Wicemer Wilna Arūnas Šileris na początku lutego wystosował wobec szkół mniejszości narodowych kontrowersyjne wytyczne, które opisuje na łamach „Kuriera Wileńskiego” Anna Pieszko. Wskazane w wytycznych polecenia i wskaźniki — w tym tworzenie litewskich klas w szkołach polskich — jest tworzeniem konfliktu etnicznego na równym miejscu. Wśród wymaganych wskaźników pojawiły się też takie, jak wzrost o 10 proc. podchodzących do państwowego egzaminu z języka litewskiego czy o 5 proc. większa zdawalność.
Czytaj na temat wytycznych wicemera: „Propozycja wprowadzenia litewskich klas w polskiej szkole jest absurdalna”
Samorząd nie uwzględnia, jak będą czuły się litewskie dzieci w szkołach, do których samorząd chce je przemocą wcielić. To jest pogwałcenie praw nie tylko szkół mniejszości narodowych, ale też praw uczniów litewskich.
Obecny samorząd nie wywiązuje się z obowiązków wobec litewskich uczniów i dlatego chce zdjąć z siebie odpowiedzialność, przymusem wcielając litewskich uczniów do szkół mniejszości narodowych. Po co? Bo w szkołach litewskich nie ma miejsc — a miejsc nie ma, ponieważ samorząd przeznaczył kosmiczne kwoty na inne niepriorytetowe wydatki, na przykład stadion narodowy, który po raz kolejny przechodzi indeksacje, zmienia wykonawców i jest, w sensie finansowym, studnią bez dna.
Wicemer Šileris pod presją stwierdził, że te wytyczne — to tylko „rekomendacje”. W opinii redakcji w tych słowach kryje się podstęp. Samorząd nie wydał żadnego dokumentu przekwalifikującego owe wytyczne w rekomendacje, może więc wciąż z wykonywania wytycznych szkoły rozliczać, gdy przyjdzie czas na podejmowanie decyzji przydzielania środków finansowych dla szkół. Dodatkowo, rekomendacje również można stosować jako bat na niepotulnych — niewykonanie rekomendacji może być wykorzystane do zaniżania punktacji itp. Jedynym prawdziwym wycofaniem się wicemera byłoby wyłącznie odwołanie tego dokumentu.
Czytaj więcej: Nielitewskim szkołom Wilna — niewykonalne zadania od wicemera
Opinia redakcji