O godz. 6.30 w Polskim Radiu nagle urwała się muzyka i głos spikera Tadeusza Bocheńskiego obwieścił: „Uwaga, uwaga, obywatele! O godz. 4.45 niemieckie jednostki przeprowadziły szturm na polskie granice, niemieckie lotnictwo bombarduje lotniska i magazyny dostawcze”. Później komunikat powtarzano z uzupełnieniem: „Wszyscy zobowiązani do służby wojskowej mężczyźni powinni się stawić w swoich miejscach poboru”.
Na Wilno posypały się bomby
„1 września 1939 r. w południe nadleciały samoloty z czarnymi krzyżami i na miasto posypały się bomby. Niemieckie samoloty ostrzelały z karabinów maszynowych ludzi stojących w kolejce gdzieś niedaleko dworca kolejowego. Zrzucono kilka bomb” — pisze w książce „Wilno w XX wieku, Ludzie wydarzenia” Mieczysław Jackiewicz.
A 2 września, w sobotę „Gazeta Wileńska” napisała: „Megafony uliczne podały orędzie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, którego wysłuchano w skupieniu. Po wysłuchaniu orędzia uformowała się samorzutnie manifestacja. Śpiewano hymn narodowy i „Rotę”. Kościoły zapełniły się po brzegi. Ludzie modlili się na intencję zwycięstwa Polski nad napastnikiem (…). W ciągu dnia zaznaczyła się niesłychana frekwencja w sklepach papieru. Kupowano zielony papier na zasłony okien, paski białego papieru, pluskiewki itd. Zanotowano też dużą frekwencję w aptekach, wilnianie zaopatrywali się środki opatrunkowe i żywność”.
Nad miastem zawisła trwoga
Na początku wojny w Wilnie prawie nie było wojska, opustoszały też koszary pułków piechoty, artylerii i kawalerii. Tylko składy były pilnowane przez pozostawionych starszych wiekiem żołnierzy. Sklepy działały, ale rozpoczęła się drożyzna. Od 13 września Wilno zaczęło odczuwać, że wojna jest bardzo blisko.
— Siły Powietrzne Niemiec Luftwaffe bombardowały koszary, elektrownię na Pióromoncie, wodociąg, dworzec kolejowy, gazownię, która znajdowała się w miejscu obecnego Teatru Opery i Baletu, stację radiową na Lipówce, która zamilkła 15 września — opowiada „Kurierowi Wileńskiemu” historyk Paweł Giedroyć.
Wilnianie wykupywali w sklepach wszystko, co się dało: kasze, chleb, mąkę, sól, cukier… Nad Wilnem zawisła trwoga — co będzie dalej?
Strzały od strony Rossy
Aż nagle 17 września przebiegła, jak błyskawica wieść: „Sowiety przekroczyły granicę, idą na Wilno!”.
„Sklepikarze natychmiast pozamykali swoje sklepy, wartownicy składów wojskowych przy ulicy Połockiej 3 uciekli. Wtedy na te składy ruszyła gawiedź: mężczyźni wyłamali drzwi, tłum rzucił się do składów. Wynoszono wszystko: pasy wojskowe, mundury, namioty, manierki, menażki, szpule i drut telefoniczny” — pisze Mieczysław Jackiewicz.
Rankiem 18 września mieszkańcy Wilna usłyszeli strzały od strony Rossy, wybuch granatów, kanonadę z dział i czołgów — do miasta wkroczyli Sowieci. Mówiono, że gimnazjaliści stawiali opór, że zniszczyli dwa czołgi sowieckie, że są zabici i ranni…
Niepokój i chaos
— W pierwszych dniach i tygodniach wojny, zrozumiałe, w mieście panował niepokój i chaos. Powoli jednak sytuacja ustabilizowała się. Władzę przejęli Sowieci. Ale już w październiku 1939 roku ZSRS przekazuje Wilno i zachodnią część Wileńszczyzny Litwie. Wówczas z Kowna, ówczesnej litewskiej stolicy, do Wilna przybywa nowa władza Litwy smetonowskiej, złotówki zostają wyparte przez lity. Otwierają się nowe sklepy spożywcze „Maistas”, z Litwy do Wilna przywożą nabiał, drób, mięso. Dzięki temu polepszyła się sytuacja aprowizacyjna — opowiada Paweł Giedroyć.
Działają szkoły, urzędy, restauracje, kina, kościoły i szpitale.
— Wszystko działało, ale nie na taką skalę jak przed wybuchem wojny. W grudniu 1939 r. nowe władze litewskie zamknęły Uniwersytet Stefana Batorego, profesorowie zostali bez pracy. W 1940 roku w szkołach polskich wprowadzono obowiązkowe lekcje języka litewskiego i rosyjskiego. Nowe władze przedsięwzięły kroki organizacyjne. W magistracie zasiadali urzędnicy litewscy, którzy przybyli z Kowna. Polskie nazwy ulic zamieniono na litewskie — ulicy Adama Mickiewicza nadano imię Giedymina, Zawalną przemianowano w Pylimo, Mostową w Tilto itd. — wyjaśnia rozmówca.
Perypetie walutowe
Po okupacji Litwy przez ZSRS w czerwcu 1940 r. lity pozostały w obiegu do 25 marca 1941 r., przy czym od 25 listopada 1940 r. były w obiegu razem z rublem. Od 24 marca 1941 r. zostały ostatecznie zastąpione przez ruble radzieckie. Lity wymieniano na ruble.
— Waluta radziecka pozostawała w użyciu aż do okupacji niemieckiej w czerwcu 1941 r., gdy nazistowskie Niemcy zaatakowały Związek Sowiecki, swego sojusznika w wojnie przeciwko Polsce. 23 czerwca do Wilna wkroczyły wojska niemieckie i do obiegu została wprowadzona marka. Ludzie otrzymywali wypłaty w niemieckiej walucie, w bankach można było wymienić ruble na marki. W lipcu 1944 r. po wyzwoleniu Wilna spod niemieckiej okupacji do obiegu wprowadzono znowu rubel radziecki. Po tygodniowej walce Wilno zostało wyzwolone 13 lipca. Wyzwolili miasto żołnierze Armii Krajowej wespół z żołnierzami Armii Czerwonej III Frontu Białoruskiego. Na wieży Giedymina powiewała biało-czerwona flaga. Po upływie paru godzin na jej miejsce zawieszono czerwoną flagę sowiecką — opowiada Paweł Giedroyć.
Grabieże mienia przez sowietów
Od 3 października 1939 r. toczyły się w Moskwie rozmowy między przedstawicielami rządów ZSRS i Litwy w sprawie przekazania Litwie Wilna z okręgiem w zamian za podpisanie układu wzajemnej pomocy, przewidującego rozlokowanie na Litwie radzieckich baz wojskowych.
Jeszcze podczas toczących się z Litwinami rozmów, Sowieci rozpoczęli grabież mienia publicznego i prywatnego. Z Nowej Wilejki wywieziono założoną tuż przed wojną fabrykę lniarską Zachariasza Chwolesa. Wywieziono sprzęt z papierni Grzegorza Kureca w Grzegorzewie (Grigiškės), fabryki margaryny i gorzelni.
Z niektórych drukarni powywożono najlepsze maszyny. Z drukarni „Słowa” maszyn nie zdążono wywieźć, ale za to gruntownie je porozbijano, a lokal zdemolowano. Ogromne straty poniosła kolej. W ręce sowieckie wpadło 97 parowozów, 1500 wagonów, kilkanaście składów pociągów z produktami żywnościowymi. Do zdobyczy należał również polski pociąg pancerny. Przed opuszczeniem Wilna zdemontowano i wywieziono elektrownię kolejową oraz zapasy węgla.
Z wileńskich klinik i szpitali wywożono aparaty rentgenowskie, umeblowania i lekarstwa. Wywózką objęto najcenniejsze zbiory biblioteczne i archiwalia. Zdemontowano i przetransportowano do Mińska maszyny i urządzenia fabryki radioodbiorników „Elektrit” — wylicza rozmówca.
Wymiar grabieży
W latach międzywojennych Towarzystwo Radiotechniczne „Elektrit” było największym przedsiębiorstwem w Wilnie i na Wileńszczyźnie produkującym odbiorniki radiowe. W 1925 r. Towarzystwo powołali Samuel i Hirsz Chwolesowie oraz Nachman Lewin. Przy ulicy Wileńskiej 24 prowadzili sklep oraz warsztat radiotechniczny. W 1927 r. firma zaczęła montować i sprzedawać proste odbiorniki własnej konstrukcji.
Ogromne zainteresowanie odbiornikami spowodowane uruchomieniem w 1928 r. w Wilnie stacji Polskiego Radia zachęciło firmę do rozpoczęcia własnej produkcji podzespołów radiowych. W 1934 r. „Elektrit” rozpoczął produkcję odbiorników na licencji wiedeńskiej firmy „Minerwa” w nowym zakładzie przy ul. gen. Szeptyckiego (obecnie Ševčenkos). W 1936 r. „Elektrit” był największym producentem odbiorników w Polsce, zatrudniającym 1100 pracowników. Roczna produkcja odbiorników wynosiła 54 tys. sztuk. „Elektrit” jako jedyny polski producent eksportował odbiorniki radiowe m.in. do Indii, Afryki Południowej i na Bliski Wschód. Po zajęciu Wilna przez Sowietów zakład wraz z maszynami i personelem wywieziono do Mińska. Po zakończeniu wojny w fabryce, pod nazwą Zakładu Radiowego im. W. Mołotowa produkowano odbiorniki radiowe „Mińsk” o wyglądzie naśladującym przedwojenne „Elektrity”.
Czytaj więcej: Ilu mieszkańców straciła Litwa podczas II wojny światowej?
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 33 (100) 07-13/09/2024