W szczycie NATO, który odbył się w dniach 11-12 lipca w Wilnie, pokładano duże nadzieje. Nadzieje pokładała nie tylko Ukraina, ale również Litwa i inne kraje regionu. „Zapisy deklaracji są rozczarowujące dla władz w Kijowie, lecz te nie ustaną w wysiłkach na rzecz integracji. Dobrą informacją z Wilna było formalne rozpoczęcie pod egidą grupy G7 negocjacji o dwustronnych zobowiązaniach do długofalowego wsparcia wojskowego Ukrainy” — komentowali tuż po zakończeniu obrad eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich, Justyna Gotkowska oraz Jakub Graca, w tekście „Szczyt NATO w Wilnie: przełomy i niespełnione nadzieje”.
Czytaj więcej: Historyczny szczyt NATO w Wilnie: 48 państw, 40 przywódców, 2,4 tys. delegatów
Zwycięstwo wizerunkowe
Politolog dr Mariusz Antonowicz z Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityki Uniwersytetu Wileńskiego dostrzega jednak również dodatnie strony wileńskiego wydarzenia.
— Szczyt NATO w Wilnie z pewnością był udany organizacyjnie i wizerunkowo. Są nowe plany obronny NATO dla Litwy. Teraz je trzeba realizować, uzupełniać współpracą regionalną — zaznacza naukowiec w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”.
Na szczycie między innymi zostały zaakceptowane, przez wszystkie kraje członkowskie, regionalne plany obronne na trzech kierunkach. Północny dotyczy Arktyki i północnego Atlantyku. Południowy — regionów Morza Czarnego i Śródziemnego. Natomiast kierunek centrum, co ma dla naszego kraju ogromne znaczenie, dotyczy regionów Morza Bałtyckiego oraz Europy Środkowej.
Wielkie nadzieje pokładano w ukraińskiej kontrofensywie, chociaż strona ukraińska podkreśla, że Ukraina nie poniosła wcale klęski. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy, Ołeksij Daniłow, w jednym ostatnich wywiadów dla amerykańskiego radia oświadczył, że jego kraj nadal zamierza odzyskać wszystkie okupowane terytoria. W tym również Krym. Tym niemniej, wielu ekspertów twierdzi, że czas bardziej działa na korzyść Moskwy. Brytyjski poseł Bob Seely, współprzewodniczący grupy poselskiej ds. Ukrainy, w rozmowie z Polską Agencją Prasową stwierdził: „To jest wojna na wyniszczenie. Wojna na wyniszczenie przeciwko Ukrainie i wojna na wyniszczenie w relacjach z Zachodem. Przedłużanie wojny zwiększa prawdopodobieństwo zwycięstwa Rosji, ponieważ różne rzeczy mogą się zmienić i wydarzyć”.
Czytaj więcej: Dziennikarz ze Lwowa: „Ukraińskie społeczeństwo odczuwa pewną frustrację”
Ukraina a bezpieczeństwo Litwy
Dużym ciosem dla Ukrainy było to, że Kongres USA zablokował dalszą szeroko zakrojoną pomoc dla Ukrainy. Mimo to w dalszym ciągu napływają materiały wojskowe pochodzące z zapasów resortu obrony Stanów Zjednoczonych. Jak podał niemiecki dziennik „Welt”, który cytuje PAP: „Ukraina wciąż ma wielkie plany. Świadczy o tym lista życzeń dotycząca broni, którą Ukraina wysłała do USA. Obejmuje ona: śmigłowce bojowe Black Hawk i Apache, myśliwce F-16 i F-18, systemy rakietowe dalekiego zasięgu, czołgi Abrams, szereg dronów i amunicję”. To oznacza według rozmówców dziennika, że ukraińskie siły zbrojne chcą „ponownie spróbować walki mobilnej, najlepiej z połączonymi systemami uzbrojenia, do czego podczas ukraińskiej kontrofensywy latem nie doszło”.
Mariusz Antonowicz nie podziela optymizmu pewnych ukraińskich polityków. Jego zdaniem brak konkretnych osiągnięć na froncie ma negatywny wpływ również na litewskie bezpieczeństwo.
— Nieudana kontrofensywa w Ukrainie zwiększyła niepewność Litwy odnośnie jej bezpieczeństwa i ta kwestia zaczęła kierować litewską polityką jeszcze bardziej — zaznacza politolog.
W przypadku polityki krajowej nadal jednym ze sztandarowych problemów są złe relacje między ośrodkiem prezydenckim a rządem. Między prezydentem a szefową rządu lub prezesem konserwatystów ciągle dochodzi do różnego rodzaju słownych potyczek. Ostatnim przejawem konfliktu był brak porozumienia co do nominacji litewskiego ambasadora w Warszawie. „Nie sądzę, że ten proces ma wyglądać w ten sposób, kiedy jedna strona przynosi papier, a inna automatycznie go asygnuje. To nie jest taśma produkcyjna, tylko proces zarówno dyplomatyczny, jak polityczny” – mówił portalowi Delfi Gitanas Nausėda. Jego zdaniem w kwestii ambasadora powinno dojść do porozumienia między prezydentem i szefem MSZ. Gabrielius Landsbergis, komentując sytuację, podkreśla, że nie wie, dlaczego od czterech miesięcy Litwa nie ma ambasadora w Warszawie. Szef dyplomacji zaznaczył, że jego resort zaproponował prezydentowi dwóch kandydatów, ale obaj zostali odrzuceni.
Czytaj więcej: Prezydent podejrzewa MSZ o protegowanie „pewnych osób” na ambasadora Litwy w Polsce
Brak reform
Konflikt między dwoma ośrodkami władzy, podkreśla nasz rozmówca, ma wpływ na ogólny klimat w kraju.
— Jest totalne załamanie na linii prezydent-rząd oraz wewnątrz koalicji rządzącej. W sumie Litwa obecnie nie jest w stanie przeprowadzić żadnej większej reformy — twierdzi Mariusz Antonowicz.
Ostatnio głośnym echem odbił się wyrok w tzw. sprawie MG Baltic. Sąd Apelacyjny wydał bezprecedensowy wyrok w sprawie korupcji politycznej. Między innymi na kary pozbawienia wolności zostali skazani główni figuranci sprawy, czyli Eligijus Masiulis oraz Raimundas Kurlinaskas. Natomiast na Ruch Liberałów i Partię Pracy nałożono wielotysięczne kary pieniężne. Antonowicz sądzi, że na razie nie warto z tej sprawy wyciągać ostatecznych wniosków, ponieważ jeszcze się nie zakończyła.
— Może też to skończyć się w Europejskim Trybunale Praw Człowieka — dodaje rozmówca.
Czytaj więcej: Kurlianskis i Masiulis do więzienia. Bezprecedensowy wyrok ws. MG Baltic