Główna Komisja Wyborcza (lit. Vyriausioji rinkimų komisija, VRK) sądzi, że frekwencja na tegorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie większa, niż przed 15 laty. „Sądzę, że teraz Parlament Europejski jest bliżej wyborcy niż to było w 2009 r.” — oświadczyła podczas konferencji prasowej szefowa VRK Lina Petronienė.
Frekwencja rośnie, ale jest zmęczenie wyborcze
Jej zdaniem sytuacja zmieniła się in plus. „Czy członkowie Parlamentu Europejskiego więcej pracują czy biura Parlamentu Europejskiego, ale naprawdę jest więcej informacji o działalności Parlamentu Europejskiego i o Unii Europejskiej” — dodała.
Po raz pierwszy wybory do PE na Litwie odbyły się w 2004 r., czyli od razu, kiedy nasz kraj stał się państwem członkowskim. Wówczas frekwencja wyniosła 48,38 proc. Po pięciu latach w wyborach do PE odnotowano zaś najniższą frekwencję w historii. Na Litwie do urn wyborczych ruszyło wtedy zaledwie 20,98 proc. uprawnionych do głosowania. Sytuacja polepszyła się w roku 2014, kiedy zagłosowało ponad 47 proc. wyborców. W 2019 r. frekwencja była jeszcze wyższa — na poziomie 53,37 proc.
W konferencji prasowej wzięła udział politolożka Rima Urbonaitė. „W teorii politologicznej jest takie pojęcie, jak zmęczenie wyborcze. Oczywiście wybory prezydenckie przykują całą naszą uwagę. Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się tuż po wyborach prezydenckich, dlatego być może nie będziemy mieli dużej aktywności wyborców” — powiedziała dziennikarzom.
Czytaj więcej: Majowe wybory na Litwie
Symboliczne oświadczenia i działalność europosłów
Andrzej Pukszto, politolog z Uniwersytetu Witolda Wielkiego, nie podziela optymizmu przewodniczącej Głównej Komisji Wyborczej. Nie wyklucza, że Litwa może odnotować kolejny antyrekord.
— Rola Parlamentu Europejskiego nie jest znacząca. To nie jest rola porównywalna z rolą parlamentu w republice parlamentarnej. Główne decyzje w Brukseli są podejmowane albo w Radzie Europy albo Komisji Europejskiej. Bardzo często jego rola sprowadza się do wydawania symbolicznych oświadczeń lub ciała doradczego — zaznaczył w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” politolog.
Niestety, zaznacza nasz rozmówca, nadal kwestie podejmowania decyzji unijnych są mało zrozumiałe dla zwykłego obywatela.
— Zależność między Parlamentem Europejskim, Radą Europejską a Komisją Europejską nadal dla wielu jest bardzo mglista i zagmatwana. Inna kwestia to fakt, że wyborca nie bardzo wie, czym się zajmują europosłowie. Jaką odpowiedź byśmy uzyskali, gdybyśmy teraz zapytali, co przez pięć lat w Brukseli zrobił europoseł Waldemar Tomaszewski? Sądzę, że nie za dużo, coś moglibyśmy o tym powiedzieć. Z jednej strony w internecie ciężko coś znaleźć, z drugiej sam eurodeputowany nie stara się naświetlić swojej działalności. Zresztą problem nie dotyczy tylko Tomaszewskiego, ale również pozostałych europosłów z Litwy. Dlatego wyborcom bardzo ciężko dowiedzieć się, kto więcej, a kto mniej zrobił dobrego dla kraju. Aby zrozumieć ich działalność, trzeba zbyt mocno w to się wgłębiać. To jest raczej czynnikiem odpychającym dla zwykłego wyborcy — podzielił się Pukszto, dodając, że niekorzystna dla frekwencji jest również data wyborów, ponieważ okres letni cechuje pewien zanik aktywności politycznej.
Problem ogólnoeuropejski i pomysł „z szuflady”
Politolog zaznaczył, że to nie jest tylko i wyłącznie problem Litwy. Słabe zainteresowanie działalnością Parlamentu Europejskiego jest charakterystyczne również dla innych krajów.
— O tym trwają już długie dyskusje. Generalnie to jest bezpośrednio powiązane z możliwymi reformami całej Unii Europejskiej. Były propozycje, aby wystawiać ogólnoeuropejskie listy wyborcze. Na przykład byłaby jedna na całą Europę lista socjaldemokratów lub chrześcijańskich demokratów. Jednak szybko tę propozycję schowano do szuflady. Realizacja takiego pomysłu świadczyłoby o większej centralizacji UE. Dla większości Unia jest związkiem wolnych i niepodległych państw. Tym niemniej, gdyby doszło do większej centralizacji unijnej, to można założyć, że to pobudziłoby również większe zainteresowanie działalnością Parlamentu Europejskiego. Natomiast w obecnej sytuacji trudno podać jakiś jeden przepis na większą frekwencję podczas wyborów — podkreślił Andrzej Pukszto.
Do poniedziałku (18 marca) w Głównej Komisji Wyborczej zarejestrowało się 19 partii, które chcą wziąć udział w wyborach do PE. Wybory odbędą się 9 czerwca. Litwa oddelegowuje do PE 11 europosłów. Obecnie Parlament Europejski jest jedyną instytucją unijną, do której członków wybierają bezpośrednio obywatele państw członkowskich.
Historia Parlamentu
Bezpośrednie wybory do PE odbywają się od roku 1979. Parlament Europejski składa się z 705 europosłów, którzy należą do siedmiu frakcji. W parlamencie działa 27 komisji oraz 49 delegacji. Przewodniczącą instytucji jest Roberta Metsola.
Ważnym rokiem dla działalności był rok 2009. „Traktat z Lizbony, który wszedł w życie pod koniec 2009 r., dał Parlamentowi Europejskiemu nowe uprawnienia ustawodawcze i zrównał jego pozycję z Radą Ministrów przy podejmowaniu decyzji dotyczących działań UE i sposobu wydatkowania pieniędzy. Zmienił on również sposób współpracy Parlamentu z innymi instytucjami i zwiększył wpływ posłów do PE na to, kto kieruje UE. Wspomniane reformy sprawiły, że oddając głos w wyborach europejskich, w jeszcze większym stopniu wpływasz na przyszły kształt Europy” — czytamy na stronie instytucji.
Czytaj więcej: Parlament Europejski chce zapewnić prawo do „rozłączenia się” po pracy