25 listopada, w ramach obchodów 105. Rocznicy odrodzenia wojska litewskiego, jedną z centralnych ulic Wilna, al. Konstytucji, przeszła defilada z udziałem ponad 1,4 tys. żołnierzy litewskich i sojuszniczych oraz ponad 100 pojazdów wojskowych. Podczas defilady dowódca Sił Zbrojnych Litwy, gen. Valdemaras Rupšys, stwierdził, że to element odstraszający wroga i sygnał, że jesteśmy bezpieczni.
Tymczasem Andrius Mazuronis, członek Sejmowego Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony ocenił wypowiedź Gabrieliusa Landsbergisa jako zwykłą kampanię przedwyborczą.
Czytaj więcej: Tomasz Bożerocki: „Litewskie wojsko jest dziś o wiele bliżej mieszkańców”
Silne wojsko
Titas Čerikas, specjalista ds. public relations Sztabu Obrony Litewskich Sił Zbrojnych, podczas rozmowy z „Kurierem Wileńskim”, komentując ostrzeżenia ministra spraw zagranicznych, stwierdził, że wojsko litewskie robi wszystko, aby było gotowe w razie potrzeby do obrony swego kraju.
— Obecnie nie ma bezpośredniego zagrożenia militarnego dla kraju, ale nie jesteśmy wróżbitami i nie możemy wiedzieć, co może być. Mogę zapewnić, że robimy wszystko, żeby jak najlepiej w razie niebezpieczeństwa bronić swojego kraju i swoich ludzi — zaznacza Čerikas.
„Przedwyborcze zastraszanie”
Landsbergis zaapelował, by nie poddawać się bierności, myśląc, że art. 5 NATO nas ochroni, i wezwał do przemyślenia strategicznych zmian w obronności, podkreślając, że trwająca reforma podatkowa jest również związana z bezpieczeństwem narodowym Litwy. Polityk zaproponował dziesięć punktów, w jaki sposób Litwa powinna wzmacniać swoje bezpieczeństwo narodowe, m.in. są to: podatek obronny, powszechny pobór do wojska, inwestycje w przemyśle obronnym.
Według Andriusa Mazuronisa wypowiedź ministra spraw zagranicznych była nieprzemyślana i wprowadziła ogromne zamieszanie.
— Minister pospieszył się z taką wypowiedzią. To raczej takie przedwyborcze zastraszanie społeczeństwa. Zauważyłem, że konserwatyści lubią swoje kampanie przedwyborcze zaczynać od zastraszania ludzi. To już widzieliśmy, gdy u władzy był starszy Landsbergis. To być może próba zmobilizowania swoich wyborców. Minister ochrony kraju, a także kierownictwo wojska litewskiego zaprzeczyli takiemu stwierdzeniu szefa litewskiego MSZ — powiedział w rozmowie z naszym dziennikiem Mazuronis.
„Niech się uspokoi”
Analitycy armii również uważają, że sytuacja bezpieczeństwa na Litwie nie zmieniła się w ostatnim czasie. Giedrius Valintėlis, szef Departamentu Komunikacji Strategicznej Litewskich Sił Zbrojnych, powiedział, że wcześniejsza ocena wojska, iż Rosja ingeruje w wewnętrzne sprawy swoich sąsiadów, nie uległa zmianie, ale nie ma żadnych oznak zwiększonej aktywności w regionie. „Rosja nadal ingeruje w wewnętrzne sprawy swoich sąsiadów, Rosja nadal lekceważy umowy, kontynuuje wojnę na Ukrainie, ale w regionie nie widzimy żadnych wzmożonych działań. Ćwiczenia wojskowe nie są tak duże jak kiedyś, więc można śmiało powiedzieć, że sytuacja się nie zmieniła” — powiedział Valintėlis.
Nastroje społeczne uspokajał prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Po tym jak Gabrielius Landsbergis stwierdził w wywiadzie, że atak Rosji na państwa bałtyckie i innych członków NATO jest tylko kwestią czasu, prezydent wezwał szefa MSZ, aby „usiadł i się uspokoił”.
Czytaj więcej: Wojsko Litewskie powiększyło się o 15 ciężarówek AROCS, 10 jeszcze w drodze