.
— Zdawaliśmy sobie sprawę, że wszystkie te cenne dla nas pamiątki należy gdzieś ukryć. Są to bowiem dokumenty związane z kampanią wyborczą, listy i grafiki, ulotki, plakaty oraz wiele innych atrybutów związanych z wyborami. Są też książki i broszury poświęcone białoruskim protestom roku 2020, które Białorusini zatrzymali i ukryli w swoich domach tak, aby nie wpadły w ręce reżimu. Wszystkie one mają wielką wartość historyczną i kulturową dla przyszłej wolnej Białorusi, dla teraźniejszości i przyszłości naszego narodu. I powinny znaleźć się w przyszłości w Muzeum Narodowym wolnej Białorusi. Aby żaden z tych dokumentów nie przepadł, musimy już dziś je wszystkie skatalogować i zabezpieczyć tak, aby nie było za późno. Trzeba też, aby znalazło się w nich miejsce dla naszych bohaterów — ludzi, którzy zginęli w walce o naszą wolność i niepodległość — mówi dyrektorka.
Jednym z celów jest, aby Muzeum Wolnej Białorusi w Warszawie miało charakter tradycyjny i nowoczesny.
— Chcemy eksponować zebrane pamiątki w czasowym warszawskim muzeum, a następnie obowiązkowo przekazać je do nowej placówki muzealnej w wolnej już Białorusi. Chcemy też, aby nasze muzeum można było zwiedzać w wersji cyfrowej — online, by było dostępne wszystkim Białorusinom w kraju i na emigracji. Z naszym projektem zapoznała się już Białoruska Rada Kultury i Centrum Białoruskiej Solidarności. Wiedzieliśmy, że Białorusini, którzy podczas protestów zaczną uciekać do Polski, będą potrzebować pomocy. Mieszkamy tutaj już od dłuższego czasu, mamy pewne możliwości organizowania wsparcia i po prostu zaczęliśmy to robić. Na początku nasza pomoc była zwyczajna i prosta, ale szybko okazało się, że trzeba to robić w bardziej ustrukturyzowany sposób — wyjaśnia Natalia Zadziarkouska.
Platforma spotkań dla tych, którzy zostają na stałe
— Organizujemy tu spotkania o charakterze politycznym i kulturalnym i wreszcie wystawowym. Drugie piętro jest jeszcze zamknięte. Na parterze znajduje się sala wystawowa, w której odbywają się również spotkania dyskusyjne. Jest także spore foyer i wreszcie pokój biurowy. Liczymy, że jest nas tu aktualnie pomiędzy 150 a 200 tys. Brakuje oficjalnych statystyk. Najwięcej Białorusinów zamieszkuje w Warszawie, Białymstoku, Krakowie, Lublinie i Wrocławiu… Miasto przekazało nam lokal dla muzeum na okres 5 lat. Chcemy, aby to miejsce stało się platformą spotkań dla tych, co tu zostaną na stałe i nie wrócą na Białoruś. Nasi ludzie zaczynają się bowiem powoli urządzać, zakładają tu rodziny, myślą o dzieciach (…). Rozpoczęliśmy więc stałą współpracę z najbliższym naszym otoczeniem. Zaczęliśmy dostrzegać pozarządowe organizacje, stowarzyszenia i fundacje, z którymi możemy współpracować — opowiada rozmówczyni.
Jak dodaje, współpraca dotyczy m.in. problemów związanych z emigracją i emigrantami, którzy znaleźli się w Polsce. Są też plany zajęcia się integracją białoruskiej emigracji.
— Na naszych wystawach pojawiają się głównie nasi rodacy. Chcemy się teraz jeszcze bardziej otworzyć na polskie społeczeństwo… Z wykształcenia jestem kulturologiem i muzealnikiem. Byłam dyrektorem departamentu w Ministerstwie Kultury Białorusi w Mińsku za czasów, kiedy tym ministerstwem kierował Paweł Łatuszka. Pracuję tu na pełnym etacie, podobnie jak moja asystentka. Mamy też kilka osób pracujących na 0,25 etatu. Są wreszcie woluntariusze. To zdecydowanie za mało. Finansowanie naszej placówki jest niestabilne. Są wreszcie projekty i granty oraz sponsorzy… Mieliśmy też dwa projekty białorusko-ukraińskie. Jeden to impreza teatralna. Był też wyświetlany ukraiński film. Chcielibyśmy, aby ukraińska diaspora przychodziła też na nasze spotkania… Słyszałam wcześniej, że pomiędzy nami, czyli Białorusinami i Polakami, zdarzają się jakieś nieporozumienia, jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie. Osobiście jednak nie spotkałam się z negatywną opinią na nasz temat. I kiedy tu zamieszkałam, to niemal wszyscy moi sąsiedzi przyszli do mnie z chęcią pomocy. Nie znaczy to oczywiście, że gdzieś na ulicy nie spotkam osoby inaczej myślącej, ale to będzie raczej pojedynczy wypadek, który może się zdarzyć wszędzie i każdemu — mówi Natalia Zadziarkouska.
Plany na przyszłość
Latem tego roku (2023) był duży napływ ludzi z Białorusi do Polski.
— Nic im tam nie zagrażało, ale w trosce o przyszłość swoich dzieci wyjeżdżali. Tam dzieci uczone są w szkole propagandy czy wojennego patriotyzmu. A na zajęcia zapraszani byli m.in. wagnerowcy. Wyjeżdżają głównie ludzie aktywni. Nikt nie wie, co naprawdę myślą ci, którzy zostają. I może zwyczajnie się boją i nie widzą perspektyw? — rozważa rozmówczyni.
Na pytanie o pełne odzyskanie wolności przez Białoruś Natalia Zadziarkouska odpowiada: „Kiedy to będzie, jeszcze nikt dokładnie nie wie. Ale w wolność naszego kraju trzeba wierzyć, ona przecież kiedyś nastąpi. Na dziś chcemy, aby nasza diaspora była aktywna i aby ludzie myśleli i działali na rzecz Białorusi i aby kiedyś tam wracali. I nad tym pracujemy, robiąc wszystko co można. Chcemy więc utrzymywać aktywność mieszkających tu Białorusinów. Nasz plan jest taki: kiedy będziemy wracać do domów w Białorusi, to zabierzemy ze sobą wszystkie zgromadzone tu muzealne zbiory. A posiadany lokal przekażemy tym, którzy tu jeszcze zostaną dłużej albo na stałe, by podtrzymywali kontakt z ojczyzną. W planach też mamy późniejsze przeniesienie wszystkich naszych zbiorów muzealnych na Białoruś, już po zmianie sytuacji politycznej. Jako możliwą lokalizacją naszego przyszłego muzeum Paweł Łatuszka wskazuje pomieszczenia owianego złą sławą aresztu śledczego przy ul. Akreścina w Mińsku, przez który przeszły tysiące zatrzymanych. Innym odpowiednim miejscem byłby stołeczny Pałac Niepodległości”.
Czytaj więcej: Polacy o Białorusi i Białorusinach: Białoruś idzie śladem Rosji