Więcej

    Mnóstwo zalet i dwie wady. Wypróbowaliśmy polsko-litewski pociąg (cz. 2)

    Wylegiwanie się na swoim miejscu nie mogło trwać wiecznie. Przyszedł czas na największą wadę połączenia kolejowego Warszawa-Wilno, czyli na przesiadkę w Mockawie. Dalsza część podróży miała jednak pewne — w porównaniu do pierwszego pierwszego odcinka — zalety.

    Czytaj również...

    Wsiąść do pociągu byle… do Wilna. Wypróbowaliśmy polsko-litewski pociąg (cz. 1)

    Polski pociąg w litewskich barwach

    O czasie docieram do Mockawy. Tutaj konieczna jest przesiadka do pociągu dostosowanego do rosyjskiego systemu torów obowiązującego na Litwie, Łotwie i Estonii – pozostałości po zaborze radzieckim. Choć wcześniej dowiadywałem się, że litewski skład LTG Link od razu oczekuje na pasażerów, tym razem to my musieliśmy czekać. Na szczęście czas mija szybko w serdecznej atmosferze panującej na peronie.

    Słyszę rozmowy współpasażerów prowadzone po polsku i angielsku: część korzysta z połączenia, żeby z przystankiem w Wilnie dostać się do Rygi, a później kontynuować podróż do Estonii. Niektórzy do Wilna jadą dzięki PKP już kolejny raz i udzielają wskazówek dotyczących przesiadki innym. Sam odpowiadam na pytanie podróżnych z Niemiec, dlaczego konieczna jest zmiana pociągu.

    Tuż przed przyjazdem polskiej pesy w barwach LTG Link zaczyna mżyć. Na szczęście na tym się kończy i po chwili deszcz całkiem ustaje. Przy większych opadach oczekiwanie byłoby bardziej uciążliwe, bo na peronie brak zadaszenia. Trzy małe wiaty stoją po drugiej stronie, w pobliżu budynku dworca, jednak przy większej ilości bagażu przemieszczanie się między peronami byłoby niewygodne, a pod każdą z wiat zmieściłoby się po kilku pasażerów.

    Poza tą niedogodnością przesiadka przebiega sprawnie, choć w powietrzu wisi atmosfera wyścigu – na odcinku litewskim nie obowiązuje rezerwacja miejsc i mimo, że dla wszystkich pasażerów miejsca wystarczyło, to każdy chciał zająć jak najlepsze lub usiąść razem ze swoimi towarzyszami podróży. W gorszej sytuacji byłyby osoby wymagające obecności osób asystujących, np. dzieci, osoby starsze czy z niepełnosprawnościami, które mogłyby zostać rozdzielone. Podwójna rezerwacja miejsc na odcinek i polski, i litewski byłaby przydatnym udogodnieniem.

    W polskim pociągu chłód, w litewskim — duchota

    Na pokładzie litewskich linii kolejowych spędzam tylko około dwóch godzin, jednak podróż wydaje się bardziej uciążliwa. O ile w polskim pociągu co wrażliwsi pasażerowie marzli, tak w litewskim przez połowę drogi klimatyzacja nie działa i jest dość duszno. Oferta gastronomiczna jest skromniejsza niż na odcinku polskim, ale i sama podróż krótsza.

    Obsługa pociągu rozdaje menu, dostępne również po zeskanowaniu kodu QR naklejonego na oparciu poprzedzającego fotela – tym razem plus dla LTG Link, bo menu udaje się wyświetlić dzięki działającemu na trasie Wi-Fi. Można zamówić kanapki czy sałatki, ku drobnemu rozczarowaniu w przeciwieństwie do polskiego „Warsa” brak jest opcji dla osób o zróżnicowanych dietach, z kolejnym posiłkiem czekam więc do samego Wilna. Ewidentnie wśród Litwinów jest mniej wegan i wegetarian. No ale był zbożowy batonik.

    W pociągu po stronie litewskiej jedzenie można zamówić za pomocą widocznych na siedzeniach kodów QR — problemu z Wi-Fi nie odnotowałem
    | Fot. autor

    Połączenie jest deficytowe, a potrzebne

    Połączenie jest definitywnie potrzebne, chociaż w przeciwieństwie do autobusów jeżdżących na tej trasie, Wi-Fi jest oferowane tylko po stronie litewskiej. Internet po polskiej stronie — choć polska kolej może się pochwalić wyższymi słupkami w statystykach od litewskiej — nie był nawet oferowany.

    Wracając do zalet — można i zjeść (w polskim pociągu), przekąsić (w pociągu litewskim), a też ochłodzić i ogrzać (to już w zależności od pociągu). Co jednak w czasach niekończącego się kryzysu najważniejsze — tanio! Ale też bezpiecznie i przyjaźnie dla środowiska podróżować pomiędzy dwoma krajami.

    Znaczne wady zauważyłem dwie: konieczność zakupu biletów z kilkutygodniowym wyprzedzeniem – przez dostępne zaledwie jedno połączenie dziennie, wolne miejsca znikają jak świeże bułeczki – oraz wymuszona przez rosyjskie tory przesiadka do litewskiego pociągu w Mockawie.

    Wady nie wygrywają jednak z zaletami, takimi jak konkurencyjna cena, komfortowe warunki czy, ważniejsza dla coraz większej części społeczeństwa, świadomość niskiej emisji CO2.

    Samej Mockawy do wad ani zalet nie zaliczę, była neutralna — jest tam dosłownie tylko peron, nic więcej, więc ochów-achów nie odnotowałem.

    Rail Baltica jeszcze daleko, daleko…

    Podróż z pewnością ułatwi ukończenie projektu Rail Baltica, który przewiduje budowę systemu kolei dużych prędkości na torach w standardzie europejskim. Gdy projekt (i jeśli) zostanie zrealizowany, podróż z Warszawy do Wilna i vice versa będzie trwał nieco ponad 4 godziny. Porównując z obecnymi niemal 9 godzinami, to dwa razy krócej!

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Ta kolej przyszłości ma połączyć największe bałtyckie miasta (Tallin, Rygę, Kowno i Wilno, a później także łotewską Windawę i litewską Kłajpedę) oraz Polskę i dzięki budowie podmorskiego tunelu, Finlandię.

    Planowane oddanie całej inwestycji zapowiadane było na 2030 rok, jednak mówi się o opóźnieniach. Póki co pozostaje więc liczyć na zwiększenie oferty przez dodanie kolejnych połączeń PKP i LTG między sąsiadującymi krajami.

    Tymczasem — bon voyage!

    Czytaj więcej: Litwa dokłada cegiełkę do Rail Baltica, w Kownie otwarto terminal. „Orientacja na rynki zachodnie jest bardziej niezawodna”

    Przemysław Śliwa

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 32 (97) 31/08-06/09/2024

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Festiwal „Muzyka w Pałacu Balińskich w Jaszunach 2025” zaprasza na wyjątkowe koncerty muzyki klasycznej i tradycyjnej z różnych krajów

    Program festiwalu obejmuje szerokie spektrum geograficzne artystów. Słuchacze otrzymają muzyczne pozdrowienia nie tylko z Litwy, ale także z Polski i odległych egzotycznych krain. Siedem koncertów dziesiątej edycji festiwalu połączy...

    „Nigdy nie jest za późno na naukę” — szkolenia komputerowe w bibliotece w Kowalczukach

    W szkoleniu uczestniczyli mieszkańcy Domu Opieki Społecznej w Kuosinie, którym towarzyszyła pracowniczka socjalna Jolanta Tamulionienė. Seniorzy aktywnie włączali się w zajęcia, z zaangażowaniem słuchali wykładów i chętnie zadawali pytania....

    Plener artystyczny przy dworku w Peteszy [Z GALERIĄ]

    Historyczny dworek w Peteszy jest idealnym miejscem do spotkań wśród natury i sztuki. Dwór położony jest we wsi Petesza, w rejonie wileńskim, na południe od Wilna. Otacza go piękny...