Więcej

    Refleksje z Połągi

    No i skończyły się wakacje. Ich końcówkę udało mi się spędzić tam, gdzie najbardziej lubię, czyli w Połądze. Nie było mnie w niej kilka lat. Zatęskniłem za wydmami, mięciutkim piaskiem, parkiem u Tyszkiewiczów, wypadem do Kretyngi.

    Mam swój prywatny ranking najpiękniejszych miejsc na świecie, w których piłem kawę. Kawiarnia w oranżerii Tyszkiewiczów w Kretyndze niezmiennie utrzymuje się w nim na pierwszym miejscu. Dopiero później jest słynna Brasileira w Lizbonie czy Baczewski we Lwowie. Przez tych kilka lat nieobecności nic się w tej klasyfikacji nie zmieniło.

    Zmieniła się natomiast Połąga. Wiele nowych apartamentowców na szczęście nie zabiło jej klimatu i ducha. Zniknęli wprawdzie właściciele starych willi nagabujący kierowców przy wjeździe do miasta, dziś kwatery rezerwuje się przez internet, ale przecież wszystko płynie. Ludzi tak akurat w sam raz. Na standardy litewskie ponoć sporo, na polskie niewiele. Ceny też akceptowalne. Oczywiście, czasy, gdy przyjeżdżało się tu z Polski, bo było wyraźnie taniej niż na rodzimym Wybrzeżu, bezpowrotnie minęły, ale jest akceptowalnie. Można spokojnie wypoczywać bez poczucia drenowania portfela ponad miarę.

    To, co mnie zmartwiło, może nawet trochę przygnębiło, to Kłajpeda. Piękne portowe miasto jakby wymiotło z ludzi. Takiej Kłajpedy nie widziałem nigdy. Fakt, zajrzałem tam w czwartkowe przedpołudnie, środek tygodnia, ale przecież w okresie urlopowym, szczytowym dla branży turystycznej. Ulicami hulał wiatr. Na placu Teatralnym nie było praktycznie nikogo! Obok przesłodkiej urody pomnika Anusi z Tharau, dedykowanego poecie Simonowi Dachowi, raptem jeden kramik z pamiątkami. A przecież pamiętam, że stały ich zawsze w tym miejscu całe rzędy.

    Nie ma wątpliwości, że odpowiedź na pytanie dlaczego, kryje się w Przesmyku Suwalskim. Zachodnich turystów nie ma prawie w ogóle, są przekonani, że Litwa to już teren wojny. Inna sprawa, że widok kolumn niemieckich żołnierzy na litewskich drogach zmierzających do bazy tworzonej w pobliżu granicy z Białorusią nie pozostawia obojętnym. Czasy się zmieniły, niepokój gdzieś w głębi towarzyszy zapewne każdemu z nas. Rosyjskiemu niedźwiedziowi nie w smak, że nam żyje się dobrze. Oby za rok znów można było spokojnie pojechać na urlop do Połągi…

    Czytaj więcej: Zwykła niezwykła Połąga


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 33 (100) 07-13/09/2024