Pochodził z rodziny nauczycielskiej. Od ojca, nauczyciela fizyki i astronomii, zaraził się miłością do gwiazd. Czytelnicy zapewne pamiętają jego liczne artykuły na temat astronomii i kosmosu. Z kolei mama, nauczycielka języka polskiego, zaszczepiła w nim miłość do piękna języka ojczystego. Spory wpływ na wybór drogi życiowej Aleksandra wywarł wujek, znany polski dziennikarz, nasz były kolega redakcyjny Romuald Mieczkowski.
Dziennikarstwo pasjonowało go od szkolnej ławki. Pierwszy jego artykuł ukazał się na łamach wówczas jeszcze „Czerwonego Sztandaru”, gdy Olek był uczniem szóstej klasy. Jak sam napisał później w książce poświęconej „Kurierowi Wileńskiemu” pt. „Kronika na gorąco pisana”: „Moja przygoda z polskim dziennikiem na Litwie rozpoczęła się w szóstej klasie, kiedy to dziecięce naiwności na temat ferii zimowych zostały wielkodusznie wydrukowane na stronie »Zastępy Młodych«”.
Po ukończeniu Szkoły Średniej nr 19 (obecnie Gimnazjum im. Władysława Syrokomli) w Wilnie wstąpił więc na Wydział Dziennikarstwa Uniwersytetu Wileńskiego. I od tej chwili całe jego życie było związane z tym zawodem, z mediami polskimi na Litwie. Po ukończeniu studiów pracował najpierw w redakcji dwutygodnika „Znad Wilii”. Następnie w założonym w Wilnie przez „Rzeczpospolitą” tygodniku „Słowo Wileńskie”. A od 1998 r. do ostatnich dni pracował na różnych stanowiskach w „Kurierze Wileńskim”. Najdłużej był zastępcą redaktora naczelnego.
Jaki był? Wspominamy go przede wszystkim jako wyjątkowo twórczą osobowość. Bezgranicznie kochał nasz ciekawy, ale niełatwy zawód. Był prawdziwym generatorem pomysłów, tematów. Potrafił je znajdywać nawet w ostatnim okresie swojego życia, choć był już przykuty do wózka inwalidzkiego. Miał dziennikarskie oko i dziennikarski węch. W dodatku władał wyjątkowo barwnym piórem.
Jednak znacząca część jego dziennikarskiej kariery była, jeśli można tak powiedzieć, zakryta dla Czytelników. Kilka dziesięcioleci pracy dziennikarskiej poświęcił działalności redaktorskiej. Nie było to jednak wyłącznie redagowanie dziennikarskich artykułów. Dla wielu naszych młodych, początkujących kolegów redakcyjnych stał się prawdziwym nauczycielem dziennikarstwa. Uczył – jak to lubił mówić – dopieszczać artykuły.
Był bez wątpienia patriotą Wileńszczyzny. Sprawy polskie, tak samo jak sprawy religijne, miały dla niego szczególne znaczenie.
Szczególny jednak sens praca dziennikarza przybrała dla niego w ostatnim okresie życia. Dziennikarstwo stawało się chociażby na chwilę ucieczką od choroby. Mógł pisać już tylko jedną ręką, ale nadal potrafił wyszukiwać tematy. Jego artykuły powstawały nawet przy okazji wizyty księdza po kolędzie. Takim go zapamiętamy.
Za swoją pracę w 2003 r. został nagrodzony przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
Redakcja „Kuriera Wileńskiego” składa najszczersze wyrazy współczucia Rodzinie. Niech wileńska ziemia będzie Mu puchem. Cześć Jego pamięci.
Redakcja „Kuriera Wileńskiego”