Więcej

    Wileński sylwester w okresie wojny, międzywojnia i okupacji sowieckiej

    Zabawa sylwestrowa w Wilnie nie zawsze była taka sama. Każda z epok miała swoje charakterystyczne obrazki.

    Czytaj również...

    — Dopiero w okresie międzywojennym świętowanie sylwestra w Wilnie wchodzi jako powszechna impreza. Pojawia się, nawet nie tradycja, a moda na sylwestra — mówi w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” historyk Tomasz Bożerodzki.

    Huczne obchody Nowego Roku

    Zdaniem rozmówcy „spotykanie” Nowego Roku stało się tradycją w okresie sowieckim.

    — Zabawy noworoczne pojawiały się jeszcze w czasach carskich, ale już Sowieci usuwają Boże Narodzenie i wprowadzają obchody Nowego Roku. Właśnie w okresie sowieckim popularne stają się huczne obchody, pojawia się Dziadek Mróz i inne atrybuty. Jednak mówiłbym tu nie tyle o tradycjach z tamtego okresu, ile o ich skutkach. Obecnie wielka część społeczeństwa przywiązuje większą wagę do obchodów sylwestra niż, na przykład, świąt bożonarodzeniowych, a spotykanie kolejnego roku kojarzy się przede wszystkim z Dziadkiem Mrozem i suto zastawionym stołem — zaznacza historyk.

    Nowy rok kluczowym świętem zimowym

    Zdaniem rozmówcy, Sowieci chcieli zniszczyć święto, które było obchodzone na Litwie od czasów chrztu, czyli od końca XIV wieku.

    — Gdy Litwa stała się częścią Związku Sowieckiego zabroniono obchodów wszystkich świąt katolickich, a na ich miejsce wprowadzono różnego rodzaju święta zawodowe. Kluczowym zaś świętem zimowym stało się nadejście nowego roku. Sowieci twierdzili, że święto Bożego Narodzenia jest zabobonem pogańskim, a najświętsza Maria Panna nigdy nie żyła. Bo, jak mówili komuniści, gdyby żyła, to archeolodzy na pewno odnaleźliby jej szczątki. Pomimo zakazów ludzie świętowali wigilię Bożego Narodzenia i samo narodzenie Jezusa — nie był to czas wolny od pracy. Przygotowaniom do świąt towarzyszyły realia konspiracyjne. Gdy zasiadano do stołu najczęściej zasłaniano okna, żeby nikt nie zauważył rodziny łamiącej się opłatkiem. Sowieci udawali, że tego święta nie ma — a święto było. W tym okresie było wyraźne ożywienie w sklepach, autobusy i pociągi były przepełnione ludźmi, którzy wracali na święta do domu — opowiada Tomasz Bożerocki.

    Czytaj więcej: Święta i Sylwester za granicą są coraz bardziej popularne

    Ogłoszenia w wileńskich gazetach sprzed wieku kusiły barwnymi hasłami, aby dołączyć do wspólnej zabawy
    | Graf. Muzeum Miasta Wilna, opr. A. K.

    Zabawy dla zamożnych mieszkańców

    Przed II wojną światową Wilno słynęło z zabaw noworocznych i karnawałów.

     — Były to raczej zabawy dla zamożnych mieszkańców miasta, do których docierały zachodnie tendencje. Społeczeństwo było wówczas raczej konserwatywne i bardziej istotne było świętowanie Bożego Narodzenia czy święta Trzech Króli — zauważa historyk.

    Z udostępnionych przez Muzeum Wilna materiałów archiwalnych wynika, że w przedwojennym Wilnie zabawy sylwestrowe były bardzo popularne. W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia bale i karnawały odbywały się jednocześnie w kilku miejscach.

    Zarząd Polskiego Białego Krzyża w Wilnie zapraszał gości na Wielki Maskowy Bal Sylwestrowy w salonach Oficerskiego Kasyna Garnizonowego przy ulicy Mickiewicza, na powitanie Nowego Roku zapraszał Wileński Klub Kolejowców.

    Bale połączone z wykwintnymi kolacjami odbywały się w legendarnej restauracji St. George, jak też w Bristolu.

    Czasy wojenne bez zabaw noworocznych

    W czasach wojennych w Wilnie nie było już ani balów, ani karnawałów noworocznych.

    — Po wojnie, chociaż też była bieda, ludzie zaczęli spotykać się na powitanie Nowego Roku. Przeważnie gości przyjmowano w domach. Pamiętam, jak do nas przychodzili nasi sąsiedzi. Pomimo tego, że trudno było o żywność, moja mama zawsze starała się przyszykować jakieś smaczne danie. Z rana chodziło się na rynek Pod Halą, gdzie kupowało się mięso, najchętniej cielęcinę. Pieczona w piecu cielęcina, do tego niedrogie wino — tym częstowano u nas gości. W powojennych czasach w szkołach nie odbywały się bale czy karnawały noworoczne — wspomina Krystyna Adamowicz, wieloletnia dziennikarka „Kuriera Wileńskiego”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Pamięta też swego pierwszego sylwestra w większym towarzystwie.

    — Był to rok 1958. Wówczas z „wiliowcami” spotykaliśmy nowy rok w Kolonii Wileńskiej, w legendarnym dziś domu Zofii Gulewicz, wieloletniej kierownik artystycznej i choreograf zespołu „Wilia”. W późniejszych latach „zespolacy” często zbierali się na sylwestra w domu pani Zofii albo w gmachu szkoły w Kolonii Wileńskiej. Było wesoło i nastrojowo, dużo śpiewu, radości — opowiada pani Krystyna.

    Historia sylwestra

    Święto pożegnania starego roku, a powitania nowego, narodziło się jako tradycja dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Wtedy obchodzili je najbogatsi, do uboższych ten zwyczaj przecierał szlak dłużej. Wynikało to z faktu, że rozwarstwienie społeczne było o wiele bardziej jaskrawe niż dzisiaj — ciężko fizycznie pracująca rodzina często nie miała ochoty na huczne balangi, a jeszcze częściej zwyczajnie nie miała możliwości materialnych, aby w takim balu wziąć udział. Od XX wieku można mówić o coraz wyraźniejszych lokalnych zwyczajach świętowania sylwestra. Na przykład w Danii o północy zeskakiwało się z krzesła, a w Hiszpanii z każdym uderzeniem zegara zjadało się jedno winogrono.

    Dziś przyjęte na całym świecie jest odkorkowanie szampana — koniecznie z hukiem i pianą. Robi się to w momencie przełomowym, gdy dzień 31 grudnia kończy się wraz z północą, a zaczyna dzień 1 stycznia — już w roku następnym.

    Nazwa święta nie jest przypadkowa — ta typowa dla kultury polskiej nazwa jest dziedzictwem tradycji chrześcijańskiej. Pochodzi od imienia świętego — Sylwestra II, papieża, który jest w Kościele rzymskokatolickim wspominany właśnie tego dnia.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czytaj więcej: Szampański nastrój na Nowy Rok

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wspólna impreza imieninowa po raz pierwszy w Taboryszkach

    — Zapraszamy do wspólnej biesiady przy stole, tak jak na imieninach. Tym razem będą to imieniny w stylu ludowym. Nie zabraknie muzyki i poczęstunku. Wydarzenie nawiązuje przede wszystkim do Anny Krepsztul — zapowiada Jolanta Prowłocka, organizatorka imprez w Centrum...

    Kary pieniężne za nieodpowiedzialne biwakowanie na łonie przyrody

    „Celem akcji jest przypomnienie mieszkańcom, żeby wypoczywając na łonie przyrody nie zanieczyszczali zbiorników wodnych, wybrzeży i lasów oraz zachowywali się odpowiedzialnie spędzając czas na obszarach chronionych” — informuje Departament Ochrony Środowiska przy MSW. Podstawowe zasady Instytucja przytacza cztery podstawowe zasady...

    Dzieje dzielnicy „Krasnucha” na wystawie w Wilnie

    W ramach wystawy można też zwiedzić ciekawe, lecz niedostępny na co dzień obiekt.  — Zapraszamy do odwiedzenia dawnej siedziby Litewskiego Państwowego Archiwum Historycznego przy ul. Gerosios Vilties 10. Czynna jest tu wystawa, która opowiada o dziejach dzielnicy obejmującej ulice Savanorių,...

    Wolontariusze z Bolesławca na wileńskiej Rossie. „Poznajemy historię tam, gdzie mieszkali nasi przodkowie”

    — Drugi rok z kolei realizujemy projekt „Wolontariat dla Nowej Rossy”. Jest to projekt dofinansowany przez Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą Polonika. Co roku staram się, żeby członkowie towarzystwa i młodzież z naszych bolesławieckich szkół uczestniczyła w...