Więcej

    Nie warto panikować

    Praktycznie za miesiąc mamy wybory sejmowe. „Co oznacza słowo »radykalne« (siły — przyp. red.)? Mówię wprost, to faszyści i komuniści. Oni przyjdą. Wszędzie trochę ich jest. Ale jeśli zagarną władzę w Sejmie, to będziemy mieli smutny obrazek” – skomentował przedwyborczą sytuację Vytautas Landsbergis.

    Skąd taki pesymistyczny nastrój u pierwszego po odzyskaniu niepodległości przywódcy kraju? Wywołały go słowa Eduardasa Vaitkusa, który stwierdził, że mieszkańcy Litwy muszą w referendum zdecydować, czy nadal chcą być w NATO.

    Antyzachodni politycy zawsze byli. Problem polega na tym, że Vaitkus, będąc do tegorocznych wyborów prezydenckich postacią praktycznie nieznaną, zgarnął ponad 7 proc. głosów i uplasował się na piątym miejscu. Teraz niedoszły prezydent prowadzi listę Litewskiej Partii Ludowej. Z ostatnich badań opinii publicznej wynika, że na drugim miejscu po socjaldemokratach znalazła się „Zorza Niemna” Remigijusa Žemaitaitisa, który zasłynął z antysemickich wypowiedzi.

    Faktycznie, na pierwszy rzut oka, liczby są niepokojące. Perspektywa mieszkania w kraju pod rządami Vaitkusa z Žemaitaitisem nie napawa optymizmem. Piszę to jako litewski Polak, ponieważ wszystkie populistyczne i antysystemowe ugrupowania z zasady są źle nastawione względem mniejszości narodowych. Nie warto jednak panikować.

    Litewski system wyborczy jest skonstruowany w ten sposób, że połowę posłów wybiera się z listy partyjnej, a drugą w okręgach jednomandatowych. O ile faktycznie z listy Žemaitaitis może zgarnąć swych 10 proc., to w przypadku okręgów tak łatwo nie będzie. Do wygrania w okręgu jednomandatowym potrzebne są mocne struktury terytorialne. Takich „Zorza Niemna”, będąca nową partią, nie posiada. Nie mówiąc już o ludowcach, którzy nie tylko nie posiadają struktur, ale we wszystkich rankingach są daleko przed progiem wyborczym.

    Takie struktury posiadają liderzy rankingów, socjaldemokraci. Dziś wszystko wskazuje na to, że to oni otrzymają najwięcej głosów i miejsc w Sejmie. Niepokojące są słowa Viliji Blinkevičiūtė, która nie wyklucza koalicji z „Zorzą Niemna”. Moim zdaniem taki sojusz byłby zły zarówno dla kraju, jak i samych socjaldemokratów.

    Niemniej jednak, to socjaldemokraci będą siłą rozgrywającą i to oni będą nadawali ton dla polityki przyszłej koalicji.

    Czytaj więcej: Czy Blinkevičiūtė uratuje socjaldemokratów?


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 33 (100) 07-13/09/2024