Więcej

    Nad zimny Bałtyk!

    Nasi ludzie nadal kochają swoje nadmorskie, choć zimne jak diabli, kurorty.

    Przede wszystkim, że blisko i szybko. Trzy godziny samochodem i już można wywalić brzuchy do słońca (pod warunkiem, że kapryśna litewska pogoda dopisze…). Chatę można znaleźć za 30 euro, chociaż za łyk piwa nad morzem trzeba już wybulić 6 euro.

    A za słynny litewski chłodnik — 8, schabowy — 15 euro.

    Emigranci i… tanie piersi

    Na ceny jednak nie narzekają emigranci, którzy na dziesięciodniowy pobyt lekką ręką wydają do 3 000 euro. Ich stoliki, uginające się od jadła i alkoholu, świadczą jak chcą się odbić, za upokarzającą najczęściej, harówę na obczyźnie.

    Rosjan w Połądze dziś ze świecą nie uświadczysz, ale nad zimne litewskie morze sznurem ciągną Brytyjczycy. A raczej Brytyjki, żeby podprawić sobie tanio… piersi.

    Lecą i za granicę

    Tymczasem kierunek wylotów do ciepłych krajów pozostaje praktycznie ten sam — słoneczna Turcja i greckie wyspy. To przyjemne leniuchowanie nad morzem czy w hotelowym basenie.

    Na odpoczynek wybierana jest ostatnio też bardzo popularna portugalska perełka — Madera. „To wyspa, gdzie wprost niemożliwie jest po prostu być i odpoczywać. Tam trzeba zwiedzać okoliczne góry i ładować swoje akumulatory pięknem słońca” — reklamują swoje usługi podupadłe ostatnio biura podróży.

    Mieszkańcy Litwy na nowo odkrywają afrykańską też Tunezję, która niegdyś była najpopularniejszym kierunkiem urlopowych wyjazdów.

    Gofr za 8 zł!

    Całorocznym hitem jednak jest nadal Polska, ale nie morze, a jej wschodnie, przygraniczne sklepy. Niższe niż na Litwie ceny nadal ciągną jak hipnotyzujący magnes.

    Tymczasem ceny nad polskim Bałtykiem, który też jest zimny jak litewski, takie, że ugryźć się nie da! Najniższa cena za tradycyjnego gofra — wafelka, bez dodatków wynosi osiem złotych. Za cukier puder, bitą śmietanę czy owoce dodatkowo płaci się od jednego do sześciu złotych. 

    Najtaniej — na własnym balkonie

    Natomiast tym, którzy nie chcą opuszczać swojej miękkiej kanapy, a mieć pod bokiem lodówkę z „darmowym” jadłem i piciem, najlepszym wypoczynkiem może być opalanie się na balkonie.

    Na Litwie można jeszcze to robić bezkarnie, ale już w Polsce — nie! Za takie „zberezeństwo” grozi mandat 1 500 złotowy.

    Ubiór ważny jest

    Wezwane — przez, a jakże — zazdrosnych sąsiadów, na miejsce „kryminału” służby nie zawsze jednak karzą mandatem. Częstym środkiem dyscyplinującym jest zwykłe upomnienie.

    Czytaj więcej: Słońce, deszcz, ulewa… Ale to nasza Połąga!