Takiego fortelu jeszcze ruskie nie widzieli i chyba jeszcze nieraz zobaczą. Bo — podejrzewam, Ukraińcy w smak wlazą — do tanków rzucając pełne kieszenie „prezentów”. „Popamiętają ruski miesiąc!” — jak mówił Pawlak w legendarnej komedii „Sami swoi”.
A potem Ukraińcy „razobłaczyli” — pomysł Rosjan, którzy ubrali w stodołę swoje czołgi. Że niby to „izbuszka” na kurzych nóżkach… Niebiesko-żółci żołnierze szybko domyślili się podstępu i palnęli salwą po przebierańcach jak po przysłowiowych kaczkach.
„Innowacyjny” i nietuzinkowy pomysł na pranie
A teraz strzał z grubej rury! Dosłownie. Pewien pomysłowy Ukrainiec z rosyjskiej rakiety zrobił… słup do sznura na pranie! Z rosyjskiej rakiety, która spadła na jego wieś, zrobił wieszaki na pranie i karmi pod nim kury. „Niech Putin zobaczy, co robimy z jego bronią” — powiedział Mykoła spod Kijowa, który taką pamiątkę po inwazji Rosji trzyma na podwórzu swojego domu, a którego to „w seli szcze ne baczyli” (pol. „we wsi jeszcze nie widzieli”).
„Niech Putin zobaczy, co robimy z jego bronią: rozwieszamy na niej szmaty. Niech Putin wie, że tutaj nikt się go nie boi” — wyjaśnia 63-letni mężczyzna, opierając się na dwumetrowym fragmencie pocisku wkopanym w ziemię na środku obejścia.
W centrum walk…
W marcu 2022 r. jego wieś znalazła się w samym centrum ciężkich walk, toczonych przez atakujące wojska Rosji i broniącą się przed inwazją armię Ukrainy. „Latało nad nami tyle żelastwa, że nie daj Boże! A my siedzieliśmy w domu… Mieszkam z mamą, 84 lata, po wylewie nie chodzi, nie mogłem jej porzucić. A ludzie pouciekali. Zostało wtedy ze 30 osób, a mieszkało tu przed wojną jakieś 700” — relacjonuje, poprawiając pranie na sznurze rozciągniętym między korpusem rakiety a stuletnią gruszą, uginającą się pod ciężarem niedojrzałych jeszcze owoców.
Cztery przyleciały, zabrał sobie najlepszą
Przekopując pewnego dnia przydomowe pole, mężczyzna znalazł fragment rosyjskiej rakiety. „Przyjeżdżali do mnie saperzy, chcieli ją zabrać, a to przecież tylko korpus, głowicy w nim nie ma. I tak mi ją zostawili” — opowiada.
„Cztery sztuki tutaj przyleciały. Zabrałem najlepszą, bo pomyślałem, że co tam będzie tak leżała. I pranie można powiesić, no i metal drogi, wysokiej jakości. Trochę ją podmalowałem, bo zaczęła rdzewieć” — wyznaje.
„Za co oni umierają?”
W odróżnieniu od sąsiednich wsi Majdaniwkę ominęła rosyjska okupacja. Wrogie wojska zajęły niedaleką Borodziankę i Makarów. „Widziałem rosyjskie samoloty, jak bombardowały Borodziankę. W Makarowie, gdzie mam mieszkanie, zabili mojego sąsiada. Straszne, co tam wyprawiali. Gwałcili kobiety. Na drogach leżały ludzkie ciała” — mówi. „Moja żona, która zmarła kilka lat temu, była Rosjanką. Służyłem w armii w obwodzie rostowskim, tam ją poznałem. Mam z nią syna i córkę, w połowie Ukraińcy, w połowie Rosjanie. Jeździłem do Rosji w gości. Nigdy bym nie pomyślał, że będzie wojna” — wzdycha.
„Dlaczego ich ludzie tak łatwo godzą się iść na śmierć? Nasi bronią swojej ziemi, swojego kraju, a oni za co umierają? Daj Boże, żeby ta wojna szybciej się skończyła…” — mówi na pożegnanie.
Czytaj więcej: Koszmar Borodzianki oczami Polaka