Spacerował raz sobie profesor…
Otóż pewien profesor, wiedziony sentymentalnymi wspomnieniami, przechadzał się po starówce. Przechodził też obok słynnej w jego czasach knajpy „Laumė”, gdzie z kolegami-studentami wesoło spędzał czas pozawykładowy. Do słowa mówiąc — i ja tam byłem, miód wino piłem… Chciał wejść do dawnego przybytku rozpusty, ale stanął jak wryty!
Przybytek rozpusty!
Teraz był tam… prawdziwy night striptiz club. Tamtejszy portier (w stosownym kitlu) uprzejmie poinformował, że pracują od godz. 18 i trzasnął drzwiami.
„Tam znajduje się witraż »Trys mūzos« (pol. Trzy muzy) autorstwa Kazysa Morkūnasa. To jedna z najpiękniejszych kobiecych interpretacji!” — opowiadał później rozemocjonowany Žydrūnas Mirinavičius, profesor wileńskiej akademii sztuki.
Unikatowe dzieło
Unikatowość tego wyjątkowego dzieła polega na tym, że witraże taką techniką nie są już wykonywane. Lapidarnie mówiąc, jest to kombinacja szklanych, kolorowych brył wtopionych w betonowy szkielet. „Dzieło jest bardzo efemeryczne (przelotne, przemijające — od autora), z falującymi rytmicznie wprost w przestrzeni, długowłosymi niewiastami!” — zachwycał się Žydrūnas Mirinavičius.
Z czym to „się je”
Dla niewtajemniczonych — oto garść encyklopedycznej informacji o witrażach. Witraż to ozdobne wypełnienie okna, wykonane z kawałków kolorowego szkła, wprawianych w ołowiane ramki, a które to są osadzane między żelaznymi sztabami. Ramki stanowią kontur rysunku, kreskowanego na szkle lub malowane na nim przeźroczystymi farbami. Witraże stosowano głównie w budownictwie sakralnym. Technika witrażu znana była w starożytności, jednak została rozpowszechniona od wczesnego średniowiecza, a najbardziej rozwinęła się w sztuce gotyckiej. Renesans witrażownictwa nastąpił na przełomie wieków XIX i XX.
Czytaj więcej: Witraże w kościele św. Jana Bosko jak droga prowadząca do Boga
Wartość tego dzieła?
Nie do wycenienia. Bo — pomijając szerokie wywody, zaznaczyć „tylko” trzeba, że taka mozolna i bardzo kosztowna technika wykonania wielotonowego witraża na Litwie była stosowana przez bardzo krótki okres. Podobno tylko w USA i Niemczech są tego rodzaju pracownie. „Na Litwie tego rodzaju witraży można policzyć na palcach obu rąk…” — mówił rozanielony docent.
Szef striptiz-chaty może dostać zawału…
„Trzy muzy” mają ponad 50 lat i mogą już być wpisane do rejestru obiektów chronionych przez państwo. Na tę wiadomość zawału serca chyba może dostać właściciel klubu striptizowego, gdzie roznegliżowane kobiety bardzo seksownie prezentują się na tle szklanych piękności. Bo albo witraż będzie wycięty z muru (co jest bardzo wątpliwe ze względu na skomplikowane prace i kłopot ze znalezieniem miejsca przyszłej ekspozycji), albo część pomieszczenia ze szklanymi kobietami będzie oddana do publicznego wejrzenia — i to za darmo!
A na razie to witrażowe cudo czeka jednak na klientów z kasą i cieknącą śliną podniecenia…
Moja skromna rada
Na miejscu szefa oazy rozpusty umieściłbym stosowną tabliczkę i… podniósł cenę wejściówki. Ba, bo czegoś takiego w Wilnie — ze świecą czy latarką nie uświadczysz!