— Do 1 stycznia tego roku na Litwie obowiązywała ulgowa 9-procentowa stawka VAT. Tego rodzaju ułatwienie wprowadzono dla lokali gastronomicznych oraz hoteli na czas stanu pandemii COVID-19 jeszcze w 2020 r. Przed pandemią stawka VAT wynosiła 21 proc. Rząd postanowił, że ulgowa taryfa dla lokali spożywczych od początku br. zostanie zniesiona. Podatek VAT wzrósł więc z 9 proc. do 21 proc., tj. o 12 proc., co jest bardzo dużo. To oczywiście negatywnie odbije się na kieszeni klientów. Gwałtowne zwiększenie podatku z pewnością doprowadzi też do upadku niektórych kawiarń i restauracji — mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Krystyna Zimińska, wicedyrektorka Domu Kultury Polskiej w Wilnie.
Podjęta w 2020 r. przez władze decyzja przewidywała bezterminowe obniżenie stawki VAT zarówno dla lokali gastronomicznych, jak i dla hoteli.
— Stawka podatku VAT na usługi hotelarskie pozostaje nadal ulgowa. Stawka 9 proc. obowiązuje we wszystkich krajach Europy. Poza tym, nasze władze decyzję pozostawienia ulgowej taryfy w tej branży uzasadniają jako wkład w rozwój turystyki. Zwiększył się też podatek turystyczny z 1 euro od osoby za nocleg do 2 euro — informuje rozmówczyni.
Czytaj więcej: Nie będzie obniżonego podatku VAT dla restauracji i kawiarni
Sejm odrzucił propozycję stałej ulgi w podatku
W ub. roku opozycja parlamentarna w Sejmie wystąpiła z propozycją wprowadzenia stałej ulgi w podatku od wartości dodanej dla branży gastronomicznej. Sejm we wrześniu jednak odrzucił tę propozycję. Rząd też odrzucił taką możliwość. Premier Ingrida Šimonytė nieraz podkreślała, że taryfa ulgowa jest tylko tymczasowym rozwiązaniem, wprowadzonym po to, by wesprzeć branże gastronomiczną i hotelarską. Zdaniem szefowej rządu właśnie te sektory gospodarki najbardziej ucierpiały z powodu ograniczeń spowodowanych pandemią koronawirusa.
Krytycy takiej decyzji twierdzą, że sporo przedsiębiorstw do tej pory odczuwa skutki pandemii i ma odroczenie terminu na wpłatę podatków. Odroczenia płatności podatków obowiązywały w czasie trwania pandemii oraz po jej odwołaniu. Płacenie większego podatku dla wielu firm może być bardzo trudne oraz niekorzystnie wpłynąć na dalszy rozwój działalności.
Premier twierdzi, że płatnicy podatku mają możliwość złożenia wniosku do Państwowej Inspekcji Podatkowej. „Przewidziane są możliwości aktualizacji harmonogramu płatności tak, aby było to możliwe i wygodniejsze dla przedsiębiorców. Nikt nie jest zainteresowany tym, żeby doprowadzić firmy do upadku” — podkreśla Šimonytė.
Ceny na razie bez zmian
W mieszczącej się w Domu Kultury Polskiej restauracji „Pan Tadeusz” ceny na razie pozostają takie same jak w roku ubiegłym.
— Ceny wzrosną, może nie o 12 proc., ale na pewno wszystko zdrożeje, bo inaczej nie będzie się opłacało pracować. Poza tym elektryczność jest droga, ogrzewanie też drogie, wypłaty muszą rosnąć — wyjaśnia Krystyna Zimińska.
Na razie nie wiadomo, jak gwałtownie i o ile zdrożeją dania w restauracji „Pan Tadeusz”.
— Przypuszczalnie posiłki zdrożeją o 8 proc., czyli o kilkadziesiąt centów na daniu. Gorące danie może być droższe o około 50 centów, zupa o 20 centów — mówi nasza rozmówczyni.
Zdawałoby się, że takie podwyżki nie bardzo uderzą w kieszeń klienta.
— Tak tylko się wydaje. Jednak cent do centa i uzbiera się niemała kwota. Poza tym wzrośnie także akcyza na napoje alkoholowe, a to też wpłynie na ceny w lokalach gastronomicznych. Po przeanalizowaniu wyników ubiegłego roku oraz zrobieniu prognozy na rok bieżący będziemy wiedzieć, jakie będą nasze dalsze działania — zaznacza wicedyrektorka DKP w Wilnie.
Czytaj więcej: Jak w czasie pandemii zmieniła się restauracja „Pan Tadeusz”