4 marca weszły w życie 25-procentowe cła dla towarów z Kanady oraz Meksyku. Wyjątkiem objęto tylko sprowadzaną z Kanady ropę naftową, na którą nałożono 10-procentowe cło. W przypadku Chin cła są na poziomie 10 proc. Wcześniej prezydent USA zapowiedział, że od 1 kwietnia 2025 r. zostaną wprowadzone cła na towary z Unii Europejskiej.
Prezydent Litewskiej Konfederacji Przemysłowców, Vidmantas Janulevičius, sądzi, że w przypadku wprowadzenia ceł na poziomie 25 proc. PKB Litwy spadnie o mniej więcej 0,3-0,5 proc. Jego zdaniem spadek będzie można skompensować przy pomocy innych rynków.
„Zazwyczaj taką wojnę przegrywają obie strony”
Premier Gintautas Paluckas poinformował, że cła negatywnie wpłyną wyłącznie na konkretne spółki. „Litwa odczuje pewien wpływ. Przede wszystkim odczują konkretne firmy, które eksportują produkcję do USA. Nasz obrót eksportu do USA wynosi 1,7 mld euro. Części towarów nie da się zamienić, więc po prostu wzrośnie ich cena. Inne spółki znajdą alternatywne rynki” — wyjaśnił sytuację premier.
Zdaniem premiera negatywne skutki wojny celnej USA z UE w pierwszej kolejności odczują mieszkańcy Stanów Zjednoczonych. „Takie wojny były już w przeszłości. Tym razem jednak zadziałała inna logika ekonomiczna i w najbliższym czasie zobaczymy rezultat” — powiedział Paluckas.
Wcześniej Gitanas Nausėda również wypowiedział się w sprawie możliwych ceł. „Jeszcze nie było w historii wojny celnej, na której ktokolwiek by wygrał. Zazwyczaj taką wojnę przegrywają obie strony. Tym niemniej, USA postanowiły zrealizować zasadę »America First« w polityce ekonomicznej” — mówił w ubiegłym tygodniu prezydent Litwy.
Premier RP Donald Tusk nie sądzi, aby amerykańskie cła znacząco wpłynęły na gospodarkę Polski. „Bardzo szybko poprosiłem o raport, kto ucierpi na tych ewentualnych cłach najbardziej, na ile zagrożony jest nasz przemysł. Na pewno to będzie dotkliwe, no bo jesteśmy kooperantami, jeśli chodzi o przemysł samochodowy. Jeśli chodzi o skalę, to nie przekroczy to wpływu rzędu 0,1 PKB w Polsce” — oświadczył polityk.
Presja polityczna, a nie ekonomiczna?
— Wszystko będzie zależało od tego, jakie zostaną wprowadzone cła. W moim przekonaniu zostaną wprowadzone cła 25-proc. na samochody oraz 10-proc. na pozostałe produkty. W takim przypadku strefie euro nic nie grozi. Nawet nie trzeba będzie korygować prognozy ekonomicznej dla Litwy i strefy euro. Spółki strefy euro bez problemu poradzą sobie z 10-proc. cłem, ponieważ zaczną one szukać tańszych rynków pracy do wyprodukowania odpowiednich elementów. To dotyczy przede wszystkim spółek niemieckich. Sądzę, że tutaj Litwa tylko może wygrać poprzez oferowanie swych usług. W przypadku samochodów to europejscy producenci już od dawna mają fabryki w Stanach Zjednoczonych, dlatego cła na poziomie 25 proc. są raczej presją polityczną i psychologiczną, a nie ekonomiczną. Jeśli zostanie wcielony w życie ten scenariusz, to wówczas prognoza pozostanie taka sama, a być może nawet wskaźniki gospodarcze będą lepsze niż zakładano — komentuje dla „Kuriera Wileńskiego” Aleksandras Izgorodinas, ekonomista banku Citadele.
W roku ubiegłym wzrost PKB był na poziomie 2,6 proc., zgodnie z prognozami banku w roku bieżącym wzrost PKB ma być na poziomie 2,9-3 proc. Litwa ma też odnotować najlepszy wskaźnik spośród wszystkich krajów bałtyckich. Średni wzrost w strefie euro w roku 2024 wynosił 0,7 proc.

| Fot. EPA-ELTA
Spowolniony wzrost, recesji nie będzie
Istnieje też mniej pozytywny scenariusz dla Litwy i Europy.
— W przypadku, gdy Stany Zjednoczone wprowadzą 25-proc. cło na wszystkie towary z Unii Europejskiej, to wówczas rynek unijny to odczuje. Jeśli chodzi o strefę euro, to na pewno wzrost spadnie do 1 proc. PKB. To oznacza, że może zacząć się recesja. Na Litwie sytuacja jest odmienna. Tutaj też będzie spadek o 1 proc., ale to oznacza, że recesji nie będzie, a będzie tylko spowolniony wzrost na poziomie 2 proc. PKB — ocenia Aleksandras Izgorodinas.
Komisja Europejska 4 marca wyraziła zaniepokojenie decyzją administracji prezydenta Stanów Zjednoczonych. Rzecznik prasowy KE Olof Gill zauważył, że „posunięcie to grozi zakłóceniem globalnego handlu”. „Wzywamy Stany Zjednoczone do ponownego rozważenia swojego podejścia i pracy na rzecz wspólnego, opartego na zasadach rozwiązania, które przyniesie korzyści wszystkim stronom” — zaapelował rzecznik prasowy.
Chiny w reakcji na ogłoszone cła wprowadziła własne. od 10 marca produkty spożywczo-rolne Stanów Zjednoczonych zostaną obłożone cłami w wysokości 10-15 proc. Chiński resort finansów zapowiedział, że złoży skargę do Światowej Organizacji Handlu w związku z jednostronnym wprowadzeniem „środków celnych”.
Kilka godzin przed wejściem ceł na towary z Kanady premier tego kraju zapowiedział, że nie będzie bezczynnie przyglądał się jednostronnym decyzjom USA. „Kanada nie przymknie oczu na tę niesprawiedliwą decyzję” — oświadczył Justin Trudeau.
Czytaj więcej: Trump w akcji. Niestety