Więcej

    Dezinformacja a lekcje historii

    Na początku czerwca w Wilnie odbył się szczyt Bukareszteńskiej Dziewiątki i krajów Europy Północnej. W przyjętym memorandum przywódcy wschodniej flanki NATO postanowiono, że kraje będą dążyły do zwiększenia wydatków na obronę do minimum 5 proc. PKB i nadal będą wspierały Ukrainę walczącą z rosyjską agresją. „Hybrydowe zagrożenie Rosji obejmują: sabotaż, dezinformację, cybernetyczne ataki, instrumentalizację migracji. Zwłaszcza na pograniczu Białorusi oraz krajów NATO” – czytamy w dokumencie.

    Każdego roku Rosja wydaje miliony czy wręcz miliardy na propagandę i szerzenie dezinformacji. Przed kilkudziesięcioma laty, kiedy ludzkość otrzymała powszechny dostęp do internetu, panowało przekonanie, że jesteśmy świadkami globalnego przełomu. Na globalną sieć patrzono jak na kolejny element „końca historii”. Człowiek przy pomocy kilku kliknięć miał dostęp do ogromnych zasobów wiedzy. Przełom faktycznie nastąpił, ale nie taki, jakiego oczekiwaliśmy.

    Internet stał się platformą dla autorytarnych reżimów, takich jak Rosja lub Chiny, do szerzenia dezinformacji. Teorie spiskowe rozpowszechniają się teraz szybko jak nigdy dotąd. Świat demokratyczny naprawdę nie ma większego pomysłu, jak temu zaradzić. Sądzę, że trzeba zacząć od szkoły. Nie chodzi o wprowadzenie nowego przedmiotu. Wystarczy lekcja historii.

    Niestety, nadal lekcje historii u nas to w większości przypadków nauka o datach i nazwiskach. Wrogach i bohaterach. Nie dziwię się tym uczniom, którzy faktycznie nie rozumieją, po co im potrzebna do szczęścia data bitwy pod Kircholmem. Trzeba zmienić lekcje zakuwania imion i dat w lekcje badania przyczyn i skutków oraz pracy ze źródłami. Analiza procesów historycznych przyczynia się do krytycznego myślenia.

    Jestem przekonany, że jedną z najbardziej znanych dat historycznych, które zna uczeń polskiej szkoły na Litwie po 12 lat nauki, jest bitwa pod Grunwaldem. Bitwa, która jest przedstawiana jako wielkie polsko-litewskie zwycięstwo nad Krzyżakami. Kiedy przyjrzymy się temu wydarzeniu, zobaczymy, że zwycięstwo było co najmniej połowiczne. Zakon krzyżacki nadal trwał. Potrzeba było kolejnych 50 lat i wojny trzynastoletniej, aby zagrożenie faktycznie przestało istnieć.

    Czytaj więcej: Dyrektorzy gimnazjów o wojnie: lekcje historii i zbiórka na rzecz Ukrainy


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 24 (67) 14-20/06/2025