Więcej

    Wielojęzyczność jak skarb

    Lato rozpoczęło się na dobre, a wraz z nim podróże, te bliższe i te dalsze. Dla wielu z nas to nie tylko okazja do poznania nowych miejsc, zachwycenia się różnorodnością świata i jego kultur, ale także do rozmów i poznawania nowych ludzi. Może warto zatem napisać o tym, jak ważna jest znajomość języków obcych. Chodzi przecież nie tylko o zawodowe kompetencje, ale także, a może przede wszystkim, o wszechstronny rozwój, o poszerzenie możliwości komunikacji.

    Zazdroszczę rodakom z Litwy, którzy wielojęzyczność wynieśli z domu. Mogą swobodnie rozmawiać po polsku, po litewsku, a także po rosyjsku. Jeżeli do tego dodamy znajomość np. angielskiego, to już mamy możliwość porozumienia się w czterech językach. Jednocześnie trzeba wyrazić wielkie uznanie dla wszystkich polskich rodzin, dla polskich organizacji i szkół, dla tych wszystkich, którzy dbają o zachowanie i rozwój języka polskiego na Litwie. Nie jest przecież łatwo pamiętać o swoim języku ojczystym, dbać o jego piękno. Ale to trud, który zawsze się opłaca. Bo pielęgnuje tożsamość, ale także może być najzwyczajniej w świecie źródłem wielu zawodowych i społecznych szans.

    Inny przykład. Mój kuzyn z Montrealu, który obecnie jest nastolatkiem, urodził się w rodzinie wielojęzycznej; jego tata jest Polakiem, a mama ma korzenie ekwadorskie. Języki, które wyniósł z domu, to oczywiście polski i hiszpański, ale także angielski. W szkole, od najmłodszych lat, uczy się francuskiego, a do tego chodził też do przedszkola, w którym uczył się rosyjskiego. Można powiedzieć, że na starcie poznał aż pięć języków. I, o dziwo, gdy się w nich wypowiada, nie miesza ich, doskonale je rozumie, umie się w nich z powodzeniem wypowiedzieć.

    Wielojęzyczność to wielki potencjał, którego nie mają ci, którzy mieszkają i urodzili się w krajach mniej wielokulturowych, np. w Polsce. Ale to nie oznacza, że nie można opanować kilku języków obcych. Miałem to szczęście, że moi rodzice od najmłodszych lat zapisali mnie na lekcje języka angielskiego. W szkole średniej chodziłem do klasy z rozszerzonym programem nauczania francuskiego, a do tego dodatkowo uczyłem się rosyjskiego. Z miłości do Litwy opanowałem podstawy litewskiego. A od jakiegoś czasu bardzo intensywnie uczę się włoskiego.

    A znajomość języka drugiego człowieka otwiera serca, skraca dystans, buduje relacje. Czasem wystarczy kilka prostych zwrotów i serdeczny uśmiech, by się porozumieć. Dlatego pamiętajmy, że wielojęzyczność to skarb.

    Czytaj więcej: Wielojęzyczność w realiach Wileńszczyzny


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 25 (70) 21-27/06/2025