Więcej

    Czekając na konklawe

    Korespondenci w Watykanie donoszą, że nad Tybrem trwają już zakulisowe przygotowania do przyszłego konklawe. Wszyscy widzą, że Franciszek robi się coraz bardziej zniedołężniały. Podczas niedawnego spotkania z księżmi archidiecezji rzymskiej powiedział, że cieszy się, iż może się z nimi zobaczyć po dwóch latach przerwy – w rzeczywistości do poprzedniego spotkania doszło cztery lata temu, jeszcze przed pandemią. W tym samym wystąpieniu stwierdził, że watykańska deklaracja „Fiducia supplicans” dotyczy czwartego przykazania Dekalogu, by się zaraz potem poprawić, iż dotyczy szóstego. Sprawiał też wrażenie, jakby nie za bardzo wiedział, co jest napisane w owym dokumencie. Podobnych pomyłek zdarza mu się coraz więcej. Coraz częściej też nie pojawia się publicznie z powodu choroby lub hospitalizacji, zaś spekulacje na temat jego stanu zdrowia podsycają sprzeczne komunikaty różnych watykańskich instytucji wydawane po tym, jak trafia do szpitala.

    Dla wielu publicystów dzwonkiem alarmowym stała się ogłoszona przez niego decyzja o wyborze miejsca, w którym ma być pochowany. Okazuje się, że nie chce spocząć w bazylice św. Piotra, jak jego poprzednicy, lecz woli pochówek w bazylice Santa Maria Maggiore.

    W związku z tym wśród watykanistów ruszyła już karuzela z nazwiskami „papabile”, czyli kandydatów, którzy mają największe szanse zasiąść na tronie Piotrowym. W tym kontekście najczęściej wymieniani są tacy kardynałowie, jak np.: Matteo Zuppi z Bolonii, Willem Jacobus Eijk z Utrechtu czy Péter Erdő z Budapesztu. Ostatnio na giełdzie nazwisk pojawiła się też kandydatura kard. Fridolina Ambongo z Kinszasy, który przewodniczy organizacji skupiającej episkopaty na Czarnym Lądzie. To właśnie on stał na czele buntu biskupów afrykańskich, którzy sprzeciwili się watykańskiej deklaracji „Fiducia supplicans”, zezwalającej na błogosławienie par homoseksualnych przez księży. Wobec tak zmasowanego oporu Stolica Apostolska musiała ustąpić i uznać, iż kapłani w Afryce mogą odmówić błogosławienia związków jednopłciowych. Wielu ortodoksyjnych katolików widzi więc w kongijskim purpuracie ratunek dla Kościoła. Oczywiście to wszystko są spekulacje i nic nie jest przesądzone.

    Jak mówi rzymskie przysłowie: kto wchodzi na konklawe papieżem, wychodzi zeń kardynałem. Niestety, następca Franciszka odziedziczy po nim niemały zamęt i chaos doktrynalny, z którymi będzie musiał sobie poradzić. 

    Czytaj więcej: Papież Franciszek przyjął na audiencji premiera Ukrainy Denysa Szmyhala


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 06 (17) 10-23/02/2024