Więcej

    Wilno Czechowicza w Białymstoku. Z wizytą w Galerii im. Sleńdzińskich

    Jako pierwszy wyruszył w plener, by fotografować widoki Wilna, które pokochał jak rodzinne miasto. Do 17 sierpnia w Galerii im. Sleńdzińskich w Białymstoku można oglądać wystawę „Józef Czechowicz. Fotografie”. Prezentuje prawie 50 zdjęć artysty, którego Jan Bułhak określił mianem pierwszego wileńskiego fotografa pejzażysty.

    Czytaj również...

    Galeria im. Sleńdzińskich powstała, gdy Julitta Sleńdzińska, klawesynistka, przekazała miastu Białystok spuściznę po swoim ojcu, dziadku i pradziadku. To tu można podziwiać największy zbiór obrazów, rzeźb i płaskorzeźb autorstwa Aleksandra, Wincentego i Ludomira Sleńdzińskich. Instytucja ma status galerii miejskiej, której głównym celem jest opracowywanie, udostępnianie i upowszechnianie spuścizny artystycznego rodu z Wilna.

    Rodzinne związki

    Główna siedziba Galerii znajduje się w centrum Białegostoku, na Rynku Kościuszki 4. Wystawa „Józef Czechowicz. Fotografie” prezentowana jest natomiast w Galerii Fotografii, jednym z trzech oddziałów instytucji, w drewnianym domu przy ul. Wiktorii 5. Zdjęcia w trzech salach prezentują szeroki przekrój twórczości artysty: najpiękniejsze widoki Wilna – panoramy, sceny uliczne oraz najważniejsze zabytki wraz z ich otoczeniem, a także znakomite fotografie wnętrz wileńskich kościołów i okolic miasta. Pejzaże, z których tak słynął, zostały uzupełnione o portrety z kręgu bliskich Czechowiczowi osób, pozwalające lepiej poznać historię jego życia.

    – Pomysł przygotowania wystawy Galeria wysunęła mniej więcej rok temu – mówi jej kurator (wespół z Elżbietą Korol) dr Dainius Junevičius, mieszkający w Wilnie historyk fotografii, w przeszłości pierwszy ambasador Litwy w Polsce po odzyskaniu niepodległości. – Zdarzyło się to po pokazie filmu „Józef Czechowicz i jego spuścizna” w reżyserii Mindaugasa Meškauskasa. Uznano wówczas, że skoro wyświetlono film, to warto pokazać i zdjęcia. Oprócz zdjęć na wystawie obecne są obrazy Ludomira i Wincentego Sleńdzińskich pokazujące związki rodziny Sleńdzińskich z Józefem Czechowiczem. Jest m.in. bardzo ciekawy obraz „Królowie” pędzla Ludomira Sleńdzińskiego z cyklu „Talia moich kart”, na którym malarz przedstawił osoby mające znaczący wpływ na jego życie, a pośród nich także Czechowicza.

    – Rodziny Czechowiczów i Sleńdzińskich są blisko ze sobą związane – tłumaczy kurator. – Anna, matka dzieci Józefa Czechowicza, po jego śmierci została żoną Wincentego Sleńdzińskiego i miała z nim syna Ludomira, późniejszego dziekana Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, który urodził się w domu Czechowicza. Anna, już pod nazwiskiem Sleńdzińska, prowadziła też zakład, który odziedziczyła po Józefie. Korzystała z jego negatywów w rozpowszechnianiu fotografii Wilna. Niektóre dokumenty, które po nim pozostały, oraz kilka jego zdjęć też znajdują się w zbiorach białostockiej galerii.

    Poza konkurencją

    Józef Czechowicz urodził się w 1818 r. w powiecie połockim. – Dokładnie nie wiadomo gdzie, bo w metryce chrztu nie ma miejsca urodzenia, a wskazany jest jedynie nieistniejący już kościół w Uszaczu, gdzie był chrzczony – mówi dr Junevičius. – W Witebsku ukończył gimnazjum i zaraz potem stamtąd wyjechał. Zatrudnił się w wojsku, gdzie był księgowym w wojskowym szpitalu w okolicach Lublina. Prawdopodobnie jechał tam przez Wilno, choć jeszcze nie koleją żelazną.

    W Wilnie Czechowicz osiedlił się, mając już prawie 50 lat, 12 marca 1866 r. otrzymał od gubernatora generalnego zezwolenie na prowadzenie działalności fotograficznej. Pozwolono mu otworzyć zakład we własnym domu przy ulicy Botanicznej, niedaleko wejścia do ogrodu botanicznego.

    – Bardzo chciałbym wiedzieć, co spowodowało, że osiadł w Wilnie na stałe – mówi nasz rozmówca. – Kilka lat wcześniej założył przecież zakład fotograficzny w Witebsku, gdzie miał bliskich i znajomych, ale postanowił przenieść się do Wilna. Prawdopodobnie miał w nim lepsze warunki do pracy. Gubernatorem Wilna był syn dowódcy armii, w której pracował, może to było powodem. Działalność fotografów była wszak ściśle regulowana przez władze.

    W odróżnieniu od fotografów, którzy patrzyli na fotografie jako zawód przynoszący stałe dochody przede wszystkim z robienia portretów, Czechowicz wybrał fotografowanie plenerów, zabytków, architektury.

    – To nastąpiło chyba po jego powrocie z Paryża, gdzie w latach 50. XIX w. się dokształcał, podpatrywał nowości – wyjaśnia dr Junevičius. – Pojechał stamtąd na kilka lat do Kijowa, gdzie robił zdjęcia plenerowe. Jest prawdopodobnie pierwszym fotografem widoków Kijowa. Co ciekawe, one się zachowały, niestety, są prawie niedostępne, bo ok. 20 zdjęć znajduje się w rosyjskich zbiorach. Do Wilna Czechowicz przyjechał, gdy jego poprzedników, Abdona Korzona czy Wilhelma Zacharczyka, już w nim z różnych powodów nie było. Nie miał konkurencji, ale to nie było ważne. Stał się najbardziej produktywnym i najwyższego poziomu fotografem.

    Oprócz zdjęć na wystawie obecne są obrazy Ludomira i Wincentego Sleńdzińskich pokazujące związki rodziny Sleńdzińskich z Józefem Czechowiczem
    | Fot. Anna Sierko-Szymańska, Galeria im. Sleńdzińskich w Białymstoku

    Krótki czas

    – Galeria proponowała, by na wystawę przywieźć zdjęcia z wileńskich zbiorów – mówi kurator. – Ja sugerowałem, by skorzystać z fotografii, których sporo jest w polskich muzeach, choćby w Narodowym w Warszawie i Krakowie, oraz w zbiorach prywatnych. Z różnych powodów nie udało się tego zrobić. Wróciliśmy do pierwotnego pomysłu i unikatowej kolekcji Biblioteki Uniwersytetu Wileńskiego. Dokonałem wyboru spośród 82 zdjęć ze specjalnymi stemplami, jeszcze w XIX w. przekazanych przez Annę Sleńdzińską do Biblioteki Publicznej.

    Prezentowane zdjęcia są wysokiej jakości, co jest zasługą warsztatu Czechowicza, ale także stosowanej techniki mokrego kolodionu. Klisze były stosunkowo duże, wielkości formatu A4. Jakość wykonania i taka klisza pozwalają na zobaczenie najdrobniejszych szczegółów, postaci ludzi czy przedmiotów. Na wystawie widok panoramiczny Wilna złożony z dwóch kadrów udało się powiększyć z szerokości 60 cm do czterech metrów, czyli prawie siedem razy, bez utraty jakości!

    Z zobaczeniem wystawy trzeba się spieszyć. Choć jej wernisaż miał miejsce 11 lipca, potrwa tylko do 17 sierpnia. Czasu nie ma więc wiele. Trwałym śladem po ekspozycji będzie jej katalog, który zostanie zaprezentowany w sierpniu.

    Czytaj więcej: Józef Czechowicz — kronikarz życia Wilna

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 29 (81) 19-25/07/2025

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Polki zadebiutowały na Euro! Bez niespodzianki, ale z nadzieją

    – Wiem, ile kosztowało to poświęcenia i inwestycji, żeby się tu znaleźć – mówiła tuż po przegranej 0:3 ze Szwecją i odpadnięciu z mistrzostw selekcjonerka Polek Nina Patalon. –...

    Wakacje pełne atrakcji! Lato 2025 w Polsce

    Ostatni dzwonek w polskich szkołach zabrzmiał w tym roku wyjątkowo późno, bo dopiero 27 czerwca. Rozpoczęte wakacje niosą z sobą moc wydarzeń ze wszystkich obszarów kultury: muzycznych, literackich, teatralnych...

    A jednak poleciał!

    Miałem raptem pięć lat, ale z tamtego roku, 1978, pamiętam dużo. Pewnie dlatego, że wiele się wtedy zadziało. Najpierw na mundialu w Argentynie Kazimierz Deyna nie strzelił gospodarzom karnego...