Ucieszył mnie bardzo artykuł w „Kurierze Wileńskim”, ukazujący rolę mjr. Macieja Kalenkiewicza „Kotwicza” w opracowaniu planu operacji „Ostra Brama” (zdobycie Wilna przez AK w lipcu 1944 r.). W historii Polski jest to postać zapomniana i niedoceniona. Człowiek prawy, nad wyraz sprawiedliwy, uwielbiany przez podwładnych.
Mało kto wie, iż Maciej Kalenkiewicz po kampanii wrześniowej w 1939 r. pozostał w polu pod dowództwem znanego zagończyka „Hubala” – Henryka Dobrzańskiego. Został nawet jego zastępcą. Jednak jeszcze w zimie (koniec 1939 r.) otrzymał polecenie przedarcia się do Francji, co też uczynił. Po upadku Francji znalazł się w Wielkiej Brytanii. Wraz z mjr. Janem Górskim przygotował koncepcję specjalnego wyszkolenia oficerów dla dalszych działań w okupowanym kraju. Idea weszła w życie, rozpoczęto kursy w Wielkiej Brytanii, a następnie wysyłano dobrze przygotowanych dywersantów do Polski (drogą powietrzną). Formacja ta otrzymała nazwę cichociemni.
Maciej Kalenkiewicz jako emisariusz Naczelnego Wodza w końcu 1941 r. wyskoczył z samolotu na spadochronie i znalazł się w ojczyźnie. W Warszawie gen. Stefan Rowecki „Grot” przydzielił go do Oddziału Operacyjnego ZWZ (potem AK). W marcu 1944 r. został wysłany na Nowogródczyznę, gdzie objął dowództwo Zgrupowania Nadniemeńskiego. Komenda Główna AK w czerwcu 1944 r. zatwierdziła plan operacji „Ostra Brama” opracowanej przez Macieja Kalenkiewicza. W akcji zdobycia Wilna w lipcu 1944 r. Kalenkiewicz nie uczestniczył, gdyż kurował się po ranie postrzałowej. Dzięki temu uniknął aresztowania przez Sowietów.
21 sierpnia 1944 r. padł w boju z batalionem NKWD pod Surkontami, gdzie został pochowany z 36 poległymi żołnierzami AK. W latach 80., będąc w konspiracji, raz w miesiącu jeździłem do Wrocławia na kontakt z centralą Solidarności Walczącej.
Około 1986 r. poznałem tam wdowę po ppłk. Macieju Kalenkiewiczu – panią Irenę Kalenkiewicz, którą wiele razy odwiedzałem w czasie moich przyjazdów do Wrocławia. Przywoziłem jej prasę podziemną, rozmawialiśmy o czasach wojennych i jej mężu. W 1988 r. pani Irenka poprosiła mnie, bym odwiedzając rodzinę w Grodnie, zajechał do Surkont i potwierdził dokładną lokalizację bratniej mogiły. Wykonałem wolę pani Irenki, wspólnie narysowaliśmy plan lokalizacyjny. Po upadku ZSRS pani Irenka uczestniczyła w ekshumacji męża. Powstał ładny cmentarzyk, zniszczony w 2022 r. przez reżim Łukaszenki.
Czytaj więcej: Reżim Łukaszenki zdewastował polski cmentarz. Bandyci zrównali Surkonty z ziemią
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 27 (81) 20-26/07/2024