„Nienasycenie” polską premierę kinową miał pod koniec listopada 2003 r., w kolejnych krajach i na festiwalach pojawił się w 2004 r. Film powstawał w koprodukcji polsko-litewskiej. Zdjęcia były kręcone na Litwie, niemal w samych pomieszczeniach.
Producentem filmu oraz odtwórcą roli głównej – a ściślej: trzech ról głównych – był znany polski aktor Cezary Pazura. – W tamtym czasie Cezary Pazura był na topie. Bardzo interesujące było podglądanie jego pracy na planie. W „Nienasyceniu” Pazura równolegle grał trzy role. To było bardzo inspirujące, jak w krótkim czasie aktor mógł przeistoczyć się w inną postać. W odróżnieniu od nas, litewskich aktorów, miał mniej czasu na przygotowanie się do roli, ponieważ ciągle dojeżdżał lub dolatywał do Wilna. To było bardzo interesujące doświadczenie – wspomina prace przy filmie w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Robert Aliukonis z Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie. Litewski Polak zagrał adiutanta Erazma Kocmołuchowicza, w którego wcielił się Cezary Pazura.
Zdjęcia na Litwie
Reżyser projektu Wiktor Grodecki rozpoczynał swoją karierę w słynnej łódzkiej Filmówce. Później realizował filmy poza granicami Polski. „Nienasycenie” było jego pierwszym filmem polskojęzycznym.
Obraz został pokazany na kilku międzynarodowych festiwalach filmowych. Zebrał dosyć dobrą prasę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. „»Nienasycenie« skupia w sobie wszystkie obsesje i wątki typowe dla pisarza – od fascynacji dzikim erotyzmem po głód metafizycznych dreszczy i proroczą wizję zagrożenia świata komunizmem. Film Grodeckiego pewnie spodobałby się pisarzowi, ale dzisiejszej publiczności już niekoniecznie. Bardzo dobry w trzech różnych rolach Cezary Pazura przypomniał widzom, jak wytrawnym potrafi być aktorem, gdy nie gra w »13. posterunku«” – pisała recenzentka tygodnika „Wprost” Justyna Kobos.
Ze względu na zdjęcia w Wilnie do filmu zaangażowano aktorów Polskiego Teatru „Studio” w Wilnie oraz Polskiego Studia Teatralnego. Dla wielu z nich to była pierwsza przygoda przed kamerą.
– Z tego, co pamiętam, producenci filmu zwrócili się do Domu Kultury Polskiej w Wilnie, a DKP skierował ich do dwóch polskich teatrów. To dla nas była pierwsza próba udziału w pełnometrażowym filmie. Nie pamiętam dokładnie, być może wcześniej grałem jakieś epizody w telewizyjnych filmach dokumentalnych. „Nienasycenie” to jednak moja pierwsza rola w profesjonalnym filmie kinowym – wyznaje „Kurierowi Wileńskiemu” Edward Kiejzik, obecnie dyrektor administracyjny Polskiego Teatru „Studio” w Wilnie.
Jak opowiada: – Chyba miałem ze cztery dni zdjęciowe. Grałem oficera. To była moja pierwsza rola tekstowa. Oczywiście, to była rola epizodyczna. Kompozycja filmu była właśnie taka, że były trzy role główne, a reszta to epizody.
– Casting odbył się później. Najpierw do naszego teatru przyszła kobieta z Litewskiej Wytwórni Filmowej. Film był realizowany po polsku i dlatego do produkcji potrzebowali osób mówiących po polsku. Później odbył się casting. Zebrano nas wszystkich razem. Reżyser Wiktor Gorodecki wybierał osobę, dawał tekst do przeczytania i wtedy mówił, czy ktoś pasuje – wspomina w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Karol Sosnowski z Polskiego Teatru w Wilnie.
Mistrz Cezary
Wszyscy rozmówcy „Kuriera Wileńskiego” podkreślają, że uczestnictwo w filmie traktowali jako przygodę oraz możliwość zobaczenia znanych polskich aktorów w akcji. Oprócz Cezarego Pazury w filmie zagrali Leon Niemczyk, Arkadiusz Jakubik czy Marcin Dorociński.
– Na plan filmowy trafiłem jako aktor Polskiego Studia Teatralnego. Była to rola oficera w scenie buntu, czy jakoś tak, musiałbym sprawdzić. Zasadniczo wspominam ten epizod jako możliwość obserwowania z bliska pracy wspaniałych aktorów i profesjonalistów. Na planie filmowym największe wrażenie pozostawił po sobie Cezary Pazura. Był nieustannie w centrum uwagi, ale potrafił właściwie zmotywować otoczenie, w tym samym momencie prezentując ogromne skupienie, koncentrację i profesjonalizm. Rzeźbiliśmy tę scenę dość długo, nie mogliśmy płynnie przejść do sceny buntu, przesłuchano kilka osób (z naszego teatru, jak również z Polskiego Teatru „Studio” w Wilnie). Sytuację uratował Jerzy Szymanel, perfekcyjnie wykonując powierzone zadanie i zyskując aprobatę mistrza Cezarego – dzieli się wspomnieniami kolejny aktor Polskiego Studia Teatralnego, Edwin Tonojan.
Od Robin Hooda do adiutanta
Dla większości wileńskich aktorów okres zdjęciowy trwał maksymalnie kilka dni. Najwięcej czasu spędził na planie Robert Aliukonis.
– Wcześniej miałem pewne doświadczenie przed kamerą. W Litewskiej Wytwórni Filmowej, pod koniec lat 90., był kręcony serial o Robin Hoodzie [„The New Adventures of Robin Hood” – przyp. red.], przy którym pracowałem w roli kaskadera. W „Nienasyceniu” nie było większych scen kaskaderskich. Chyba oprócz wpadnięcia do basenu. Największym problemem na planie było dopasowanie wileńskiego języka polskiego do tego polskiego, którym mówi się w Polsce. Problemów ze współpracą z reżyserem raczej nie było. Doświadczony reżyser już na poziomie castingu widzi, co może, a czego nie może aktor przed kamerą. Poza tym w filmie zawsze można powtórzyć scenę – namyśla się Aliukonis.
Inni nasi rozmówcy przyznają, że raczej nie odczuwali tremy przed kamerą. – Nie miałem strachu przed wejściem na plan. Wydaje mi się, że kiedy grało się wcześniej na scenie, to trema już tak nie łapie. Osobiście, dla mnie zawsze większą tremę mam przed wyjściem na scenę niż wtedy na planie filmowym. Na scenie, jak popełnisz błąd, to już go nie naprawisz. Natomiast w filmie scenę zawsze można powtórzyć – wyznaje Karol Sosnowski, któremu mimo wszystko nie udało się zagrać w jednej scenie z Cezarym Pazurą. Do spotkania z gwiazdorem, w jego przypadku, doszło tylko na bankiecie z okazji zakończenia zdjęć.
Duże pieniądze
Jak twierdzi Edward Kiejzik, on również nie odczuwał tremy przed planem filmowym. – To było dawno temu, przed ponad 20 laty. Czy miałem tremę? Mi się wydaje, że nie. Generalnie mam taki charakter, że mam tremę tylko wówczas, kiedy muszę coś powiedzieć ze sceny w roli konferansjera. Być może w pewnych momentach była trema, ale bardziej panowała euforia, że gram w pełnometrażowym filmie – mówi aktor.
Nasi rozmówcy twierdzą, że na planie panowała bardzo dobra atmosfera. – Być może dlatego, że oprócz aktorów grających role główne wszyscy byliśmy „swoi”. Między nami nie było żadnej konkurencji. To była fajna zabawa. Pierwszy raz w życiu poczuliśmy się prawdziwymi aktorami. Najwyżej ktoś komuś zazdrościł dni filmowych. Bo jak na tamte czasy za dniówkę otrzymywaliśmy tyle, ile u nas ludzie otrzymywali za miesiąc pracy – podkreśla Kiejzik.
Faktycznie zarobki na planie filmowym jak na ówczesne czasy były imponujące. – Kiedy przyszedłem do wytwórni filmowej po pieniądze, to mi powiedziano, że zapłacą mi za dzień filmowania 460 litów. Powiedziano mi, że to jest moja pierwsza rola w filmie, dlatego pieniądze powinny być wystarczające. „Jasne, pomyślałem, że wystarczające”, bo miesięcznie wówczas zarabiałem 650 litów – nie kryje Karol Sosnowski.
Powieść „Nienasycenie” została wydana w 1930 r. Jest uważana za najlepsze dzieło tego gatunku Witkacego.
Czytaj więcej: Zakopane – zimowa stolica Polski i dawna mekka artystów
„Nienasycenie” polską premierę kinową miał pod koniec listopada 2003 r., w kolejnych krajach i na festiwalach pojawił się w 2004 r. | Fot. materiały prasowe
„Nienasycenie” (2003), adaptacja powieści Stanisława Witkiewicza
Koprodukcja polsko-litewska.
Reżyseria i scenariusz: Wiktor Grodecki.
Zdjęcia: Viktoras Radzevičius.
Muzyka: Leszek Możdżer.
Obsada: Cezary Pazura, Leon Niemczyk, Marcin Dorociński, Katarzyna Gniewkowska, Anna Wendzikowska, Arkadiusz Jakubik, Wojciech Malajkat; aktorzy z teatrów wileńskich (m.in.): Robert Aliukonis, Edward Kiejzik, Karol Sosnowski, Edwin Tonojan, Wojciech Sałkowski, Galina Dauguvietytė, Vidas Petkevičius.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 46 (138) 07-13/12/2024