Więcej

    Wierna służba ojczyźnie Wandy Pełczyńskiej

    Kurierka, posłanka, publicystka, żona gen. Tadeusza Pełczyńskiego, członkini ZWZ-AK, więźniarka, założycielka i pierwsza prezeska Zjednoczenia Polek na Emigracji. W tym artykule ocalamy od zapomnienia jej zaangażowanie i walkę o niepodległość.  

    Czytaj również...

    Wanda Pełczyńska (1894–1976) z d. Filipkowska urodziła się w Puerto Rico. Tam przez krótki czas mieszkała jej rodzina. 

    Pochodziła z patriotycznego domu. Ojciec Józef – inżynier kolejnictwa, działacz niepodległościowy; matka Zofia kierowała kołem Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego. Starszy brat Stanisław walczył w szeregach Legionów, młodszy Włodzimierz również był zaangażowany w działalność niepodległościową. Edukację ukończyła w Warszawie, a studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. 

    Życie jej przypadło na trzy różne okresy w dziejach Polski. Jako młoda dziewczyna związała się z ruchem niepodległościowym Józefa Piłsudskiego. W dwudziestoleciu międzywojennym działalność społeczną i polityczną łączyła aktywnie z dziennikarstwem, publicystyką. Równocześnie była nauczycielką. 

    W tym czasie poślubiła majora Wojska Polskiego – Tadeusza Pełczyńskiego. Małżeństwo doczekało się dwojga dzieci: syna Krzysztofa, żołnierza pułku Armii Krajowej „Baszta”, który zginął w Powstaniu Warszawskim, oraz córki Marii, późniejszej architekt na emigracji. 

    W czasie okupacji Wanda należała do Armii Krajowej. Jesienią 1945 r. wyemigrowała z córką do Wielkiej Brytanii. Zaangażowana w działalność publicystyczną współtworzyła z mężem instytucję Studium Polski Podziemnej. Zmarła 5 września 1976 r. w Londynie. Jest pochowana na cmentarzu Gunnersbury. W 1995 r. prochy jej i męża ekshumowano do grobu syna Krzysztofa na Powązkach Wojskowych w Warszawie. W okresie PRL była całkowicie przemilczana. 

    Czytaj więcej: Obchody 73. rocznicy Powstania Warszawskiego

    Wanda Pełczyńska
    | Fot. archiwum

    Na froncie

    Pracę niepodległościową Filipkowska rozpoczęła w momencie wybuchu I wojny światowej. Jako ochotniczka zgłosiła się do służby kurierskiej w Oddziale Wywiadowczym I Brygady Legionów Polskich. Formacja została powołana do życia przez Aleksandrę Szczerbińską, przyszłą żonę Piłsudskiego. 

    Była to misja niebezpieczna. Kurierki przekraczały linię frontu, przewożąc rozkazy komendanta, prasę konspiracyjną, materiały wybuchowe. Posługiwały się fałszywymi dokumentami, często udawały osoby podróżujące, niezorientowane w realiach wojny, przedostawały się przez walczące oddziały, dostarczając cenne informacje o przeciwniku. O pracy na froncie Wanda tak wspominała: „Wiele spośród kurierek przechodziło po kilkanaście razy przez front w warunkach tak trudnych, że gdy czyta się ich wspomnienia lub słucha ich opowiadań, ma się wrażenie, że to nie rzeczywistość, lecz jakaś fantastyczna bajka”. 

    W wojnie polsko-bolszewickiej Wanda Filipkowska kierowała Wydziałem Instruktorek Oświatowych Sekcji Propagandy i Opieki. Jej zadaniem było zorganizowanie pracy kulturalno-oświatowej w wojsku polskim, głównie zwalczanie analfabetyzmu wśród żołnierzy. W akcji pomagali nauczyciele wileńscy i profesorowie Uniwersytetu Stefana Batorego. 

    W audycjach radiowych opowiadała: „Instruktorki oświatowe nie opuszczały swoich do końca wojny, a po zawieszeniu działań bojowych nasze gospody stały się miejscem systematycznego nauczania żołnierzy analfabetów i w ogóle pracy oświatowej. Wydział Instruktorek Oświatowych pracował aż do jesieni 1921 r.”.

    W Polsce odrodzonej

    Niepodległość dla jej pokolenia była szansą na nowe życie. Zamieszkała w Warszawie, gdzie uczyła języka polskiego i historii. Została redaktorką polskich pism kobiecych: „Bluszcz”, „Kobieta Współczesna”, „Młoda Matka”. To właśnie z jej artykułów i reportaży czytelniczki dowiadywały się m.in. o pierwszych kobietach zasiadających w rządach, o pisarkach, adwokatkach, uczonych i wszystkich tych, które podejmowały nowe wyzwania. 

    Podkreślała: „Świat kobiecy ma dzisiaj więcej do powiedzenia niż po pierwszych i drugich wyborach do Sejmu. Wynika to z prostej przyczyny. Udział kobiet, ich bezpośredni twórczy wysiłek w sprawie zorganizowania akcji wyborczej był tym razem niepomiernie większy i owocniejszy aniżeli w ubiegłych kadencjach”. 

    W latach 1935–1938 sprawowała mandat poselski. Charyzma, niezwykła odwaga, wysoka pozycja w sferach piłsudczykowskich niewątpliwie ułatwiły jej start w wyborach do Sejmu z okręgu wileńskiego. W samej kampanii wyborczej popierał ją ówczesny rektor Uniwersytetu Wileńskiego, Witold Staniewicz. Twierdził: „W swej pracy niepodległościowej p. Pełczyńska stoi wśród kobiet polskich na jednym z naczelnych miejsc. Ma ona poza sobą trudy wojenne, pracę świetlicową na froncie oraz chlubne karty działalności opiekuńczej wśród ludności przyfrontowej”. Podkreślał, że „każdy jej artykuł posiada charakter czynu społecznego. (…) Wzięła ona sobie za zadanie informowanie Warszawy o sprawach wileńskich i od dawna już jest jakby naszym ambasadorem w stolicy”. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Pełczyńską popierały również wszystkie organizacje kobiece na Wileńszczyźnie. Zwolenniczka idei federacyjnej wielokrotnie zabierała głos w sprawie łamania praw narodowych Ukraińców, Białorusinów, Żydów. Tępiła z trybuny sejmowej wszelkie przejawy antysemityzmu. 

    Pośród zawieruchy wojennej

    Wybuch wojny zastał Pełczyńską w Wilnie. Nie zdecydowała się wyjechać z dziećmi, na propozycje z oburzeniem odpowiadała: „gdy ojczyzna walczy, nie wolno jej opuszczać”. 

    Zaczęła działać w Związku Walki Zbrojnej. Pracowała w tajnej prasie, opiece społecznej i dziale legalizacji dokumentów. W lipcu 1940 r. prawdopodobnie w wyniku denuncjacji została aresztowana. Wiele miesięcy była więziona przez Sowietów w wileńskich Łukiszkach. 

    Ten czas wspominała: „Moją pasją więzienną było mówienie wierszy. Duże usługi oddawała mi moja pamięć. Lubiłam obserwować reakcję moich towarzyszek więziennych na poezję. (…) Dni wlokły się jednostajnie. Nie wzywano nas na śledztwo, bo byłyśmy wszystkie po wyrokach. Jak zmora wsiało nad nami oczekiwanie wywiezienia do Rosji na ciężkie roboty”. 

    Szczęśliwie uwolniona przez polskich kolejarzy z transportu zmierzającego w głąb Rosji przeniosła się do Warszawy. Z konspiracji nie zrezygnowała. Po wybuchu Powstania Warszawskiego wraz z córką była aktywna w punkcie żywnościowo-sanitarnym AK, ratując życie wielu osobom. 

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W uchodźczym Londynie

    Po kapitulacji z córką wyemigrowała do Londynu, poświęcając się bez reszty pracy publicystycznej i społecznej. W wywiadach opowiadała: „Na Wyspy Brytyjskie dotarłyśmy różnymi drogami: poprzez łagry i więzienia sowieckie, poprzez obozy koncentracyjne i więzienia niemieckie, wiele z nas musiało ratować się ucieczką z kraju przed prześladowaniem ze strony władz tzw. Polskiej Republiki Ludowej. Do Zjednoczenia Polek weszły kobiety, które w latach wojny pełniły służbę w szeregach Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet na obczyźnie i w szeregach Armii Krajowej w Polsce”. 

    Była organizatorką i pierwszą przewodniczącą Zjednoczenia Polek, organizacji, której celem było „skupienie kobiet na uchodźctwie pod wspólnym hasłem służby niepodległości Polski”. Wspólnie z mężem prowadziła dom dla inteligencji polskiej, tzw. Antokol, współtworzyła ważną instytucję – Studium Polski Podziemnej, działające nieprzerwanie do dziś.

    Należała do pokolenia ludzi niezłomnych. Wpojonym w młodości zasadom pozostała wierna przez całe życie.

    Wilno, ul. Literacka
    | Fot. archiwum

    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 08 (25) 02-08/03/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Idalia Żyłowska niosła kaganek oświaty

    Idalia Żyłowska na świat przyszła 5 czerwca 1931 r. w Wilnie, jako owoc miłości pisarza Józefa Mackiewicza i korektorki Wandy Żyłowskiej, pary pracującej w polskiej gazecie międzywojennej „Słowo”. Niedługo po narodzinach Idalii rodzice się rozstali. Po śmierci matki, w...